Niektórzy, tak jak autor, są po prostu konserwatystami i cenią sobie to co jest sprawdzone, natomiast inni – pomimo satysfakcji z narzędzia – czują potrzebę systematycznego aktualizowania oprogramowania dla nowości, niekoniecznie im potrzebnych. Ot tak, z potrzeby bycia na bieżąco. Z tego też powodu wiele osób zmigrowało z OpenOffice.org do pierwszej wersji LibreOffice, a szczerze mówiąc, nie było ku temu istotnych przesłanek.
Z czasem wszelakie migracje zakończono sukcesem, a gdy niespodziewanie i z wielkim bólem udostępniono OpenOffice’a 3.4 (bądź OpenOffice’a 3.4.1 dla Polaków), temat „lepszości” powrócił i był rozstrzygany na płaszczyźnie dostępności zasobów ludzkich tudzież tempa dodawania nowych funkcji. Gdyż jak to komentują użytkownicy: co z tego, że dodają rzeczy całkowicie mi zbędne? Ważne, że program jest rozwijany.
Ponieważ Apache OpenOffice poległ w tej rywalizacji, Rob Weir nie raz i nie dwa, winy doszukiwał się w postępowaniu konkurencyjnej The Document Foundation, oskarżając jej członków o zbałamucenie dziennikarzy, a w konsekwencji o sianie kłamstw na temat (nie)życia poczciwego już OpenOffice’a. Często też wypominał rywalom kopiowanie pracy inżynierów OpenOffice’a, jednocześnie krytykując brak takiej możliwości w drugą stronę i zarzucał licencyjną obłudę. W ten też sposób LibreOffice zyskał wiele funkcji, tworząc je w długim okresie migracji infrastruktury Oracle’a pod skrzydła Apache, a także kopiując cudzą pracę w późniejszym okresie.
Problemy, a właściwie zarzuty licencyjnej obłudy wracały jak bumerang, kiedy ni stąd ni zowąd, Michael Meeks (członek TDF) wyszedł z inicjatywą relicencjowania projektu na zasadach Mozilli, argumentując to całkiem pragmatycznymi podstawami: możliwością przełączania kodu między licencjami GPLv2.0+, LGPLv2.1+ oraz AGPLv3.0+, a także zaprzestaniem pobierania oświadczeń od kontrybutorów.
Krok ten pomimo panujących animozji byłby również pomyślny dla rywali z Apache, gdyż licencja MPL 2.0 jest kompatybilna z licencją Apache. Jednakże swój głośny sprzeciw wyraził Markus Mohrhard (hacker LO Calca), pisząc o motywacji do pracy nad projektami FLOSS i krytykując próby zastraszania inżynierów, którym miano grozić zmarnowaniem ich wysiłku.
However I will not agree with people suggesting that re-licensing your commits for another project is a good idea. The Libreoffice project has chosen a free and open source license and anybody implying that refusing to re-license commits is against the FOSS ideas or trying to force developers to re-license by threatening that the changes will be otherwise rewritten disqualifies for any further discussions. In my opinion similar tactics are used by some of our closed-source competition and I feel ashamed that I know about a project using these in the open source world.
Z biegiem czasu sprawa rozeszła się po kościach, a status quo został utrzymany. LibreOffice nadal jest rozpowszechniany na zasadach licencji wirusowej, a bolączką Roba Weira nadal jest niemożność skopiowania pracy rywali.
Wielu użytkowników oby dwóch pakietów (w tym autor tego tekstu) oczekiwało gorącej rywalizacji i wyścigu zbrojeń. W niektórych przypadkach OpenOffice korzystał z życzliwości społeczności LibreOffice i importował konkurencyjne rozwiązania (np. wybieracz kolorów od Christiana Lippka czy skrypt konwertujący pliki .SDF do .PO od Tamasa Zolnai). Nastał jednak moment, gdy możliwości powielania pracy się skończyły, a unaocznia to fakt zgłoszonych projektów do Google Summer of Code 2013.
Z jedenastu projektów, trzy są dostępne już w LibreOffice 4 (tak krytykowanym za mało znaczące zmiany), a jeden jest drugą próbą implementacji kart (stworzoną nota bene przez Andrzeja Wytyczak-Partykę w ramach Summer of Code 2005).
Można zadawać sobie pytania, po co OpenOffice’owi obsługa skórek Firefoksa czy obsługa protokołu CMIS, lecz nijak to nie wpłynie na priorytety inżynierów, którzy przecież sami zasugerowali powyższe idee. Poddawać krytyce można za to sens ścieżki, którą podążają, aby zrealizować powyższe pomysły. Summer of Code to wydarzenie, które pozwala w dwa miesiące wykonać kawał porządnej roboty (i zarobić niemałe pieniądze), a zasugerowane skórki, pracownik SUSE zaprogramował podczas weekendu i przy piwie… Użytkownikom zatem nie pozostaje nic innego jak pokorna akceptacja powyższego wyboru bądź też modlenie się w skrytości ducha o pojawienie się studenta z dużą ambicję i lepszym pomysłem od tego, który zaprezentował mentor.
Dodatkowo na niekorzyść OpenOffice’a należy uwzględnić czas. Jeżeli projekty w ogóle zostaną zakończone, to pierwsze zmiany będą dostępne dopiero w październiku, czyli najwcześniej 9 miesięcy po konkurencji. W przypadku powstania wartościowych zmian w kodzie rywale najpewniej i wtedy wykorzystają pracę inżynierów OpenOffice’a, co nieraz już miało miejsce w przeszłości.
Należy także przestać dawać wodzić się za nos. Publiczne wojenki między przedstawicielami obu projektów to czysta polityka, a faktem jest, że sukces OpenOffice’a jest dla The Document Foundation ich własnym sukcesem, gdyż zyskują w ten sposób dostęp do bazy dobrej jakości kodu. Tyle że takie postępowanie eliminuje szanse na jakikolwiek wyścig zbrojeń i skazuje OpenOffice’a na powolną pogoń za rywalem (z zyskiem dla użytkowników LibreOffice). OpenOffice oczywiście będzie nadal rozwijany i wykorzystywany, jednakże jego zasięg będzie mocno ograniczony, a jeśli nic się nie zmieni, jego sytuacja zacznie przypominać sytuację systemów BSD wobec Linuksa.
Jest jeszcze jeden wariant: ludzie stojący za OpenOffice’m muszą podążać ścieżką, która zostanie odrzucona przez The Document Foundation, jednakże czy idąc tym torem, zyskają sympatię i uznanie u dotychczasowych użytkowników? Myślę, że jest na to szansa.
Zgodnie ze wcześniejszymi przewidywaniami, OpenOffice 4 podlega procesowi symfonizacji interfejsu i jak na razie, dzieje się to bez szkód dla czasu reakcji pakietu. Będzie to drugi pakiet po Calligra Suit wykorzystujący możliwości panoramicznych monitorów, podczas gdy TDF skupia się zaledwie na żmudnych analizach rozpoznawalności ikon, a także wiąże się z ohydną paletą kolorów ze stylistyki Tango.
Do namysłu daje również chęć zaprogramowania kart w ramach programu Summer of Code. OpenOffice przyswoił już boczne menu, które dostał w formie darowizny od IBM-a. Ta sama donacja zawierała kod odpowiedzialny właśnie za przeglądanie dokumentów w kartach. Oznaczać to może, że kontrybucja firmy IBM wcale nie jest tak użyteczna, jak nam to przedstawiano, oraz że zaadaptowanie kodu będzie kosztować więcej pieniędzy i wysiłku niż napisanie tego samego od nowa, co niekoniecznie musi być dużym problemem, zwłaszcza gdy brzemię to ponosi Google. Tak czy inaczej, na barkach OpenOffice’a spoczywa wielki ciężar – ciężar wynajdowania koła od nowa, gdyż wszystkie inne koła, te od LibreOffice, Symphony czy nawet od samego OpenOffice.org, są kołami niewymiarowymi i niedopasowanymi.
Tymczasem użytkownicy nadal oczekują wydania OpenOffice’a 4, którego premierę zapowiedziano na pierwszym kwartał tego roku!
Ja po prostu przestałem wierzyć w AOO. Kto mi gwarantuje, że jutro Oracle nie doczepi się czy coś? Jak mam wdrożyć w firmie (koło 100 kompów) pakiet biurowy, który nie jest dla mnie pewny. A może powinienem zaufać autorowi?
Nie ma takiego czegoś jak gwarancja, szczególnie w Open Source. Jeśli się czegoś obawiasz, to piszesz, forkujesz projekt na swoje konkretne potrzeby i na tym polega gwarancja (cokolwiek ma ona znaczyć). I to jest koło napędowe FOSS.
Oracle przekazało prawa do kodu i marki Fundacji Apache. Teraz nie mają nic do gadania. AOO jest tak pewny, jak pewny jest interes IBM-a i narybku pływającego wokół.
OSWorld.pl liked this on Facebook.
Michał Olber liked this on Facebook.
Obsługa kart jest faktycznie przydatne dla osób, które operują wieloma plikami naraz. A boczne menu? Dla mnie to jakaś próba dostosowania się do bieżących mód.
Odnośnie LO, zaraz pewnie zacznie się w komentarzach "że wygląd", "że X nie działa", "że AOO lepiej…".
Autor trochę ironicznie odnosi się do rozwoju AOO, a przecież "wynajdowanie koła od nowa" wcale nie jest czymś niepotrzebnym :)
Oj tam, oj tam. Nie mogę zaprzeczyć Twoim słowom, Krzysztofie. LO 4 niby obsługuje OpenType, ale ciągle słyszę narzekania na kiepską jakość działania. AOO 4.x może np. obsługiwać kerning, czego LO 4 nie robi do tej pory.
Niech żyje StarOffice 5.2, który ma świetny słownik ortograficzny oraz otwiera dokumenty w zakładkach. :)
Co ciekawsze jego wymagania spełnia mój router (poza architekturą)
Linux kernel 2.0.x or higher
Recommended 64-Mbytes RAM (Minimum 32-Mbytes)
180-Mbytes free hard disk space (240-Mbytes for full installation)
szkoda że oba produkty mogą co najwyżej konkurować z MS Office 97 :( do Office 2010 im daaaaaaaaleko…
Krzysztof Bąbol liked this on Facebook.
Powinni połączyć z powrotem te pakiety :P
Podział może mieć pozytywny wpływ na LibreOffice. OpenOffice dostaje kod od IBM i dotacje od firm, które nie chciałby dotować LGPL. LO może za to korzystać z kodu OpenOffice i mieć wszystkie jego nowości.
Według mnie powstałby potworek z wadami OO i wadami LO. :-) Poza tym mam w pamięci słowa inżyniera Suna, który powiedział, że koledzy z Novella piszą kod głównie w celach marketingowych, a nie faktycznej użyteczności. I jak się tak przyjrzeć liście zmian w LO 4.1, to jest to kolejne potwierdzenie jego słów.
Mateusz, a jakie to cele marketingowe? Przyglądam się opisowi wydania 4.1 i nie widzę odstępstw od dotychczasowego tempa i kierunku rozwoju. A "takie zmiany", które Ciebie nie zadowalają (?) – moim zdaniem – są następstwem krótkiego cyklu rozwojowego.
Tak jak napisałem w tekście.
>jak to komentują użytkownicy: co z tego, że dodają rzeczy całkowicie mi zbędne? Ważne, że program jest rozwijany. (..)Ponieważ Apache OpenOffice poległ w tej rywalizacji (…)
LO ma poważne błędy, ale nie zamierzam im tego zbytnio wypominać, bo po 10 latach konserwatywnego modelu rozwoju OO, użytkownicy dostali to czego żądali – szybsze cykle. Jednakże regresje, które się pojawiają są więcej niż irytujące. Pozwolę sobie rzucać przykładami z głowy. Większość z nich to bolączki użytkowników zgłoszone na naszym forum ( http://user.services.openoffice.org/pl/forum/, tak na forum AOO dyskutujemy o rozwoju LO )
– LO 4.0 ignoruje kolorowanie ujemnych wartości w Calcu. Błąd naprawiono dopiero w 4.0.3 (3.6 działa)
– Calc 4 w liście funkcji przedstawia jednocześnie funkcje po angielsku i po polsku (nadal nie rozwiązane)
– Calc 4 posiada pasek z ostatnimi trzema, używanymi funkcjami. Kliknięcie na jedną z nich podwaja wartość do 6. Kolejne kliknięcie podwaja wartość do 12 itd. Cały czas wyświetlają się pomnożone, te same funkcje
– Są problemy z opcją "Używaj anglojęzycznych formuł w zlokalizowanym interfejsie" (nie pamiętam szczegółów)
– Użytkownik narzekał na import tabel DOCX. Zgłosiłem błąd. Między LO 4.0, a 4.0.3 dokonano tyle zmian, że w 0.0.1 poprawiono szerokość, ale zjadło jedną kolumnę. W 0.0.2 kolumna się pojawia, ale popsuto wysokość komórek. W 0.0.3 wysokość i szerokość jest ok, ale ponownie znikła kolumna.
– LO 4 wprowadziło Widget LayOut zamiast sztywnego GUI. Wcześniej okna miały sztywną szerokość i sztywne rozmieszczenie przycisków (okno + na dole 2 wiersze przycisków, każdy wiersz po 3 przyciski). ZU dostawał piękne, klarowne okno z czytelnymi opcjami. Po zmianie, opcje w oknach są bardzo blisko siebie i są mniej czytelne. Widget Layout to również dopasowywanie szerokości przycisków do najdłuższej frazy w oknie. Uściślając: jest to funkcja korzystna dla użytkowników anglojęzycznych. U mnie LO 4 miał okna, które rozciągały się na 6 przycisków w jednym wierszu, przez co zajmowały 90% szerokości i ponad 50% wysokości ekranu, a mam rozdzialke 1280×1024 px. Wyglądało to tak, że samo okno z narzędziami miało swoją stałą szerokość (np. 70 px), ale przez 6 przycisków z jednym szeregu, wydłużało się do ~140px. Błąd potraktowano trochę lekceważąco, ale pollobowałem tu i ówdze, i został rozwiązany w bodajże 4.0.2. Myślałem, że to koniec problemów, ale okazuje się, że podobny błąd dotyczy Windows. Tam co prawda przyciski nie wychodzą poza okno, ale samo okno jest szersze niż wynika to z rzeczywistej potrzeby. Kończy się właściwa część z opcjami i po prawej ZU widzi szare, puste przedłużenie.
Takie są efekty polityki "wdrażajmy nowości i nie baczmy na niestabilność, a na regresje to mamy 6 miesięcy". Poza tym przeglądając listę zmian LO 4.0, odniosłem wrażenie, że to najbardziej uboga w zmiany wersja od dłuższego czasu. Co gorsza (dla użytkowników), czarną robotę nad naprawdę trudnymi zmianami wykonali ludzie Oracle'a (czyli ci sami, którzy rozwijali OOo od dekady): lepszy render grafiki i wykresów w Calcu, nowy silnik wyrażeń regularnych, lepszy filtr importu SVG itd. Natomiast zmiany ekipy TDF to w moim odczuciu proste poprawki (nie banalne same w sobie, ale proste wobec ciężkiej pracy konkurencji). Patrzę na LO 4.1 i co widzimy: gradienty w ramkach? Przycisk ukrywania komentarzy w linijce? Generator albumu w Impressie? Przepisanie Kreatora stron z Javy do Pythona? Serio czymś takim chcą trafić do biznesu i edukacji? Gdyby LO 4.0 nie zawierał tych durnych regresji i działał zwinnie jak Office 2003, byłby to morderca Microsoftu. A jak widzę ekscytację "ostatnimi wybieranymi dokumentami" na głównym pasku narzędziowym i list, gdzie szukają faceta, który przeportowałby ten kod do planszy startowej, to witki mi opadają.
>A "takie zmiany", które Ciebie nie zadowalają (?) – moim zdaniem – są następstwem krótkiego cyklu rozwojowego.
https://wiki.documentfoundation.org/ReleasePlan#4…
3.6 wydano w sierpniu 2012
4.0 wydano lutym 2013
4.1 zostanie wydane w lipcu 2013
Między każdym wydaniem jest pół roku przerwy. Przez te pół roku wydaje się 6 wydań poprawkowych co miesiąc.
Dla przypomnienia. Sun wydwał 4 wersje w roku. Jedną dużą co pół roku i jedną poprawkową co 3 miesiące.
Nie mogę się z Tobą zgodzić. TDF poświęca dużemu wydaniu LO tyle samo czasu, ile Sun poświęcał dla OO.o. I pomimo pracy własnej, a także kopiowaniu cudzej, jest po prostu źle.
Mateusz, ja się z Tobą zgadzam, a zresztą co chwilę na linii Debian-Arch użytkownicy wykłócają się, który model rozwojowy jest lepszy – równoległy temat z podobnymi "problemami".
Akurat z arkuszem jako użytkownik pracuję najczęściej i te wszystkie błędy zauważyłem. Doskonale wiem, że regresja postępuje. Po opublikowaniu pierwszego wydania z gałęzi 4.0 było wyjątkowo dużo błędów. Jeden z nich całkowicie uniemożliwiał pracę z arkuszem (po wejściu do jednej z zakładek, w oknie formatowania komórki, wysypywało cały program). To jest frustrujące, tym bardziej na potrzeby biznesowe. Brakuje mi w tym cyklu osobnej gałęzi skrojonej na potrzeby biznesowe, bo nawet ostatnie wersje z gałęzi nie budzą mojego zaufania. Mnie osobiście bardziej odpowiadał model rozwoju OpenOffice'a. Czasami patrzę na zmiany między poszczególnymi wersjami w danej gałęzi i, naprawdę, poprawek czasami jest bardzo niewiele. No ale właśnie? Czy regresja nie jest spowodowana tym, że co miesiąc wypuszczają wydanie stabilizujące? Po części na pewno tak. Żaden model nie jest doskonały i to ewidentnie widać na przykładzie tych dwóch pakietów.
Tak teraz przychodzi mi na myśl Twój tok rozumowania, może masz rację. Za dużo z obu stron marketingu, ale gdy powstał fork OpenOffice'a, to musiało się tak skończyć.
Mówisz, że Sun miał konserwatywny model rozwoju, a Apache co teraz robi? Jedni i drudzy uprawiają czarny PR (ze szczególnym uwzględnieniem tej aktywności od strony AOO), fundacja integruje "ibm'owsko-symfoniczne pozostałości" bez żadnego namysłu.
Ja osobiście uważam, że jest okres przejściowy, w którym klaruje się sytuacja, który pakiet zdobędzie większe uznanie, a regresje są naturalne dla takiego stanu.
Sądzisz, że AOO 4.0 nie będzie pozbawiony regresji w takim stopniu jak LO? Może być jeszcze gorzej, w tym miejscu jestem bardzo sceptyczny, pomijając wszelkie marketingowe prężenia muskułów. Choć niewątpliwie, dla biznesu jest to nie dobra sytuacja.
Office 2003 :) Doceniam pakiet MS, choć zmiany wizualne w najnowszych wersjach są dla mnie bardzo drastyczne i w wielu punktach również mało zasadne. Hmmm… Przypomniało mi się, z tego co pamiętam wierszy i kolumn w Excelu 2003 nie można odznaczać (zaznaczać) za pomocą Ctrl, jak już tak mówisz o zwinności działania ;)
>Tak teraz przychodzi mi na myśl Twój tok rozumowania, może masz rację. Za dużo z obu stron marketingu, ale gdy powstał fork OpenOffice'a, to musiało się tak skończyć.
Siedzę w tym projekcie od 2005 roku i nigdy nie sądziłem, że doczekam się pakietu biurowego tak zabugowanego, że będę zwlekał co najmniej 3 miesiące z aktualizacją. Za czasów Suna to nie miało miejsca.
>Mówisz, że Sun miał konserwatywny model rozwoju, a Apache co teraz robi? Jedni i drudzy uprawiają czarny PR (ze szczególnym uwzględnieniem tej aktywności od strony AOO), fundacja integruje "ibm'owsko-symfoniczne pozostałości" bez żadnego namysłu.
Fundacja Apache to ma w ogóle przerąbana. Nijako firmuje OpenOffice swoją marką, ale tak naprawdę oni nie rozwijają tego pakietu. Ich jedyny wkład do infrastruktura no i może jeden-niezależny w sprawach decyzyjnych. OpenOffice tak naprawdę żyje swoim życiem, a że projekt jest zdominowany przez IBM-a, to żyje jego interesami. Ja od zawsze mówiłem, że IBM w sposób demokratyczny zawłaszczy projekt, a następnie rozpocznie się proces symfonizacji OO.o, tak aby nie musiał łożyć tyle kasy na swojego Lotusa – i bez zdziwienia, wszystko się sprawdza. Przy czym IBM ma interes w rozwijaniu "Apache OpenOffice IBM Edition". TDF (Novell/SUSE, Redhat) niby też, ale Novell zbankrutował, RedHat nie zarabia na desktopach, SUSE tworzy jakieś drobne usprawniacze, a IBM jawi się jako jedyny realnie zainteresowany zarabianiem na korporacyjnym biznesie. Niech świadczy o tym fakt, że zatrudnił na pewno jednego inżyniera Suna/Oracle'a, który siedzi w projekcie od lat. Jest to Armin Le-Grand i to ten facet odpowiada za poprawę grafiki i pisanie wszystkich "killer feature", które kopiuje do siebie TDF. LibreOffice ma Bjorna Michelsona od Canonical (też były pracownik Suna/Oracle'a – ta sama sytuacja), przy czym nie widzę, aby zajmował się czymś innym niż dostosowywaniem LO do Ubuntu/Unity (może się nie orientuję, naprawdę nie ma sposobu na monitorowanie wszystkich)
Testuję czasami AOO 4 i powiem, że:
– bardzo podoba mi się idea bocznego paska w wykonaniu Symphony. O ile KOffice mnie odrzuca, o tyle OO Calc 4 ma wszystko co potrzebne i znacznie ułatwia mi pracę niż LO Calc.
– niestety mam tradycyjny monitor i wkurza mnie zmniejszenie obszaru roboczego w Calcu. Gdybym miał ekran panoramiczny, zapewne korzystałbym z AOO.
– W przeszłości ludzie narzekali, że Symphony to Java. Coś w tym było, bo pakiet był zbudowany w oparciu o framework Eclipse i strasznie mulił. Znajomy IBM-owiec siarczyście klnie na to gówno od swojego pracodawcy :-). Przy czym AOO4 działa bardzo żwawo i nie odczułem strat w czasie reakcji. Symphony muli i LibreOffice też muli (w porównaniu do OO), a IBM idzie w dobrym kierunku.
>Sądzisz, że AOO 4.0 nie będzie pozbawiony regresji w takim stopniu jak LO? Może być jeszcze gorzej, w tym miejscu jestem bardzo sceptyczny, pomijając wszelkie marketingowe prężenia muskułów.
Na osądy przyjdzie czas po stabilnym wydaniu.
Wszystko wyklaruje się z czasem. Nawiązując do Twojego tekstu – grunt aby nie przekreślać żadnego z tych projektów.
Mateusz, tradycyjny monitor to najlepsze co można mieć, kompletnie nie rozumiem obowiązującego trendu na panoramiczne proporcje.
>Na osądy przyjdzie czas po stabilnym wydaniu.
Obym się mylił, choć w przeciwieństwie do Ciebie nie pokładam dużych nadziei w działaniach IBM i ich podejściu do AOO.
>Mateusz, tradycyjny monitor to najlepsze co można mieć, kompletnie nie rozumiem obowiązującego trendu na panoramiczne proporcje.
Boczny panel – choć domyślne włączony – można ukryć bez straty dla funkcjonalności (menu Widok)
>Obym się mylił, choć w przeciwieństwie do Ciebie nie pokładam dużych nadziei w działaniach IBM i ich podejściu do AOO.
Zapraszam do testów.
LibreOffice 4.1 alpha1 http://dev-builds.libreoffice.org/pre-releases/de…
Apache OpenOffice 4.0 http://ci.apache.org/projects/openoffice/
AOO świetnie radzi sobie z osadzaniem oraz manipulowaniem obiektami SVG. Ta sama czynność zamraża całe LO.
Dzięki, AOO sprawdzę, bo po wersjach LO niższych niż RC wiem czego mogę się spodziewać – w tym złym znaczeniu :)
Od razu dodam, że AOO ma kilkanaście błędów językowych, które usunęliśmy w LO. Niestety ludzie, którzy przetłumaczyli AOO 3.4.1 to byli "tymczasowi" wolontariusze. Wysłałem parę zgłoszeń, ale nikt nie odpisał.
Bez dwóch zdań AOO lepiej sobie radzi z wyświetlaniem (renderingiem) wszystkich obiektów. LO ma ewidentne problemy z kerningiem, prawidłowym odwzorowaniem fontów.
Z kolei AOO "frezuje" podczas przewijania arkuszu z dużą ilością tabel i danych. Coś mi się wydaję – wynikającego z krótkiego przeglądu – że te nierówności nie będą stanowić podwalin do zdrowej konkurencji tych pakietów.
Ale muszę przyznać – zlinkowany bulid AOO działa nieporównanie stabilniej niż LO na tym samym etapie rozwoju.
Sensowna konkluzja? Trzymać się ostatnich wydań stabilizujących LO ;)
Wczoraj testowałem nasze pakiety i zauważyłem, że pomimo braku takiej zmiany w Release Notes, TDF już skopiowało nowy kod z AOO odpowiedzialny za obsługę grafiki. SVG pięknie działa. Do tego skopiowano też galerie mediów z Symphony.
A ja jednak uważam, że te "małe rzeczy", które TDF dodaje od siebie, w jakimś stopniu ułatwiają pracę. Szkoda tylko, że SVG jest tak mało rozpowszechniony.
Ja jestem ciekawy jak im wyjdzie implementacja kart w AOO (i czy TDF odważy się to przenieść do siebie). Ten boczny pasek narzędzi po prostu skopiowali z Symphony, a to dopiero 20% sukcesu. Trzeba całość odpowiednio ustawić i zintegrować z resztą interfejsu. Ale AOO działa nad wyraz dobrze.
Teraz zauważyłem, porównując start obu pakietów, że moduł startu ("szybkie uruchamianie") LO, załadowany do pamięci, zajmuje ponad 157 MB, we wcześniejszych wersjach zajmował o wiele mniej.
>A ja jednak uważam, że te "małe rzeczy", które TDF dodaje od siebie, w jakimś stopniu ułatwiają pracę. Szkoda tylko, że SVG jest tak mało rozpowszechniony.
Dokładnie tak. To są tylko/aż "ułatwiacze". Z drugiej strony, w przeszłości stykałem się z opiniami typu "nawet takiej pierdoły/podstawowej rzeczy nie ma?". Zobaczymy co TDF zwojuje.
>Ja jestem ciekawy jak im wyjdzie implementacja kart w AOO (i czy TDF odważy się to przenieść do siebie). Ten boczny pasek narzędzi po prostu skopiowali z Symphony, a to dopiero 20% sukcesu. Trzeba całość odpowiednio ustawić i zintegrować z resztą interfejsu. Ale AOO działa nad wyraz dobrze.
Rozumiem, że te 20% to taka hiperbola. :-) Dzisiaj patrzyłem na pastęp w tłumaczeniu i AOO 4 (bieżąca kompilacja?) jest spolonizowana w 95% procentach. A dokładniej ujmując, to nowości IBM-a odpowiadają już za 5% braków w tłumaczeniu. Jest to około 5 tysięcy słów. Jeśli ktoś napisze karty, to zobaczymy je pewnie dopiero w AOO 4.2.
Myślę, że to dobrze, cały czas jeszcze w LO jest dużo do zrobienia, a i też cieszę się, że jedni i drudzy (zarówno TDF jak i AF) nie mają ambicji ścigania się z komercyjnym pakietem z Redmond. Wiele osób narzeka, ale naprawdę – przywołując Calca, z którego korzystam najczęściej – nie ma się czego wstydzić względem komercyjnego odpowiednika i te zmiany, które następują, jakkolwiek wydawać by się mogły błahe, pokazują, że potencjał rozwoju się nie wyczerpał. Z kolei patrząc na zmiany w najnowszym MSO, widać ewidentnie, że już zaczynać brakować pomysłów na sensowne zmiany.
A notoryczne podkreślanie i mówienie o brakach LO (lub AOO) to powielanie czystej papki marketingowej. Kwintesencją tejże jest slogan: "nie nadaje się do profesjonalnej pracy" :) W tłumaczeniu "masło maślane" :) Ale takie teorie zaczynają śmieszyć dopiero, jak człowiek dłużej popracuje na tym nieładnym i przestarzałym LO ;)
A to Wy jako drużyna, która "lokalizuje program" dostajecie teraz informacje o tym, że możecie przystąpić do pracy?
A ja czekam z nadzieją na obsługę kart, swego czasu (jeszcze w czasach, kiedy obracałem się na Windowsie) pracowałem w SoftMaker Office i dla mnie to faktycznie było to coś, co nazywasz "killer feature" :)
He, he, hiperbola :) Przepisać kod z jednego pakietu do drugiego to nie sztuka. Sam to podkreślasz przywołując niektóre działania TDF :)
>A to Wy jako drużyna, która "lokalizuje program" dostajecie teraz informacje o tym, że możecie przystąpić do pracy?
Nie wiem jak to jest obecnie w OO, ale LO tłumaczymy przed wydaniem RC1. Przed tym wydaniem następuje "Hard English string & UI freeze"
https://wiki.documentfoundation.org/ReleasePlan/4…
>A ja czekam z nadzieją na obsługę kart, swego czasu (jeszcze w czasach, kiedy obracałem się na Windowsie) pracowałem w SoftMaker Office i dla mnie to faktycznie było to coś, co nazywasz "killer feature" :)
SoftMaker Office 2008 nadal jest dostępny za darmo na Windows i Linuksa.
http://grzglo.jogger.pl/2009/12/18/softmaker-offi…
Tak. SMO jest ciekawą alternatywą. Absolutne must-have dla konfiguracji sprzętowych z prockiem poniżej 1,5 Ghz. Nowa wersja SMO podobno całkiem dobrze radzi sobie z doc i xls :) zachowując szybkość działania.
I tu znowu mam nadzieję, że nie zarzucą tej szczytnej praktyki i w ramach LH udostępnią następne wersje. Nie tak dawno wprowadzili też darmową, ale okrojoną wersję: http://www.freeoffice.com/
Dzięki! Nie znałem FreeOffice'a. Co ciekawe, ma nawet słownik języka polskiego. Wczoraj zainstalowałem SMO i niestety też źle importuje DOCX. Tj. uzupełnia się z LibreOffice. Każdy dobrze i źle wyświetla co innego. :D
Niech OpenOffice zmieni swoją licencję jak chce czerpać kod od LibreOffice'a. Osobiście kibicuje temu drugiemu, OpenOffice pokazał, że jest za mało wolnym projektem – gdyby nie to, nie powstał by nigdy ten drugi.
"OpenOffice pokazał, że jest za mało wolnym projektem"
Problem w tym, że OpenOffice jest bardzo wolnym projektem bo: wolno się rozwija i jest na bardziej liberalnej licencji ;)
A mnie to czasami bawi. Dziesiątki rodzajów licencji, czasami na OSW toczą się burzliwe debaty dot. licencji (pomijam ich merytoryczność), a jak Stallman chce to uprościć, to wielkie oburzenie ;) Oczywiście ironizuje sobie na kanwie Waszego wątku poruszającego temat licencji, wiadomo – sprawa bardziej skomplikowana.
Tych licencji liberalnych i odpowiadających GPL jest w miarę policzalna liczba. Natomiast tych zamkniętych to nawet nie zliczysz, bo one są tworzone przez prywatne firmy i ludzi, a wrzucają tam co się daje :) Dla mnie podstawową licencją jest X11 oraz MPL :)
Co nie zmienia faktu, że powinno się ustandaryzować, uporządkować wszystkie te licencje, nie mówiąc już o patentach, które w nie małym stopniu przyczyniły się do takiej fragmentacji licencji. Tak to jest, czasami zamiast kodować, debatuje się o licencjach – ale jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze ;)
Tak, ale oby tego starzec RMS nie robił. On jest fanatykiem i bardziej namiesza :/
Łukasz Wòjcik liked this on Facebook.
Tak się tylko zastanawiam, czy do popularyzacji LO nie przyczynił się też fakt, że wszystkie dystrybucje zaczely go wstawiac zamiast OO (jesli dobrze pamietam bylo tak dlatego, ze oracle przejelo projekt i byly obawy ze go zaoraja)
Witam,
Moje wrażenia z używania coraz nowszych pakietów LO są coraz mniej pozytywna,
a mianowicie w wersji 3.6 mechanizm pobierania adresów z Thunderbirda działał w miarę poprawnie.
Teraz od wersji 4.0, działo owszem tylko że pobiera dane z tylko z domyślnej książki adresowej, jak ktoś ma kilka to już nie(nie ma wyboru tabel czy przy korespondencji seryjnej czy np. nadruku na kopertach). Może się mylę i jest gdzieś ukryty mechanizm. Jak dla mnie jest to „bee”. Jeśli ktoś może to niech zgłosi może to gdzieś żeby przywrócili te funkcjonalność. Brakuje mi tak, na początek przeglądania w kartach.
Pozdrawiam
To całe szczęście, że w 12.04LTS trzyma się ciągle wersji 3.6
Wita,
nie sądziłem że coś mnie jeszcze zaskoczy w używaniu LibreOffice 4.0.3, a mianowicie
przy próbie generowania korespondencji seryjnej (wykorzystując bazę adresową Thunderbirda)
Nazwa brzmi: jakaś nazwa firmy spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. to pakiet po dostępie do bazy czyta mi adres i nazwę poprawnie tylko ostatni człon odpowiedzialności(i tu jest krzaczek – rąb a w nim znak ? oraz cyfry za rąbem 85). Nadmienię że w adresie jest kilka znaków diakrytycznych ó, ł, ę, Ś oraz w wyrazie ograniczoną czyta też poprawnie, znak ą.
Co jest, wcześniej w poprzednich wersjach oraz w OpenOffice tego nie spotkałem.
No coz… OO nie byl rozwijany przez dlugi czas po zamieszaniu zrobionym przez Oracle. W tym czasie ludzie od LO zaczeli robic swoje dalej i nowsze wersje naprawialy babole, chocby przy otwieraniu dokumentow z MS Office. No coz, po dwoch latach zdecydowanie przestalem zagladac na strone OO bo po prostu nie bylo sensu, choc zmiany w LO sa jakies takie dziwne ostatnio i nie widze kolejnych skokow funkcjonalnych…
Mi osobiscie marzy sie zmerdzowanie tych dwoch projektow, bo w jednosci sila aprzeciwnik znany ;), ale pewnie oczywiscie nic juz z tego nie bedzie.
Wiem z jakim dylematem gryzie się Heh podejmując decyzję co wdrożyć.
Osobiście po zniknięciu Open Office wybraliśmy Libre Office bo nie wiedzieliśmy o istnieniu Apache Open Office a jeśli wiedzieliśmy to nie miał obsługi polskiego języka, więc wdrożyliśmy na ok 10 komputerach LO. Im dłużej go mam tym coraz więcej wad i co raz wolniej działa.
Nie potrzebujemy w naszej firmie korzystać z żadnych nowości a zależało nam na stabilności. Obecnie zastanawiamy się nad przejściem do AOO tylko nie chce nam się wszystkich maszyn win i linux przeinstalowywać.
Powody chęci zmiany LO na AOO:
– bardzo wolne działanie LO bez znaczenia na system
– często uszkadzanie plików ODS z którymi pracujemy 8h dziennie, które natomiast AOO bez problemu sobie radzi. Zgłosiłem na buga.
– od wersji nie wiem której nie działa współużytkowanie dokumentów szyfrowanych. Coś super potrzebnego a jak zgłosiłem że mają buga to się dziwili w LO po ci mi udostępnianie dokumentów zaszyfrowanych. :(
-ostatnio zauważyłem, że LO pod windowsem zaraz po otwarciu większego pliku bez makr przez ok 20min nawet jak się nie dotyka komputera office.bin zjada 30% procesora! Aktualizacja z 4.0.3 do najnowszej wersji 4.0.4.2 nic nie zmienia.
-prosty plik ODS 360kB LO otwiera 30sek od momentu kiedy to kursor słucha moich poleceń i to na ATHLON 5200+ . Dla porównania ten sam plik w OO o połowę szybciej się otwiera. AOO też ciut szybciej jakieś 215-20% zapisuje pliki ODS.
Wad LO w prostym jak dla mnie codziennym użytkowaniu jest wiele by je przelać na papier. Jeśli komuś zależy na stabilności i jakości działania a nie na nowościach to moim zdanie nie powinien wybierać LO bo się przerazi.
Pozdrawiam