Electronic Frontier Foundation poinformowało, że oprogramowanie do zarządzania elektronicznymi książkami – Adobe Digitial Editions szpieguje użytkowników. Dokładne śledztwo w tej sprawie przeprowadził serwis Ars Technica, gdzie okazało się, że aplikacja przy każdorazowym otwarciu dokumentu EPUB wysyła jakieś informacje. W przypakdu dokumentów, nie stwierdzono podobnego zachowania. Według wstępnych informacji, Digital Editions może skanować całą dostępną bibliotekę elektronicznych książek.
Adobe zaprzecza temu i stwierdza, że skanowane są wyłącznie: User ID, Device ID, Certified App ID, Device IP address, Duration for Which the Book was Read, Percentage of the Book Read. Co ciekawe, owe dane są przesyłane w niezaszyfrowanym pliku, wprost na serwery firmy.
Poj ujawnieniu tego i korespondencji z przedstawicielami firmy, Adobe zapowiedziało że pracuje właśnie nad jakąś poprawką, ale do końca nie wiadomo jaką.
Adobe Digitial Editions szpieguje użytkowników | OSWorld.pl http://t.co/B9MTJYsJjb via @OSWorldpl
Michał Olber liked this on Facebook.
Kogoś to zdziwiło? Niby czego się spodziewać po twórcach jedynego od lat wciąż działającego trojana pod Linuxa (Adobe flash player)
Akurat Adobe kupił Flasha jak jeszcze nie był taką kobyłą i nie miał funkcjonalności by stać się backdoorem. Sprawę zawalili kompletnie gdy łączyli kilka swoich technologii (w tym co najmniej 3 już dawno nie istnieją) w jednej paczce. Wtedy chyba wymknęło im się to spod kontroli.
Ale wolne alternatywy są niestety jeszcze bardziej wymagające i sprawiają więcej problemów. Pod Firefoksem (Chrome to jeden wielki trojan a twórcy Chromium mają wszystkie dystrybucje poza Ubuntu w …) jeżeli już uda się jakoś odpalić tego bloba od Adobe, to on działa. W przypadku HTML5 nie działa masa rzeczy „bo tak” (np. odtwarzacze audio), a to co działa potrafi zeżreć dwa rdzenie na odtwarzanie wideo, i nie mówię tu o HD tylko o 480. Takie wymagania skłaniają do zastanowienia czy ja nie robię dotacji dla Mozilla Foundation w wykopanych na swoim procesorze bitcoinach :).
Sprawa authoringu w HTML5 jest znacznie poniżej Flasha, ale ponieważ HTML5 to technologia nowa należy jeszcze poczekać na jakieś oprogramowanie nie wymagające znajomości kilku języków programowania.
Masz jakieś stare dane co do HTML5. Ani to nowe, ani niewydajne, ani „nie działa bo tak”. Konkrety, panie, konkrety. Działa odtwarzanie wideo, gry w HTML5 są o wiele szybsze niż analogiczne we flashu, wsparcie przeglądarek jest conajmniej dobre. Moje własne benchmarki wskazywały na większą szybkość HTML o rząd wielkości.
Trochę mi zjadło końcówkę wypowiedzi. Miało być „na większą szybkość HTML5 w stosunku do flasha o rząd wielkości”.
Multimedia: To, czy w Firefoksie na Debianie pójdzie audio to loteria. W Windowsie MUSI być niewiadomy (spyware?) komponent od MS jako plugin. A FF to popularna przeglądarka. Z tego, co piszą w necie jedyną przeglądarką, która odtwarza w większości przypadków jest Chrome.
Film: Flash 480px: obciążenie (wskaźnik z GKrellm, Core 2 2×1.33GHz) ok. 60% jednego rdzenia; HTML5 480px: 100% obu rdzeni i czasem klatkuje. Na innym dwurdzeniowcu (Turion 2×2.2GHz) ok. 40% rdzenia Flash, HTML5 bierze jeden cały rdzeń. Zużycia pamięci nie porównywałem.
Gry: Animacje zużywają procesor podobnie jak filmy. Rezponsywność jednak niższa, najczęściej klatkuje kursor.
Authoring: Jakie są narzędzia do authoringu HTML5, poza edytorem tekstu oczywiście? Bo jeżeli mowa o edytorach, to znam człowieka, który binarne pliki do systemów symulacyjnych z braku komercyjnego softu w firmie pisał w hex-edytorze, ale to nie znaczy, że to przystępny język. Prędzej oznacza to, że „majstrom” zależy na robieniu tajemnic z dziedziny.
A złudzenie większej wydajności HTML5 wiąże się często z wykorzystywaniem dodatkowego rdzenia jakim jest karta graficzna czego Flash z reguły nie robi. Wystarczy jednak przesiąść się na subnotebooka/netbooka/notebooka „z Biedry” (te AMDowskie CPU są nieraz gorsze od tego Core 2) żeby przekonać się o tym.