Na łamach naszego portalu mieliśmy okazję testować dwa modele zasilaczy awaryjnych od firmy Schneider Electric: APC Back-UPS Pro 550 i Back-UPS 950VA. Ten pierwszy posiadał monochromatyczny wyświetlacz LCD, który pozwalał na prostą obsługę zasilacza i wyświetlanie informacji o długości podtrzymania zasilania. Postanowiliśmy sprawdzić, ile wytrzyma minikomputer Raspberry Pi 2 Model B, podłączony bezpośrednio do urządzenia.
W tym celu wykorzystaliśmy Raspberry Pi 2 Model B od firmy Botland.com.pl, dwuamperowy zasilacz z wyjściem microUSB oraz zasilacz awaryjny APC Back-UPS Pro 550. Warto tutaj nadmienić, że do podłączenia będzie nam potrzebny specjalny adapter: złącze IEC320 C14 męskie -> Schuko EU żeńskie.
Uruchomiliśmy Rasbperry Pi 2 Model B i po odczekaniu zebraliśmy odczyt, który wynosił 740 minut. Po uruchomieniu benchmarku sysbench, który w pełni obciążył nasz komputer, odczyt nie zmienił się nic. Znaczyło to, że układ BCM2836 pobiera niewielką ilość zarówno w stanie spoczynku, jak i pod pełnym obciążeniem.
Witam, ten test nie jest za wiele warty bez konkretnych wartości. „dwuamperowy zasilacz z wyjściem microUSB” nie mówi nic o wąskim gardle tego układu.
Powiedzmy (najgorszy przypadek), że to zasilacz liniowy, którego transformator daje 8V, stabilizowane do 5. Wtedy przy obciążeniu 1A na ogrzewanie radiatora wydajemy (8-5)*1=3W. Sprawność wyniesie tu jakieś 60%, dodając na oko sprawność trafa. Dzisiaj zasilacze liniowe stosuje się niezmiernie rzadko, z reguły gdy potrzeba prądu specjalnie wygładzonego, bez zakłóceń wysokiej częstotliwości, lub konieczna jest separacja galwaniczna (aparatura medyczna).
Jeżeli zastosujemy zasilacz o odpowiednio większej sprawności, a są takie o 95-97%, dostaniemy odpowiednio większy czas pracy. Domyślam się, że eliminując 230V dostaniemy jeszcze lepszy czas, bo sporo pary idzie tu w zrobienie z prądu stałego z akumulatora pseudosinusoidy, która i tak jest prostowana na mostku zasilacza.
Wniosek: Znając podstawy elektroniki można zbudować własne rozwiązanie zasilania gdy zasilamy odbiorniki na pojedyncze, niskie napięcie. UPSy są doskonałe do komputerów stacjonarnych, czasem infrastruktury sieciowej, ale nie jest to panaceum. RPi może uzyskiwać dane z przetworników ADC, które mogą służyć do tego, by komputer sam dbał o swoje zasilanie awaryjne tak samo dobrze jak sterowanie UPSem.
Należy też wiedzieć, że sprawność zasilacza, szczególnie impulsowego, zmienia się w pewnym stopniu wraz z jego obciążeniem, ale to inna sprawa.
Może kolega przeprowadził by taki test, ale na obciążonym Ra Pi, a poza tym test bardzo słaby, nie pokazujący konkretnie nic,
1. Czy zasilacz w ogóle przeżyje taki tryb pracy na dłuższą metę? Nie wymaga jakiegoś minimalnego obciążenia?
2. Moglibyście zrobić prawdziwy test, zamiast odczytywać wartość podaną przez urządzenie. Liczyłem, że na filmiku w przyspieszonym tempie, z zegarem w tle, pokazane będzie rozładowywanie się UPSa aż do wyłączenia się Raspberry. To byłby porządny test.
Oczywiście, że wymaga. Należałoby odłączyć falownik i podpiąć się bezpośrednio do baterii. Albo nie, nie róbcie tego w domu (redakcji), bo potem będzie krzyk, że nie wspomniałem o ograniczeniu prądu.