LibreDWG to wolna i otwarta implementacja plików AutoCADa – DWG. Projekt jest jednym z priorytetów Free Software Foundation i ma być zamiennikiem dla biblioteki OpenDWG. Na początku stycznia tego roku była szansa, aby LibreDWG było wspierane w aplikacjach takich jak: LibreCAD, FreeCAD, Open Asset Import Library i Blender. Nadzieje jednakże szybko opadły, ponieważ okazało się, że są problemy licencyjne.
Wszystko rozchodzi się o GPLv3+, na której licencjonowany jest LibreDWG, a wszelkie prawa należą do Free Software Foundation, przez co zewnętrzni deweloperzy nie mogą nic powiedzieć w kwestiach prawnych.
FreeCAD używa bibliotek: Coin3D oraz Open CASCADE. Pierwsza jest na licencji GPLv2, która została zmieniona na BSDv3 z klauzulą w 2011 roku.
Projekt Open CASCADE używa aktualnie swojej własnej licencji Open CASCADE Technology Public License, która nie jest kompatybilna z GPL. Rozważano podwójne licencjonowanie, jednakże zrezygnowano z tego.
LibreCAD natomiast posiada sporo kodu od firmy Ribbonsoft, która stworzyła aplikację QCad Community Edition. Firma odrzuciła prośby zmiany licencji oraz nakazała natychmiastowe usunięcie wszelakiej dokumentacji oraz czcionek z LibreCAD.
Jedynym projektem, który w pełni używa LibreDWG jest GRASS. Blender i Open Asset Import Library są z nią kompatybilne, ale nie mają aktualnie żadnych wolontariuszy, którzy by mogli pracować nad wsparciem dla plików DWG.
Tymczasem na początku tego roku Open Design Alliance wydało Open Design Specification for .dwg files v5.2, która to specyfikacja pozwoliła na rozszyfrowywanie binarnych danych ACIS – najważniejszej części DWG dla FreeCAD.
Na wstępie wspomnieliśmy o tym, że LibreDWG jest priorytetowym projektem FSF, ale spoglądając na serwery deweloperskie, nie było żadnej aktualizacji od długiego czasu. Nasuwa się tutaj pytanie, jak fundacja rozumuje pojęcie priorytetowy projekt.
Okazuje się również, że wysyłano kilka razy różne wiadomości do Richarda Stallmana, z prośbami o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Wiele pozostało do tej pory bez odpowiedzi, mimo że FSF doskonale wiedziało o problemie aktualizacji. Proszono również o zmianę licencji, ale otrzymano tylko odpowiedź:
We are not going to change the license.
Wnioski należy wysnuć samemu.
Z artykułu wnioskuję, że aby dalej rozwijać LibreDWG FSF musi zrezygnować z praw autorskich do własnego projektu. Pojawia się jednak pytanie: Kto mi zagwarantuje rozwój i czy nadal mój projekt będzie rozwijany tak jak chce jego twórca?
Nie – nie ma mowy o zrzekaniu się praw autorskich, tylko chodzi o licencję – co komu po bibliotece, która ma licencję nienadającą się do wykorzystania nigdzie? GPLv3 i GPLv3+ w praktyce nie nadają się do niczego poza kilkoma programami na tej samej licencji. FSF ma dobrą licencję wymyśloną specjalnie do zastosowania jako licencja bibliotek, żeby można było z nich korzystać czyli LGPL i na tej licencji wszystko byłoby ok. Jednak Stallman woli dawać licencję wirusologiczną i aby każdy program który użyje tej biblioteki musiał mieć tą samą licencję co biblioteka (a mało kto jest taki naiwny, żeby dla jednej małej biblioteki zmieniać licencję całego programu (co często jest też niewykonalne, bo wszyscy współautorzy którzy mają prawa autorskie na dany fragment kodu programu muszą się na to zgodzić (a jak dobrze wiesz w brew chęcią FSF Linux już do końca świata będzie na GPLv2, a nie v3 i nowszej, bo dziś nie jest możliwa zmiana licencji))).
Pasożyty które chciały by wziąć za darmo kod, a samemu swojego chciały by nie dać nie mają miejsca w Open Source. Jeśli chcesz brać kod, to masz też kod oddać, tak by cała społeczność na tym zyskała. Jak komuś to nie pasuje to niech pisze samemu od zera (lub kupi komercyjne biblioteki), a nie liczy na żerowanie na pracy innych osób.
Tylko proszę nie nazywaj tego wolnością.
Ależ to jest wolność. Wolnośc oprogramowania i gwarancja, że wolnym pozostanie.
Pomyliłeś to chyba z "wolnością" do ukradzenia czyjejś pracy i zarabiania na niej bez oddania niczego w zamian.
Wolność to wolny wybór i możliwość dysponowania tym co mam w dowolny sposób.
Free Software to coś w rodzaju kolektywizacji oprogramowania, a nie wolność.
Taką samą "wolność" miały nieść patenty. Chodziło o to, żeby społeczeństwo miało dostęp do wiedzy, kosztem czasowego monopolu wynalazcy na nią. W przeciwieństwie do tajemnicy producentów.
To w co się przerodziło każdy z nas dziś widzi. Powstaje trolling patentowy i twierdzenia, że patenty to jakiś zasiłek dla wynalazców by mogli się utrzymać.
To samo w świecie Free Software. Powstaje trolling do zmuszania innych do jednego rozwiązania i twierdzenia, że brak wyboru tworzenia i dysponowania to wolność.
Sam tworze dużo otwartych kodów i nie obchodzi mnie jak i po co ktoś tego użyje. Skoro opublikowałem to daje innym wolną rękę do dysponowania tym.
Patenty to przymus zrzeczenia się wolności używania danego rozwiązania na rzecz jego rzekomego wynalazcy.
GPL to wolny wybór. Nie pasuje ci oddać swojego kodu w zamian za czyjś? To nie używaj. Możesz (!) napisać sam od początku. Nikt ci nic nie zabiera. Wręcz chce dać, ale na pewnych i tak bardzo łagodnych warunkach.
"Taką samą "wolność" miały nieść patenty."
Receptą na obecne problemy patentowe nie jest ich zniesienie, a jedynie urealnienie, czyli skrócenie czasu i wprowadzenie surowszych kryteriów oceny ich innowacyjności.
"To samo w świecie Free Software. Powstaje trolling do zmuszania innych do jednego rozwiązania i twierdzenia, że brak wyboru tworzenia i dysponowania to wolność. "
Tym rzekomym "trollingiem" udało się stworzyć chociażby jądro Linuksa, bez GPL nie byłoby to możliwe, znacznie trudniej byłoby się firmą porozumieć co do współpracy. Wolność to nie jest "róbta co chceta". Jak nie mogę komuś dać w mordę bez konsekwencji prawnych to jestem wolny? Liczy się wspólne dobro, a to lepiej chroni GPL. Są oczywiście sytuacje gdy znacznie lepiej sprawdzają się bardziej otwarte licencje typu BSD. Dotyczy to głównie narzędzi deweloperskich i w tym kontekście np. GCC mógłby mieć bardzie otwartą licencję z korzyścią dla tego projektu. Patrząc na to bardziej pragmatycznie każda z licencji ma swój sens w pewnych zastosowaniach, a w innych nie za bardzo.
"Sam tworze dużo otwartych kodów i nie obchodzi mnie jak i po co ktoś tego użyje. Skoro opublikowałem to daje innym wolną rękę do dysponowania tym. "
Twoje prawo, wielu ludzi pracuje w wolontariacie. Tylko zauważ, że wypaczasz w taki sposób idee wolontariatu, bo pomagać powinno się słabym i potrzebującym. Tymczasem oddajesz kod z którego najczęściej korzystają bogate firmy i korporacje, dlatego też projekty na bardziej swobodnych licencjach pisze się dzięki sponsorowaniu przez duże firmy.
Jądro linuksa łamie licencję GPL o czym stallman wielokrotnie mówił, żądając zablokowania możliwości ładowania zamkniętych modułów (bo to łamie licencję i to nie twórcy sterowników łamią prawo, a twórcy jądra). Podobnie jest z GCC, który od jakiegoś czasu stara się dodać możliwości ładowania zamkniętych modułów, co jest oczekiwane przez wszystkich tak jak pluginy w Gimpie czy Blenderze, ale też łamie licencję GPL i z czym stallman walczy (bo dla niego nieważne są możliwości, innowacje czy rozwój i z chęcią cofnął by się do średniowiecza, aby tylko kod (i nie tylko kod bo ostatnio odbija mu w kierunku tylko otwartego sprzętu i tylko sprzęt o otwartej dokumentacji, aby każdy w domu mógł sobie go zlutować powinien być dostępny) był otwarty).
Linux powstał dzięki Linusowi. On wybrał licencję GPL. Nie wiem w jaki sposób się to odbyło, ale dzięki temu projekt dostał odpowiednią dynamikę rozwoju. Wiem też, że nie chciał wybrać jej wersji 3 mimo ataków trolli.
Trolling polegałby na tym, że on by wydał na innej licencji, a ludzie na listach by go zaspamowali, że ma być to GPL.
Z firmami współpracuje się na zasadzie partnerstwa, a nie wymuszając działania. Rozmawiając z nimi i przedstawiając sprawę w odpowiedni sposób można zmienić wiele. Wystarczy zobaczyć ile dobrego przynosi partnerska współpraca Steam i Nvidii. Nikt tam nie krzyczy nic o społecznościach i GPLach. Wyniki tej współpracy są znaczne. Polepszenie wydajności w konkretnych zastosowaniach OpenGL.
GCC po przejściu na GPL v3 straciło bardzo wielu partnerów. Wielu zatrzymało rozwój swojej gałęzi na wersji 3.x. Czy to takie fajne. Dla ideologów pewnie tak.
Nie jestem wolontariuszem tylko twórcą. Dostarczam odbiorcom narzędzia, dzięki którym ich praca jest wydajniejsza. Z mojego publicznego kodu mają prawo korzystać ludzie bez względu na różnice czy to w majętności czy jakiekolwiek inne.
Nie wiem skąd to uprzedzenie do bogatych. Oni są bogaci bo wyników ich pracy potrzebuje więcej osób. Jak ktoś jest niemoralnie bogaty to sprawa między nim i jego klientami. To oni popierają taki rozwój sytuacji. Bez nich jego bogactwa nie ma. Jak mawiają klasycy "Bogactwo to nagroda od społeczeństwa za przydatną pracę".
Nie wiem co to jest dobro wspólne. To taka abstrakcja za którą nikt nie odpowiada, ale wszyscy się mają dostosować?
Publikuję część mojej pracy bo daje mi to fajny feedback bez względu na licencję. Użytkownicy biblioteki opisują scenariusze jej użycia, a ja się zastanawiam jak można to uprościć/udoskonalić. Wszyscy możemy jej używać jak chcemy i gdzie chcemy. I mi się to podoba.
Ponad to ludzie dostrzegają czym się zajmuje i łatwiej im trafić z problemami do odpowiedniej osoby. A ja zyskuję nowych przyjaciół (nie lubię słowa klient).
Szanuję to, że piszesz kod na BSD, to świetnie. Nie oczekuj tylko, że wszyscy będą robić tak jak Ty. Jak nie zniknie oprogramowanie komercyjne tak nie zniknie GPL. Jest wielu ludzi dla których licencja GPL jest uważana za rozsądny kompromis, co jest zachętą do współpracy. Fakt, że zamyka możliwość zamykania kodu jest jak najbardziej celowy. Jak okaże się, że inne licencje są lepsze to zapewne kod GPL zaniknie. Przy narzędziach deweloperskich to już zaczyna mieć miejsce, wystarczy spojrzeć na frameworki webowe. Jednak istnieje masa zastosowań dla których moim zdaniem GPL dalej będzie najlepszym rozwiązaniem.
Nikt tego nie oczekuje – jeśli ktoś chce to może wydawać nawet na licencji wymagającej stania na rzęsach podczas gdy kod znajduje się na dysku. Tak samo jak nie powinno być oczekiwań, że ktoś będzie pomagał w rozwoju oprogramowania na licencji wirusowej.
Co do frameworków aplikacji webowych to głównie są to liberalne licencje lub własnościowe, a GPL jest tu mało popularne. Popularne są za to nie w frameworkach a samych aplikacjach jak CMS, jednak większość nie jest warta uwagi, ale są też chlubne wyjątki (tak jak Blender w aplikacjach natywnych, jednak daleki byłbym od pisania, że GPL jest tam najlepszy, a zastanowiłbym się ile z tych aplikacji padło ofiarą początkowego braku zastanowienia się nad licencjonowaniem i teraz kiedy są z GPL problemy nie da się tej licencji przez wirusa zmienić i opcje są rozwijać lub porzucić).
W CMS GPL jest jak najbardziej na miejscu. Chroni on przed zamknięciem kodu.
Ja nie widzę żadnej alternatywy poza całkowitym zniesieniem systemu patentowego. Jedni siedzą nad innowacjami, drudzy latają po urzędach. Jeśli patent zgłosi korporacja to będą na nim zarabiać, jeśli wynalazca to nie zarobi bo nie będzie miał kasy na wdrożenie, a po skróceniu to sobie poczekają aż minie.
To bogatych stać na filantropię i na opłacanie programistów siedzących nad społecznościowymi projektami. To my jesteśmy tymi przysłowiowymi słabymi i wiecznie potrzebującymi.
Ludzie skupieni wokół GPL i ludzie skupieni w okół BSD są niedopogodzenia. Ale BSD daje duże pole manewru, zawsze można zmienić licencję, w drugą stronę nie bardzo.
Patenty mają zachęcać do inwestycji w badania i jeśli prawo patentowe będzie dobrze skonstruowane to powinno to pomagać w rozwoju gospodarek kraju. Jak na razie trudno znaleźć alternatywę. Badania z budżetu państw sprawdzają się tylko przy badaniach podstawowych, w badaniach w technice to marnowanie pieniędzy.
Społeczność Open Source krytykuje patenty na oprogramowanie (w tym algorytmy). Bo one hamują rozwój i inwestycje, bo nie można czegoś zrobić, dodać, etc. Zwolennikami patentów są na ogół podmioty które nie są w stanie podołać konkurencji rynkowej. Bo państwo im przyznaje czasowy monopol.
W tej chwili patenty nie mają wiele wspólnego z faktycznym wynagradzaniem odkrywców nowych technologii, więc nikt kto nie żyje z trolowania patentami nie jest za tym aby utrzymywać ten stan. Odkrywanie kosztuje i ktoś musi to finansować, a jak jedni będą mogli kopiować od drugich wszystkie rozwiązania to nie będzie to zachęcać to inwestycji w wynalazki. W przypadku algorytmów obowiązywanie patentu przez jakieś 5 lat nie byłoby tragedią, a mogło być dobrym kompromisem.
Podobna sytuacja dotyczy praw autorskich, obowiązywały one przez 14 lat, czyli i tak bardzo długo co spełniało rolę zapłaty za pracę twórcy, ale chciwość organizacji doprowadziła do ich absurdalnego wydłużenia.
W Chinach nie mają problemu z inwestycjami i kopiowaniem. Poza tym inwestuje się po to by uzyskać przewagę rynkową. Produkuje się rzeczy z wykorzystaniem technologii na które wygasły patenty. Eksperyment z open source przeczy Twoim argumentom.
Cały Holywood i przemysł filmowy wyrosły na ucieczce przed patentami Edisona. Poczytaj o Motion Picture Patents Company (MPPC). W skrócie Edison z kumplami na wschodnim wybrzeżu łatwo mogli ściągać opłaty licencyjne i ścigać pirackie kina, bo mieli tam mocno rozbudowaną infrastrukturę.
Poza tym nad technologiami pracuje wiele osób i firm, pracują nad tymi samymi wynalazkami, podobnymi rozwiązaniami. Liczy się tylko to kto pierwszy zgłosi patent, lub ma lepszych prawników. W żaden sposób nie wynagradza tych którzy ponieśli wysokie nakłady finansowe.
Patentowanie algorytmów brzmi jakby patentować grawitację albo zasady termodynamiki, liczbę Pi, zbiór Mandelbrota, teorię ewolucji i teorię heliocentryczną. Algorytmy to rozwiązania problemów które istnieją pozaczasowo, lata przed narodzinami odkrywcy.
Kolejne znamienne przykłady to rozwój lotnictwa podczas IWŚ (gdy Niemcy olewali amerykańskie patenty ;) ) i rozwój silnika parowego.
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Wright_brothers… http://www.dklevine.com/general/intellectual/agai…
Można opatentować sposób wyznaczania pi a nie samą liczbę, patentownie teorii nie przyniosłoby żadnych zysków. Poza tym chodzi o ograniczenia krótkoterminowe. Właśnie o osiągnięcie przewagi technologicznej.
Jak by nie patrzeć mimo ułomności systemu patentowego to jednak prowadził on do stymulowania rozwoju technologicznego. To, że obecnie nie spełnia swojej roli to argument za jego porawą, a nie likwidacją. Wątpię aby prawo patentowe było zlikwidowane.
Moze choc jedna osoba jest mi w stanie wytlumaczyc jak pogodzic wirusowosc GPL'u objawiajaca sie zmuszaniem do wydania wszelkiego kodu w jakikolwiek sposob zlinkowanego z GPL'em na zasadach GPL z prawem wlasnosci?
Przeciez to jest niezgodne z ich fundamentami i doprowadza do absurdalnej sytuacji w ktorej to dzieki GPLowi mozna uprawiac trolling licencyjny i zadac cudzej wlasnosci tak jak dzieki dzisiejszemu prawu patentowemu (np. kompilator gnat gpl).
Jakos nie slyszalem o sytuacji zamkniecia kodu na MPL czy EPL, tak samo jak bezzasadny jest zarzut ze bez GPL linux by sie nie rozwijal. Jakos FreeBSD nie umarlo z powodu wlasnej licencji. http://www.linuxinsider.com/story/65185.html
Co do samego prawa patentowego to ono predko nie zniknie na licencjonowaniu obracane sa kolosalne kwoty pieniedzy, myslicie ze korporacje tak o z tego zrezygnuja ?
Co do rozwoju dzieki patentom to radze poczytac n/t rozwoju turbin spalinowych w latach 70 i obecnym rozwoju lekow, jak wspanale prawo patentowe wspomoglo i wspomaga ich rozwoj !
Tu nie ma mowy o pasożytach – tu mowa o bardziej otwartych umysłach niż w FSF dających kod za darmo dla każdego i nie chcących nic w zamian (jak użytkownicy licencji BSD). Licencje GPL nie są wolne – są tylko otwarte. Nie jest to dawanie komuś czegoś, a chęć brania (licencja GPL zakłada, że jeśli ktoś kiedykolwiek użyje nawet linijki to będzie musiał Ci oddać tony swojej pracy wielokrotnie przewyższający wkład początkowy – tu nie ma mowy o dawaniu czy wolności, bo taką wolność w mniejszym lub większym stopniu daje dopiero MIT, BSD i podobne, gdzie publikując na tej licencji faktycznie dajesz coś (w przeciwieństwie do GPL, która jest interesowną licencją)).
Nikt nie zamierza brać kodu LibreDWG, bo nie jest on warty swojej przesadzonej ceny (o czym jest ten art) i żaden projekt open source nie chce z niego korzystać… a te które mogą jak Blender od jakiegoś czasu szukają prawnego sposobu na pozbycie się garba w postaci licencji gpl i szukają sposobu na ominięcie jej zapisów… bo Blender cierpi bardzo na tym, że licencja zabrania Blenderowi korzystania z zamkniętych pluginów (bo kod GPL w żaden sposób nie może być linkowany z takim na innej licencji, nawet dynamicznie – tak może tylko LGPL, na którego w obecnym stanie Blender nie może migrować mimo wielkich chęci fundacji). GPL niestety zabiera samym twórcom kodu wolność o decydowaniu o swoich projektach i alienacji, co dziś jest bardzo widoczne i wielu twórców ucieka z GPL do bardziej liberalnych licencji dających większą wolność, zarówno im, jak i innym, bez sztucznego kagańca.
Taka postawa jest typowo roszczeniowa. Dostajesz coś na pewnych warunkach, ale nie podoba Ci się to chciałbyś dostać wszystko w zamian nie dać innym niczego. I jeszcze wmawiasz, że ci od GPL są niedobrzy bo się na to nie godzą. Pomagać należy biednym, a nie bogatym korporacjom.
Dając na BSD daje się więcej, bo umożliwia się ludziom zarabianie pieniędzy na projekcie. Dla mnie wybór jest prosty, albo kupuję zamknięte rozwiązanie, albo używam tego na liberalnej licencji, bo uzyskuję pełną kontrolę nad kształtem dzieła.
Naiwny jesteś? Nie każdy projekt może wyżyć z dotacji, te które mają szanse nie wydaje się na GPL. Dzięki GPL unikasz sytuacji, że ktoś klonuje Twoją pracę zamyka projekt i tworzy konkurencyjne zamknięte oprogramowanie.
Równie dobrze możne zrobić fork, do którego przejdzie większość deweloperów i użytkowników. W wyniku czego spadną dotacje. Fork także jest konkurencyjny i także może pozyskać wsparcie wielkiego biznesu. W świecie open source występuje wiele konkurencyjnych rozwiązań vide KDE vs GNOME.
Ale z forka można czerpać kod.
Nie bardzo. Popatrz na ostatni artykuł na OSWorld o OpenOffice i LibreOffice.
A co ktoś im zabrania?
@up Czemu problem spraw licencyjnych widzisz tylko na lini GPL-BSD-CLOSED, czyzbys zapomnial o istnieniu weak copyleft ?
Nie jest roszczeniowa tylko racjonalistyczna.
Prostuję jedynie próby wmawiania ludziom, że GPL to dawanie i bzdury o jego wolności. Jeśli ktoś chce wydać kod na GPL to mu nikt nie broni, jednak nie ma tu mowy o dawaniu i o wolnej licencji. Jest to licencja, która zabiera wolność i opublikowanie na jej zasadach to nie chęć dawania, a chęć brania. Z tym nie ma sensu się kłócić, bo dobrze wiesz, że tak jest.
Nie piszę też, że twórcy są źli, a jedynie, że za wysoko wyceniają swój produkt i nikt go nie chce za tą cenę (i nie jest to roszczeniowa postawa – chcą, aby kodu nikt nie rozwijał i nikt nie używał to ich wybór), jedynie zauważam, że jeśli chcą zrobić z tego priorytetowy projekt, który przyczyni się społeczności OpenSource to powinni wydać to na innej ich licencji a mianowicie LGPL, bo od razu znaleźliby pomoc i rozwiązałoby to konflikty licencyjne z aplikacjami OpenSource z którymi jest ta biblioteka niekompatybilna… jeśli tego nie chcą i wolą aby projekt umarł to nikt pretensji nie ma i po prostu umrze.
Mam wrażenie, że mylisz wolność z anarchią. Nikt nie mówi, że GPL jest bezinteresowne. To jest pewna umowa, albo się na to godzisz, albo nie, masz wybór. To licencja, która wprowadza równowagę' między braniem i dawaniem.
Jak ktoś zaprasza Cię do siebie na obiad, to ma w tym ukryty cel, chce z Tobą spędzić trochę czasu. Ale wtedy Ty mówisz, że nie chcesz u niego siedzieć tylko chcesz obiad na wynos :-) To jest postawa roszczeniowa.
Projekty, które nie wybrały dobrych licencji będą miały problemy. Dotyczy to jednak głównie bibliotek, bo sytuacja w IT dojrzała do liberalizacji ich licencji. Jest coraz więcej firm skłonnych do ich finansowania. Niech sobie zatem powstają nowe projekty, stare były tworzone na zupełnie innych zasadach i w innych warunkach.
Cały czas gadasz bzdury, a ten tekst z obiadem to najbardziej bałamutny argument jaki podałeś.
Jeśli ktoś mnie zaprosi na obiad to chętnie przyjdę i się zrewanżuję zaproszeniem do siebie tak jak to jest w BSD-like. Jednak jeśli ktoś mnie zaprosi na obiad z zastrzerzeniem, że mam obowiązek go zapraszać do siebie i jest to zobowiązanie bezterminowe to mam takie zaproszenie w dupie i tą roszczeniową postawę GPL.
Co do wolności i anarchii to coś czuję, że nie pojmujesz żadnego z tych pojęć (anarchia to wbrew temu co masz w głowie nie jest chaos).
" Cały czas gadasz bzdury"
O widzę, że zaczęło się wyciąganie najmocniejszych argumentów :-)
Być może porównanie z obiadem jest niezbyt trafione. GPL to nie jest działanie charytatywne, to kontrakt spowodowany nieufnoscią wobec zamkniętego kodu. Chcesz korzystaj, nie pasuje Ci możesz mieć to tam gdzie napiałeś :-) Ale nie narzekaj, że Ci od GPL są niedobrzy.
" Co do wolności i anarchii to coś czuję, że nie pojmujesz żadnego z tych pojęć"
Definicji tych pojęć jest tyle ilu jest ludzi, każdy inaczej rozumie wolność.
Paranoja istnieje i są tez paranoicy bojący się zamykania kodu (pomijam już, że GPL przed tym nie broni, a i nawet w wypadku przestrzegania GPL przez firmy to są takie które są jeszcze mniej moralne – przytoczone forki blendera sprzedawane jako niespokrewnione programy i na płycie dostajesz zipa z kodem blendera – licencji nikt nie złamał, ale to czego paranoicy się boją i tak ma miejsce z GPL czy BSD). Różnicą BSD i GPL jest jedynie krótkowzroczność i późniejsze problemy w rozwoju własnego programu przez licencję GPL.
Skoro dostarczają klientowi kod to na czym polega ich niemoralność, licencji nie łamią?
Jeśli sam niby mam stracić na rozwoju własnego kodu na GPL to czemu inni narzekają i marudzą?
Dlatego bo narzucasz innym licencje na jakiej mają wydawać ich własny kod. LGPL jest znacznie bardziel liberalna i moralna czyli jeśli coś zmienisz lub usprawnisz w moim kodzie to opublikujesz na tej samej licencji, ale swój niezwiązany kod możesz licecjonować jak chcesz bo sam jesteś jego właścicielem i autorem.
Inni nie narzekają i nie marudzą – mają GPL po prostu daleko w dupie i ich nie obchodzi – narzekają za to twórcy Blendera, Gimpa, GCC (Ci już postanowili olewać zapisy licencji, podobnie jak Linux – za ważny projekt OS, aby ktoś z FSF ich chciał za to pozwać) i całej masy innych programów na GPL, bo ta licencja najgorsza jest dla samych twórców programu na danej licencji i na pewnym stopniu rozwoju okazuje się, że aby się rozwijać trzeba połowę kodu wyrzucić, przepisać i zmienić licencjonowanie.
LGPL też mi się wydaje fajniejszy, ale przede wszystkim do wszelkiego rodzaju narzędzi i bibliotek. Pracujący przy projektach mogą sobie narzekać, bo jak już jest dużo kodu to fajniej by było mieć go na bardziej liberalnej licencji, tylko pytanie czy ten kod powstałby gdyby od początku miał taką licencję. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby więcej powstawało projektów na licencji Apache itp. Tylko dlaczego jest ich mało (mam na myśli programy dla użytkownika końcowego)?
Programów końcowych na LGPL i bardziej liberalnych jest więcej niż Ci się zdaje.
Tak z głównych programów dla użytkownika końcowego:
– Office: Calligra Suite (dawniej KOffice – licencja LGPL… Krita rozwijał się ostatnio znacznie lepiej niż GIMP i w wielu sprawach go przerósł), Apache OpenOffice (Apache), LibreOffice (LGPL),
– Przeglądarki internetowe: Firefox (MPL – bardziej liberalna niż LGPL) i Chromium (BSD)
Podaj jakikolwiek dział aplikacji dla użytkownika końcowego i zobaczysz tam główne licencje otwartych programów LGPL lub bardziej liberalne.
Zawsze można skorzystać z BSD, MIT i pochodnych ;).
GPL i pochodne nie są przyjazne biznesowi, a to dzięki biznesowi rozwija się Open Source. Jak to? A no tak to, że jeśli to nie jest kolejny "Yet another…" albo jakaś pchełka, to projekt w pewnym momencie osiąga taki poziom, taką złożoność, że potrzeba osób które będą nad nim siedzieć w pełnym wymiarze godzin, przez lata. Nie każda społeczność jest bogata.
Nam w Projekcie Haiku, w tym roku udało się zebrać 15000$ z hakiem (mamy też trochę rezerwy i trochę niewykorzystanych środków) z zakładanych 35000$. Trochę jeszcze dojdzie, bo licznik był ostatnio aktualizowany 25 listopada. Do tego dochodzi sponsoring Google w postaci GSOC i Google Code In. To są śmieszne pieniądze. Co jakiś czas ktoś bierze kontrakt na miesiąc, czy dwa za 2000$, a powinien brać 5500$ albo i więcej. Na ogół jest brany podczas urlopu, pomiędzy normalnymi, zawodowymi kontraktami, etc. Zarabiamy na datkach i na gadżetach takich jak kubki, koszulki i pamiątkowe płyty CD z oficjalnymi wydaniami. Z tego trzeba opłacić serwer, kontrakty jak ktoś się zgłosi i koszty podróży chętnych na imprezy Open Source (jak wydrukowałeś jakieś ulotki, plakaty, to Haiku Inc zwraca koszty, nie wiem jak z żarciem).
By Wam unaocznić skalę, to tak gigantyczny projekt jak FreeBSD uskładał 460 000$ z zakładanych 500 000 – http://www.freebsdfoundation.org/press/2012Dec-ne… . Po odjęciu kosztów infrastruktury, to może zatrudnię z pięć osób w pełnym wymiarze godzin?
Pewien człowiek którego darze szacunkiem myślał w ten sam sposób co Ty (chodziło o Zetę, szkoda mi czasu na opowiadanie o starych dziejach, chętni dowiedzą się na necie). MediaPlayer Haiku ma część kodu na GPL. Deweloper bał się, że yellowTAB nie da nic w zamian. Jakiś czas temu było to poruszone na liście mailingowej. Trzeba napisać do kilku czy kilkunastu osób, z prośbą o zgodę na zmianę licencji…
Dla mnie liczy się projekt a nie kod źródłowy, który jest tylko narzędziem. To tak jakby wymagać by producenci narzędzi i materiałów budowlanych, mieli prawa do projektów architektów, które były realizowane za pomocą narzędzi które sprzedali.
Absolutnie się nie zgadzam. Open Source rozwija się (a przynajmniej powinno się, jak jest inaczej to jest to objaw wypalenia) z pasji, dla rozrywki, w celu odpoczęcia po pracy. Jedni idą do kina, inni ćwiczą jogę a inni piszą kod Open Source. Jeśli ktoś zaprosi Cię do kina, to spytasz "ile Ci zapłaci za zmarnowany czas?"
Taaa. Wiem, wiem. Ale nie zmienia to faktu, że to teraz jest pewna strategia biznesowa.
Licencja określa tylko i wyłącznie przywileje i obowiązki wynikające z posiadania praw autorskich. Jeśli ktoś żąda zmiany licencji to znaczy, że chce autora pozbawić części tych praw.
Faktem jest, że gdyby ta biblioteka w jakiś sposób mogła lepiej wyewoluować na innej licencji to osoby chętne to zrobić już dawno by zrobili to w ramach innego projektu opartego na innej licencji (choćby LGPL). Jednak w tym przypadku ktoś żąda źródeł LibreDWG bo bez nich sobie nie poradzi, a to oznacza że biblioteka jak najlepiej radzi sobie pod skrzydłami FSF skoro nie pozwala na zaistnienie konkurencji.
Stallman głupek w końcu się doczeka. Skrajne poglądy nigdy nie są najlepsze – nawet jeśli chodzi o wolność.
Nie nazywaj przymusu – wolnością.
Największym głupkiem jesteś tutaj ty…
Czy ja wchodzę na dobreprogramy?
To jest drugi artykuł który biorąc pod uwagę, że serwis jest jak domniemam tworzony przez zwolenników Open Source, można uznać za żenujący.
FSF udostępnia kod swoich bibliotek i w zamian za to oczekuje, że wszystko co na nich powstanie będzie także Open. To nie Propriety Software Foundation i to jest jej zadanie (było by inaczej, gdyby posiadała taką nazwę). Każdy kto chce wziąć sobie kod Open Source i wykorzystać go do własnych celów nie udostępniając swojego kodu w zamian jest zwykłym pasożytem.
Jak udostępniam coś na licencji GPL (a robię to), to robię to w celu uzyskania darmowego kodu który do mnie w efekcie wróci. Jak ktoś chce zagarnąć mój kod i nie dać swojego z powrotem, to zupełnie tak jakby zpiracił komercyjny program, lub napisał do autora, że chce go za darmo – ponieważ, kod który wraca do mnie jest moją zapłatą za pracę.
Raz, że to prawie "słowo w słowo" tłumaczenie artykułu z LibreGrphicsWorld. Dwa, że dotyka on bardzo ważnego problemu. Co po całym Wolnym Oprogramowaniu, skoro kod będzie leżał odłogiem, bo nie można go nigdzie użyć. Mój ulubiony przykład, to gdy ma się dwie biblioteki: jedną na GPLv3, drugą na GPLv2 bez dopisku "or later". I nie można ich już użyć w jednym programie. Przecież to jakieś szaleństwo. Niczego bardziej restrykcyjnego niż LGPL nie powinno się używać w bibliotekach.
"Każdy kto chce wziąć sobie kod Open Source i wykorzystać go do własnych celów nie udostępniając swojego kodu w zamian jest zwykłym pasożytem"
To przecież jest możliwe przy GPL. Można korzystać ile się chce, modyfikować, bez udostępniania tego nikomu. Dopiero rozpowszechnianie wymusi udostępnienie kodu źródłowego.
Nie chciałbym marnować czasu na bibliotekę, gdyby ktoś mógł przy jej pomocy tworzyć zamknięty soft.
Zdaje sobie sprawę, że "dopiero rozpowszechnianie" wymusi udostępnienie kodu, dla tego GPL nie jest idealne, pewną lukę wypełnia AGPL jeśli chodzi o aplikacje uruchamiane na serwerach. -> Zostaje czekać na AGPL4 czy coś w tym rodzaju, co po prostu powie, że jak użyjesz czyjegoś kodu to musisz się z nim skontaktować (z dochowaniem należytej staranności) i udostępnić mu swój kod.
Problem w tym, że ludzie muszą tracić czas na przepisywanie bibliotek i programów. Muszą tworzyć soft robiący to samo, bo nie mogą wykorzystać istniejącego. Przykład: SketchFlat – świetny kawałek softu w swej kategorii, ale nie używany przez nikogo, bo jest na GPLv3. Część wolała SketchSolve na BSD, inni poświęcili (tym, dla których SketchSolve był zbyt słaby technicznie) kilka miesięcy na napisanie freegcs i wydali go na "GPLv2 or later". Wynaleźli koło na nowo.
Cytat z książki (rozumiem wszyscy wiedzą jakiej):
""W zachodniej tradycji naukowej my dzisiaj stoimy na ramionach gigantów – powtarza Young za Torvaldsem i Newtonem. – W języku biznesu mówimy, że koła nie należy wciąż odkrywać na nowo. O pięknie licencji GPL stanowi oddanie kodu domenie publicznej. Jeżeli jesteś niezależnym dostawcą oprogramowania i do stworzenia jakiejś aplikacji jest ci potrzebny program wdzwaniający się przez modem (modem dialer), zamiast pisać go od nowa możesz wziąć PPP z Red Hat Linuksa i użyć go jako narzędzia we własnym programie. Jeżeli potrzebujesz zestawu narzędzi graficznych, nie musisz pisać od nowa całej biblioteki graficznej. Po prostu ściągasz GTK. Nagle masz możliwość korzystania z najlepszego, co dotychczas zostało zrobione.""
Ten cytat nie chce się spełnić, z uwagi na brak rozsądku piszących GPL. Praktycznie GPL nie powinno się w nim znaleźć, bo jest zbyt restrykcyjne i ma kilka niekompatybilnych z sobą wersji.
Brak rozsądku bo nie chcą dać Ci zamknąć swojego kodu?
W przypadku z artykułu nikt kodu zamykać nie chce, a i tak nie mogą korzystać i to jest paranoja.
Firmy nie chcą marnować czasu na rozwój i udostępnianie poprawek dla tak nieprzyzwoitej i krótkowzrocznej licencji jak GPL… podobnie jak pojedynczy twórcy oprogramowania.
Każdy początkujący programista wie, że nie jest dla nikogo problemem ukrycie kodu GPL i nikt nie dowie się czy program korzysta z niego czy nie (wystarczy, że uruchomi się program do zaciemniania kodu i kodu nie rozpoznasz – a takie zaciemnianie i tak zamknięte programy stosują). Więc GPL nie broni Cię przed komercyjnym wykorzystaniem kodu przez kogoś (co programiści mają i tak gdzieś), a tylko przeszkadza rozwijać program… dlatego znane projekty OpenSource są albo na liberalnej licencji, albo same łamią licencję GPL i ją olewają, bo blokowałaby ona rozwój, w taki sposób, że projekt umierałby śmiercią naturalną.
Czyli Twoim zdaniem, skoro ludzie kradną to lepiej dać im to za darmo? :-)
Nie o to chodzi. Chodzi o to, że GPL przed tym nie chroni. Kodu BSD nie da się ukraść, autorzy BSD nie ponoszą żadnej straty, gdyby im się to nie kalkulowało to by nie wydawali takiego kodu ;) (pojęcie zysku jest szerokie). Z reszta ciężko mówić o kradzieży w przypadku "własności intelektualnej", bo jak kopiujesz to nie ubywa, tylko przybywa.
" Chodzi o to, że GPL przed tym nie chroni. "
Nie tak do końca nie chroni, np już co najmniej raz Microsoft był przyłapany na naruszeni GPL i poniósł konsekwencje. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, żeby oprogramowanie komercyjne oddawać za darmo bo duża część i tak kradnie i piraci programy.
" Z reszta ciężko mówić o kradzieży w przypadku "własności intelektualnej", bo jak kopiujesz to nie ubywa, tylko przybywa."
Typowy relatywizm moralny. Korzystanie z cudzej pracy bez zgody właściciela jest zawsze kradzieżą.
"Własność intelektualna" nie spełnia żadnych znamion własności. Bo własność dotyczy, opisuje jedynie dobra rzadkie.
http://mises.pl/blog/2012/01/29/255/
Dobranoc.
Mądrość to na prawdę rzadkie dobro :-)
W przypadku dóbr intelektualnych nie chodzi o ich posiadanie, tylko o pracę i jej wynagradzanie. Jeżeli ktoś pisze książkę bo chce ją sprzedać, to ma do tego prawo, aby nie kradziono jego pracy.
Praca jest warta tylko tyle ile ktoś za nią zechce zapłacić.
Ktoś kto sprzedaje swoje książki zawiera umowy z wydawcami i dystrybutorami.
Dobro rzadkie to takie o które występuje spór, bo występuje w ograniczony sposób.
Ale jak woli ukraść jej efekty to nie musi nic płacić. Jak ukradnie książkę i rozpowszechni to i wydawnictwo nie będzie chciało podpisywać umowy z autorem.
Ke? Można jaśniej?
Jest masa pirackich e-booków na necie, Chomik i peb.pl uginają się pod nimi. Podobnie jest z punktami ksero. Książki są nadal wydawane, poczytni autorzy są bardzo bogaci. Rozwijają się nowe kanały dystrybucji jak handel e-bookami bez DRM, albo publikowanie na zasadach creative commons i utrzymywanie się z datków. Chyba najbardziej popularny polski publicysta – Michalkiewicz, otrzymuje sporo datków, na jego stronie jest podany numer konta, etc. Własne nieudacznictwo jest łatwo zwalić na inne czynniki.
Bo na szczęście dla autorów ciągle większość ludzi woli kupić, gdy cena jest rozsądna.
To, że inni mają inny model biznesowy to nie jest argument. Jak ktoś chce za dużo za swój towar to się od niego nie kupuje, a nie kradnie.
Tylko piracenie to nie kradzież, bo nie ubywa kiedy kopiujesz. Jeżeli coś przestaje być dochodowe to się zmienia branże. Nie ma żadnej różnicy pomiędzy tym, że ktoś podaruje książkę bibliotece a potem ją wypożyczy, a tym, że ktoś ją kupi, zeskanuje i wrzuci do neta. Kradzieżą byłoby zwędzenie drukowanej książki z półki, a nie jej skopiowanie.
Ja świadomie przestałem kupować muzykę, książki, filmy i oprogramowanie kilka lat temu. Bo mi się nie podoba to, że nabywam licencję a nie przedmiot na własność który mogą dowolnie rozpowszechniać i go modyfikować. Podobnie nie chodzę do kina bo mi się zazwyczaj większość filmów nie podoba które obejrzałam i mi pieniędzy nie zwrócą.
Całe szczęście, że jest masa contentu na liberalnych licencjach i masa artystów która chce żeby świat o nich usłyszał.
Z tego co ostatnio publikują to kopiowanie według prawa nie jest kradzieżą, ale wrzucenie zeskanowanej książki do internetu i umożliwianie jej rozpowszechniania już jest. Jeżeli ludzie ściągną książkę to najczęściej już jej nie kupią, a więc jest faktyczna strata.
Nie widzę przyczynowości i nie da się tego udowodnić. Powiedziałbym, że niebyli skłonni w ogóle kupić.
Moim zdaniem problem tkwi w kanałach dystrybucji. Kupowanie treści bez drm na torrentach za pomocą bitcoinów, to chyba nie daleka przyszłość (nad wyszukiwarką na Pirate Bay jest jakiś teledysk, ciekawe, pewnie ktoś zapłacił za promocję). Do tego już dziś artyści mogą pominąć wytwórnie i wydawców. Sprzedawać można na własnej stronie lub w masie sklepów elektronicznych. Marketing można prowadzić na forach i koncertując.
Z resztą mogę o tym gadać bez końca, przez kilka lat pasjonowałem się infoanarchizmem, problemem patentów, własności intelektualnej, licencji i drm, etc. W jednym się z Tobą zgodzę, świat wymaga reformy pod tym względem i rodzi się już duży nacisk by coś z tym zrobić. Raczej nie zostanie to zlikwidowane, ale uproszczone, zawężone i czas ważności patentów i praw autorskich zostanie skrócony. Dobre i to. Od dłuższego czasu idę coraz bardziej w Open Source, może kiedyś i w Open Hardware. Na pewno nie będę kupował, pobierał i instalował kontentu z drm. Chociażby dlatego, że jak się wydawca z dystrybutorem pożrą o coś, to mi to zdalnie usuną z dysku.
Wręcz przeciwnie. Jeśli firmy kradną to niech przynajmniej dodają swój kod, do wspólnej puli, a to gwarantują tylko liberalne licencje, które są przyjazne biznesowi.
A jeśli ktoś pozwala na sprzedaż swojej pracy przez innych niech to robi świadomie (pozwala na to publikując kod na jasnych, wolnych zasadach) lub wydaje zamknięte moduły do programów, aby nikt nie mógł tego robić, a żeby społeczność zyskiwała na jego pracy (która w wypadku GPL byłaby niedostępna nawet jako zamknięta bo łamałaby licencje)… zawsze może ofc wydawać swoje poprawki na licencji GPL osobno jeśli lubi (ma prawdziwą wolność i może wydać swoje poprawki na GPL – liberalne licencje tego nikomu nie zabraniają, w przeciwieństwie do odbierającego wolność GPL).
Jeśli traktować poważnie GPL to Linux staje się bezużyteczny – połowa sprzętu nie działa (bo zamknięte moduły, które nie można według licencji ładować) lub działanie jest bardzo ograniczone (bo zamknięty firmware lub otwarty "prawie" działający), połowa programów/filmów nie działa (zamknięte kodeki)… ogólnie nie da się używać. Linux tylko dlatego jest tak fajny, bo jego twórcy traktują GPL jak LGPL, a twórcy dystrybucji olewają Stallmana z jego GPL-only skutecznie.
" . Jeśli firmy kradną to niech przynajmniej dodają swój kod, do wspólnej puli, a to gwarantują tylko liberalne licencje, które są przyjazne biznesowi."
Dlatego tam gdzie ma to sens używa się coraz częściej licencji Apache itp. Jak uważasz, że można łatwo ukraść GPL, to spróbuj ukraść kod jądra Linux i wypuścić jako swoje zamknięte oprogramowanie. :-)
" Jeśli traktować poważnie GPL to Linux staje się bezużyteczny"
No to powinieneś się cieszyć, Linuks upadnie i nadziejdzie era oprogramowania na licencjach BSD. Mi to nie będzie przeszkadzało, jeśli dzięki temu będę mieć lepszy system to świetnie. Ale swój program i tak wydam na licencji GPL lub AGPL.
Nie coraz częściej tylko od zawsze do poważnych projektów i dobrze zarządzanych wybiera się licencje BSD-like.
Wielokrotnie kod Linuksa na GPL lądował w jądrze FreeBSD i wychwytywano to po latach (był to kopiuj-wklej) i tylko wtedy jak autor sam się dowiadywał o tym szukając swojego kodu lub gdy jakiś producent sterowników publikował swoje zamknięte sterowniki na otwartej licencji BSD i był w nich kod na GPL bez podwójnego licencjonowania – więc nie żartuj, że zaciemniony, skompilowany do binarnego kodu w trybie release jest łatwo odszukać – w praktyce się nie da i jedynie jeśli się zbierze tonę poszlak można wystąpić do sądu, aby firma która ukradła pokazała kod i zdecydować czy jest to kod ukradziony czy nie (a zaciemnionego kodu i autor nie rozpozna, bo nic – ani kolejność, ani nazwy, ani konstrukcja kodu nie będzie taka sama, bo zaciemniacz zmieni wszystko) – nikt nie ma na to kasy i czasu, a szczególnie właściciel praw autorskich który sam musi tego szukać (nikt mu nie pomoże, a FSF nawet byłaby głupia szukając na własną rękę, bo korporacja mogła odpalić kilka kafli za podwójne licencjonowanie danego fragmentu i nikt poza autorem fragmentu o tym wiedzieć nie będzie).
Dlaczego miałbym się cieszyć z upadku systemu którego używam i będę się cieszył z korzystania z niego dopóki będzie on w praktyce na LGPL, a nie GPL. Mnie nie przeszkadza objęcie kodu licencją LGPL i jeśli coś poprawiam w takim kodzie to chętnie publikuję, przeszkadza mi jedynie jeśli licencja wykracza poza to co licencjonuje i zaraża niespokrewniony kod innych autorów, dotyczących zupełnie innych zagadnień (przykładowo zmusza do publikowania kodu zarządzania sceną 3D przez kod dotyczący sieci, czy system jest na GPL to każdy sterownik też musi być (i aby było śmieszniej to kod GPL łamie licencję bo on linkuje do kodu niezgodnego ze sobą, a nie sterownik linkuje do kodu GPL)) – LGPL nie przeszkadza, czyli jeśli zrobi ktoś zmiany w danej bibliotece to publikuje je, ale niespokrewnionym kodem niech zarządza jego autor.
Jeśli Linux zacznie GPL traktować poważnie to będzie to jeden z najsmutniejszych wiadomości jakie mógłbym usłyszeć i oznaczać będzie koniec świetnego systemu.
" Nie coraz częściej tylko od zawsze do poważnych projektów i dobrze zarządzanych wybiera się licencje BSD-like.'
To zależy jaki projekt, biblioteki i frameworki coraz częściej mają licencje bardziej otwarte, a ostatnio nawet bazy danych. Jednak wynika to z coraz większej skłonności firm do finansowania tego typu projektów.
Kopiowanie fragmentów kodu nie jest problemem. Równie dobrze możesz sobie oglądnąć mój kod GPL i napisać swoje zamknięte rozwiązanie podobnie, kopiowanie i wklejanie jest już zwykłym złodziejstwem. Kopiowanie całych projektów nie dałoby się już ukryć. Ale na to, że na świecie są złodzieje już nie mam wpływu.
" Jeśli Linux zacznie GPL traktować poważnie to będzie to jeden z najsmutniejszych wiadomości jakie mógłbym usłyszeć i oznaczać będzie koniec świetnego systemu."
A nie sądzisz, że skoro do tej pory Linux rozwijał się lepiej niż jego bracia na licencjach BSD to może właśnie licencja GPL jest jego siłą napędową.
Kopiowanie całych projektów nie jest w nikogo interesie (w nikogo kto może jakiś wkład własny wnieść), a GPL przed niczym tu nie chroni – przykładowo 3DMagix i IllusionMage czyli Blender ze zmienioną nazwą sprzedawany przez osoby, które kodu nie dotykały – rebrandowane i sprzedawane są też inne programy GPL i nikomu to nie przeszkadza (licencja w żadnym wypadku nie chroni przed tym).
"jest już zwykłym złodziejstwem"
Jest podobnie jak wiele innych rzeczy, ale pamiętaj, że musisz udowodnić winę.
Linux rozwija się szybciej niż rodziny BSD z prostego powodu – nie jest to system na GPL, bo taką licencję ma tylko teoretycznie – w praktyce masz masę zamkniętego kodu podlinkowanego do jądra, co wspiera popularność systemu, a to generuje większe zainteresowanie inwestorów (z których większość używa Linuksa jako podstawy swoich zamkniętych programów jak Redhat, Novell czy Oracle). Czytaj Linux jest biznesowo przyjazny, bo jego ekosystem czerpie masowo z zamkniętych technologii jak i tych na liberalnej licencji – może brać wszystko z BSD niczego nie dając w zamian (zachowuje się tu znacznie mniej moralnie niż zamykające kod korporację, które swój wkład mają w rozwój)).
Siłą napędową Linuksa są firmy, które w niego inwestują i poprawiają kod. 90% kodu jest robione przez ludzi opłacanych z większych i mniejszych korporacji.
"To jest drugi artykuł który biorąc pod uwagę, że serwis jest jak domniemam tworzony przez zwolenników Open Source, można uznać za żenujący."
Czemu żenujący? Bo jest wbrew FSF? Inne serwisy też są żenujące bo opisały taki problem?
Ostatnio chcieliśmy w firmie skorzystać z dobrodziejstwa Open Source i się okazało, że wiele bibliotek na wolnych licencjach nie można ze sobą łączyć :| W końcu szefostwo kupiło komercyjne oprogramowanie bo nie ma czasu i pieniędzy na "papranie się z licencjami". Smutna prawda. Za dużo licencji i jest przez to problem.
Biorąc pod uwagę nastawienie ("nie ma czasu i pieniędzy"), to zakładam, że dużo kodu taka firma by nie wniosła, więc twórcy tych bibliotek specjalnie dużo linii kodu nie stracili przez to, że wybraliście komercyjny produkt.
Sony nie miało kasy i czasu, aby wymyślać koło od nowa, więc zatrudniło twórców Bullet, aby dostosowali silnik do procesora Cell znanego Playstation 3 i opublikowali wszystko na otwartej liberalnej licencji ZLIB, to samo robi teraz AMD inwestując w Bullet aby przepisać silnik do OpenCL i aby działało wszędzie od CPU i GPU na PC i konsolach po tablety i telefony. To samo Disney, Sony, Dreamworks zainwestowali kasę aby rozwijać Bullet tylko dlatego, że jest on na wolnej licencji (GPL by olali i woleliby zamknięte PhysX czy Havok) i sporo włożyli od kodu, po integrację z narzędziami graficznymi, aby wygodniej tworzyć filmy czy bajki.
Licencja GPL dla biblioteki takiej jak Bullet byłaby śmiercią – nikt nie chciałby rozwijać czegoś, czego nie mogą wykorzystać sami i czego inni też nie wykorzystają, a na licencji liberalnej każdy chce współtworzyć, bo sam sobie pomaga, nikt nie chce trzymać kodu dla siebie, bo drogie jest utrzymywanie własnej gałęzi i mergowanie jej, nikt nie użyje kodu na GPL nawet w swoim wewnętrznym programie, bo firmy jak Disney Pixar czy Dreamworks mają swoje rozwiązania w zupełnie innych dziedzinach objęte patentami i nie chcą oddawać renderera tylko dlatego, że wykorzystali niepowiązaną bezpośrednio z nim fizykę (ale zlinkowaną w tym samym IDE).
Ogólnie dla korporacji wybór jest taki – albo pomagamy w liberalnych projektach jak LibreOffice, Eclipse, NetBeans, Bullet, Boost… albo mamy ich w dupie, bo za droga jest licencja GPL.
A skąd wiesz? Skoro kupili oprogramowanie to byli w stanie jakąś kwotę wydać. Może nie dodali by linii kodu bo nie są programistami, ale by przeprowadzili duże testy w środowisku produkcyjnym. Ja pracuję jako administrator i żadnej linii kodu nie dodaliśmy jako firma, ale zgłaszamy wiele błędów do FreeBSD, które komercyjnie wykorzystujemy jako zamknięte oprogramowanie.
My mamy system operacyjny o bardzo liberalnej licencji, a społeczność ma od nas testy i przykłady kiedy coś nie działa. Udostępniamy nawet developerom sprzęt. Każdy pomaga tak jak potrafi, więc nie mów, że dużo kodu by firma nie wniosła bo może wnieść co innego.
"To jest drugi artykuł który biorąc pod uwagę, że serwis jest jak domniemam tworzony przez zwolenników Open Source, można uznać za żenujący."
Open Source jak najbardziej, ale niekoniecznie zaściankowej GPL.
Przecież to jakiś nonsens. Nie widzę, by FSF cokolwiek pogrążała. Licencje GPL są po to rozwijane, by były wdrażane w kolejnych, nowych projektach. Odkąd są ustalone pryncypia (Three Freedoms) to nieuleganie naciskom tylko częściowo wolnych projektów, by chodzić na kompromisy z tymi Freedoms, uważam za przejaw konsekwencji. Brak aktualizacji to jak z Hurdem — co poradzisz? Nie zagonisz ludzi do kontrybucji. Może dopiero model wolontariatu wspomaganego a`la GSoC pomoże rozwiązać ten problem, może crowd-sourcing.
OFC, że zagonisz ludzi do roboty – wystarczy dać rozsądną licencję – nikt nie chce pisać gdy licencja jest GPL, bo to zabiera wolność (biblioteki nie bez powodu wybierają LGPL lub częściej MIT/BSD, bo największy wkład w rozwój otwartego oprogramowania mają firmy i korporacje, które kooperują płacąc za tworzenie tego kodu – przykładowo nigdy by nie było dobrego otwartego silnika fizyki jeśli by powstawał na GPL, ale ze względu na to, że powstaje na ZLIB (coś jak MIT/BSD/…) to rozwijają go Sony, Nvidia, AMD, Intel, Disney i inni płacąc zarówno własnym pracownikom za pracę nad nimi, jak i zatrudniając twórców silnika, aby skupili się na ważnej dla nich części).
Podobnie jest z większością ważnych bibliotek i programów OpenSource – najmniej liberalną licencją używaną jest LGPL (jak LibreOffice), ale większość korzysta z licencji Apache, libpng/zlib, BSD, MIT/X11, Boost (biblioteki Boost, ale nie tylko), Mozilli (mieszanka BSD i GPL), CDDL (przykładowo NetBeans), Python, PHP, OpenSSL… – większość z tych licencji pozwala Ci na zmianę licencji kodu, a wszystkie na linkowanie z kodem na innej licencji – tylko GPL jest ograniczającą wolność zarówno twórców jak i użytkowników przez co w ważnych projektach nikt jej nie chce (chyba, że jest program ma zamknięty rozwój w danej firmie i są wydawane 2 wersje – płatna z wolnym dostępem do kodu, oraz wersja darmowa z ograniczającym wolność GPL).
" nikt nie chce pisać gdy licencja jest GPL, "
Piszesz nieprawdę. To dlaczego jest tyle kodu GPL, sam się mnoży? Piszesz z punktu widzenia korporacji. OK wiele projektów opiera się na dotacjach od firm i dla nich faktycznie GPL może być tylko kulą u nogi. Dlatego większość narzędzi deweloperskich powstaje na bardziej swobodnych licencjach. Ale mamy dużo projektów tworzonych przez społeczność, nie związanych ze sobą, ani nie dotowanych przez firmy i tam lepiej sprawdza się GPL (szczególnie gdy kod ma być bliżej użytkownika końcowego). Tacy ludzie mają różne powody pisania kodu, nie zawsze chcą, aby inni korzystali z ich pracy zamykając ich kod. I należałoby to uszanować. Jeżeli ktoś uważa, że nie jest to dobre niech tworzy podobne projekty na BSD i je rozwija, a tym co wolą GPL niech nie zarzuca że zabiera im wolność.
Ale GPL ogranicza wolność i należy uświadamiać deweloperom jakie konsekwencje niesie licencjonowanie na takich zasadach.
I takie projekty są tworzone, mamy masę "Yet another…" które robią to samo, różnią się nazwami i licencjami.
Wolność to nie robienie co mi się żywnie podoba. Wolność jednostki nie może ograniczać wolności innych. To co Ty rozumiesz przez wolność to dla innych anarchia.
Ale jak się ma Twój komentarz do mojego? Czy ja zabraniam ludziom licencjonowania na GPL? Nie. Piszę ludziom jakie konsekwencje niesie ze sobą GPL. Związane ręce gdy projekt zrobi się zbyt duży, zbyt poważny, zacznie rokować na komercyjny sukces.
Tyle, że projekt na BSD najczęściej nie doszedłby na ten poziom na który dotarł GPL, bo wielu ludzi przychodzi do projektu i odchodzi. Dopiero jak projekt jest duży to zaczyna rokować na sukces komercyjny, ale wtedy blokuje go licencja. Nie widzisz w tym sprzeczności? Każdy chciałby zjeść ciastko i mieć je dalej, ale tak się nie da.
Ja obserwuję zupełnie co innego. W projektach BSD od lat są tzw. core deweloperzy. A ci co przychodzą i odchodzą to głównie ludzie piszący okazyjnie patche. Kiedyś te projekty też był małe.
Słusznie napisałeś w projektach BSD tak jest w GPL częściej jest inaczej.
Podaj mi kilka wartych zainteresowania projektów GPL nie łamiących tej licencji i używających jej do całości kodu (nie tak jak wiele UI jest na GPL, a cały Core Engine zarządzający wszystkim na liberalnej licencji, aby miał kto współtworzyć kod).
A co to za różnica, do całości, czy części. GPL to nie jedyna licencja, można używać takiej która się lepiej sprawdza. Jeśli uwazasz, że BSD itp są lepsze niż GPL to dlaczego jądro Linuksa rozwija się szybciej niż jądra z rodziny BSD? Gdyby ta licencja była na prawdę hamująca to freebsd byłby dominującym systemem wśród systemów Open Source. Nikt nikomu nie zabrania rozwijania systemówwp BSD, jeśli komuś nie podoba się licencja GPL niech pracuje nad innymi systemami z takimi licencjami jak im pasuje.
Taka, że GPL dotyczy tylko części nieistotnych w których i tak nikt z zewnętrznych firm by nie pomagał, ani nie chciał zabrać ani linijki – tylko tam się sprawdza.
Jądro Linuksa rozwija się szybko ze względu na to, że jest większa ilość użytkowników, a jest większa ilość użytkowników, bo są tworzone zamknięte sterowniki, a istnieją zamknięte sterowniki, bo GPL w jądrze Linuksa jest tylko teoretycznie, a w praktyce twórcy jądra sami łamią licencję GPL traktując ją jak liberalną LGPL, przez co właśnie rozwija się dobrze. Jeśli chcesz zobaczyć jak wygląda system na GPL który faktycznie na tej licencji jest to patrz GNU/HURD od FSF (które jest skłócone ze środowiskiem Linuksowym właśnie przez olewanie ich licencji od samego jądra rozpoczynając).
A do jądra FreeBSD nie można dodać zamkniętych sterowników? Przecież jest łatwiej, bo można dostarczyć cały zamknięte jądro.
chyba mieszasz dwie rzeczy. z Twojego toku rozumowania wnioskuję, że gdyby jądro FreeBSD było na licencji GPL to znalazłyby się w nim zamknięte moduły. Pytanie tylko czy jest sens je tam umieszać – FreeBSD to wszak system na serwery a nie desktopy. W linuksie oczywiście, że jest to potrzebne. Ale tu akurat licencja nie ma nic do rzeczy.
Nie o to chodzi. Chcę tylko powiedzieć, że możliwość korzystania z zamkniętych modułów przy porównaniu obu projektów nie ma tu nic do rzeczy.
No jasne, że może i korzysta, ale zapewne wiesz, że zainteresowanie platformą rośnie wykładniczo Linux jest starszy, lepiej rozreklamowany, a szkodliwe GPL w przypadku jądra jest olewane, dlatego też rozwija się szybciej (bo ma znacznie lepiej znany).
Próbujesz udowodnić wyższość Linuksa nad FreeBSD ilością programistów na platformie? W takim razie powinieneś wychwalać Windowsa, bo programistów ta platforma ma nieporównywalnie więcej
" Próbujesz udowodnić wyższość Linuksa nad FreeBSD ilością programistów na platformie? W takim razie powinieneś wychwalać Windowsa, bo programistów ta platforma ma nieporównywalnie więcej"
Jeżeli masz na myśli tylko jądra to możesz się mylić.
Ilość osób pracujących nad jądrem Linuksa czy BSD to naturalna proporcja osób pracujących nad oprogramowaniem na dany system – przykładowo ja napisałem kilka modułów do jądra linuksa do obsługi własnego VFS – do Linuksa, a nie do BSD, bo używam Linuksa. Podobnie jeśli zliczysz ilość programistów piszących moduły do jądra Windowsa (od sterowników, wysokopoziomowe zabawy antiwirusów po rootkity) to zapewne będzie ich więcej niż pod Linuksa.
To ma całkowicie inną genezę. Śmiem twierdzić, że ludzie wzięli się do pracy, bo odnaleźli ciekawą inicjatywę, nie interesowała ich licencja, ale chęć współtworzenia czegoś. Zwłaszcza, że kod był otwarty i mogli się swobodnie wymieniać doświadczeniami. Potem doszło do efektu kuli śniegowej, a teraz mamy efekt skali.
Ja sam teraz trochę pomagam przy pewnym projekcie (NDA ;-) ) i sam do końca nie wiem jaka będzie licencja (coś na kształt freeware).
FreeBSD wyszło jakoś rok później niż Linuks, co zaważyło na popularności.
Konsekwencje decyzji możemy ocenić dopiero z perspektywy czasu. Ostatnio częściej czytam o migracjach z GCC na Clanga, obok argumentów technicznych pojawiają się informacje o przyjaźniejszej licencji.
" nie interesowała ich licencja"
Czyli jak coś piszesz to nie zwracasz uwagi na licencję. Ludzie uwierzyli w idee Stallmana i uznali, że takie warunki jakie proponuje GPL są uczciwe do współpracy.
Jak freeBSD zostanie uznany za lepszy ze względu na licencje to szybko nadrobi zaległości.
Takie krótkowzroczne myślenie zachowaj dla siebie… bo według tego co mówisz ludzie wierzą, że najlepsze licencje to ma Window i MacOS.
Tak Ci co piszą na Windows i Maca uważają, że licencja komercyjna jest lepsza, bo daje im zarobić. To chyba oczywiste?
A w końcu licencje typu BSD też w praktyce mają służyć na końcu oprogramowaniu zamkniętemu.
Bzdura – woleli by darmową otwartą licencję na system, a sami pisać zamknięte komercyjne aplikacje (tak jak Valve, Autodesk i masa innych firm wydających komercyjne oprogramowanie pod Linuksa na zamkniętej licencji lubi licencję otwarte) – w dzisiejszym świecie większość firm lubi liberalne licencje i kooperację z innymi nad wspólnym kodem (tak jak Apple współpracuje z Google i innymi firmami i programistami nad WebKit i dzięki temu mamy wyższą jakość i lepsze wsparcie standardów zarówno w zamkniętym oprogramowaniu (Chrome, Safari i inne), jak i otwartego (rekonq, chromium, konqueror i inne) i wszyscy są zadowoleni… no najwyżej komuś się nie podoba JavaScript jak Google, który ma swój silnik V8 jednak nie zachowuje go dla siebie tylko publikuje na licencji BSD dostępne dla każdego w tym konkurencji).
Oczywiście jak inni im coś dają to chcą to dostać na BSD, a sami wszystko zamykają :-)
Ciągle podajesz przykłady projektów pisanych za pieniądze wielkich firm i tam licencje typu BSD są naturalne i to raczej poza małymi wyjątkami nie są aplikacje dla końcowego użytkownika. Inaczej jest gdy program tworzy społeczność.
Wolą brać i dawać na BSD (nie ma tu zawiści, w stylu muszę dać na licencji, aby nikt nie mógł zarobić).
Przykłady które daję są naturalne, a projekty pisane przez społeczność rzadko dochodzą do stanu używalności więc szkoda o nich gadać.
Jednak podawałem Ci przykład Eclipse. Nie zauważasz. że IBM oddało swój framework za darmo, dalej nad nim pracuje nie tworząc zamkniętej konkurencji dla IDE (jedynie poboczne projekty jak IBM Lotus Symphony), tak jak zresztą większość firm współtworzących jego kod nie zamyka kodu, a jedynie wspiera otwarty projekt… i nie zauważyłem też żadnego zacietrzewienia gdy ktoś jednak postanowi oprzeć swój zamknięty projekt na nim jak Adobe ColdFusion Builder czy RedHat JBoss Developer Studio – nie ma poczucia niesprawiedliwości kiedy konkurencja bierze ich pracę i zarabia na niej (takie niskie uczucia towarzyszą tylko GPL i jego propagandzie, a konkurujące firmy powinny być na to bardziej wyczulone)… po prostu nie zapomina się ile dobrego dla Eclipse zrobił przykładowo RedHat tworząc pluginy LinuxTools jak poprawiła się dzięki integracji
Valgrind, Oprofile… praca programisty pod Linuksem, przewyższając możliwości innych IDE pod inne systemy.
BSD jest naturalne bo nie ma zawiści, nie ma doszukiwania się spisków, odrzucania firm itp. po prostu jest współpraca wszystkich ze wszystkimi na wspólnej płaszczyźnie.
Pisząc na BSD od razu zakładasz że będziesz chciał kiedyś to zamknąć. Dla dużych firm tego typu współpraca jest opłacalna, ale nie dla projektów społecznościowych.
Każda ze stron może sobie zamknąć produkt, ale społeczność jest wtedy do tyłu bo społeczność produktu nie zamknie.
Ciągle podajesz przykłady narzędzi pisanych dla programistów, tam faktycznie lepiej się sprawdzają liberalniejsze licencje.
Bzdura – pisząc na BSD zakładasz, że chcesz współpracy otwartej ze wszystkimi środowiskami i nie masz nic przeciwko, żeby osoby współpracujące korzystały ze wspólnego kodu na prawach wolnościowych.
Widzę, że strasznie Cię boli to, że ktoś może zrobić forka i zamknąć. ale takie myślenie jest z założenia błędne. Kod Open Source i projekt dalej taki zostaje i dalej się rozwija – wiele firm już się przekonało, że utrzymywanie własnej gałęzi jest nieopłacalne, a mergowanie swojego kodu z kodem biblioteki coraz bardziej uciążliwe z biegiem czasu (bo otwarty kod się zmienia) i łatwiej swój kod opublikować i wspólnie nim zarządzać na otwartych zasadach. Dalej mogą wykorzystać w swoim większym zamkniętym projekcie, ale tak naprawdę społeczność zyskuje więcej niż firma.
Podaję wiele przykładów, od narzędzi dla programistów po przeglądarki i zestawy Office dla zwykłych użytkowników. To, że narzędzia dla programistów podaję najczęściej to tylko wynik tego, że najczęściej z nich korzystam i najbardziej mnie interesuje ich rozwój.
Ludzie uwierzyli w idee Marksa i Engelsa i uwierzyli takie warunki jakie proponuje komunizm za uczciwe do współpracy. I przez to mieliśmy zastój przez prawie 80 lat (a w niektórych krajach ciągle mamy).
Nie mam nic przeciwko Open Source, ale tylko kiedy licencja jest naprawdę wolna. GPL to komunizm, MIT/BSD/etc. to kapitalizm/demokracja. Jak komunizm wyszedł dobrze wiemy.
*uznali takie warunki.
"Nie mam nic przeciwko Open Source, ale tylko kiedy licencja jest naprawdę wolna. GPL to komunizm, MIT/BSD/etc. to kapitalizm/demokracja. Jak komunizm wyszedł dobrze wiemy. "
Na szczęście dla Ciebie wszystko odbywa się na zasadzie dobrowolności nie tak jak w komunizmie. Nie musisz ani pisać ani używać, masz wolny wybór.
Wrzucę linka do fragmentu dyskusji na forum FreeCAD-a w temacie licencji (w temacie bibliotek CAM, nie DWG) http://sourceforge.net/apps/phpbb/free-cad/viewto…
"The Version 3 of the GPL is a mess. GPL V3 is not even compatible with the GPL V2! And all the politics loaded into a software license
makes our live much harder as it should be. I respect Richard Stallman work, but I don't like he is using our code for a Crusade….
Putting a library under the GPL is a harsh decision. It put all more liberal OpenSource Applications (BSD, Apache, LGPL) in the position of using the GPL
for all, or decline the lib.
Its a myth that GPL prevents commercial companies from using our code! They can rip out everything they want and you will never know it.
Even if you get hold on a proof. You need deep pockets and lots of lawyers. The GPL even prevents this companies from donating code back or help in bugfixing.
I have chosen the LGPL 10 years ago. With all I know now I would using a even more permissive and non GNU license (probably Apache or BSD)."
Inny przykład – program Z88 (obliczenia metodą elementów skończonych). Kiedyś był dystrybuowany na GPL, teraz jest jako Freeware. Nie z uwagi na złą wolę autora, ale dlatego, że nie mógłby dołączyć pewnych bibliotek bez powodowania niezgodności z GPL.
Akurat FSF nie jeden raz pomogła w walce sądowej i wcale nie trzeba grubego portfela, tylko wystarczy zgłosić się o pomoc do fundacji:)
Co to za wolność, skoro MUSISZ przestrzegać jakichś licencji? No to wolność, czy przymus w końcu?
Popieram kwahoo, bo gada tak, jak ja myślę: po co komu wolne oprogramowanie, którego nikt nie będzie chciał wykorzystać?
Boli mnie mentalność ludzi, którzy zawsze jak coś chcą DAĆ (nawet swój kod na GPL) to od razu liczą, że DOSTANĄ coś w zamian!
Albo się _daje_, albo nie. Jak się daje coś za coś, to to nie jest dawanie, tylko handel, barter, jak zwał tak zwał.
To kod jest wolny, że nikt go nie może sobie przywłaszczyć. Praca programistów w Open Source to oczywiście barter.
Mogę coś sprzedać na komercyjnej licencji, ale bardziej zależy mi by mieć dodatkowy kod od innych ludzi, by mieć dodatkową funkcjonalność, pomoc itd. Po to publikuje coś na wolnej licencji. -> Tak więc program jest towarem, a kod jest walutą.
Jeśli chcesz dać innym wolność innym i sam chcesz dostać wsparcie od małych programistów po korporację wybierasz BSD.
Jeśli chcesz związać innym ręce i przehandlować swój kod za kogoś kod to nie ma mowy o wolności tylko o otwartym kodzie nie ma mowy od bezinteresownym wkładzie w rozwój, a interesownej inwestycji która ma się zwrócić z nawiązką. Jedyna różnica od komercyjnego modelu jest cofnięcie się w czasie i zamiana waluty na towar wymienny. Co więcej zauważyłem, że mylisz ważne pojęcia – DARMOWY i licencja GPL to nie synonimy – programy GPL jak najbardziej mogą być płatne i nawet FSF do tego jakiś czas temu zachęcał (bo w GPL nie chodzi o wolność twórców czy użytkowników, nie chodzi o to, żeby było darmowe, czy nawet tanie – jedynym sensem tej licencji jest to, że jeśli jedna osoba KUPI program na licencji GPL to może do woli sprzedawać i zarabiać na czyjejś pracy czy do woli udostępniać (czyli tak na prawdę legalizuje piractwo i sprzedawanie komercyjne kogoś kodu… co wiele firm robi przykładowo sprzedając za tysiące dolarów kopie blendera ze zmienioną nazwą)).
Też tak myślę. Mało tego, kiedyś sobie uświadomiłem pewną rzecz. Otóż świat na licencji GPL nie będzie się niczym różnił od dzisiejszego świata zamkniętego oprogramowania i ich licencji. Wirusowe licencje sprowadzą ten świat na wyższy poziom restrykcyjnego egzekwowania licencji.
Ci którzy krzyczeli, że FSF, Stallman i Linuksiarze to "komuchy" nie mieli racji, paradoksalnie GPL umacnia ten stan rzeczy.
To jeszcze sobie uświadom, że kod na licencjach BSD ma wspomagać zamknięte oprogramowanie i tylko GPL jest dla komercyjnego oprogramowania niewygodne :-)
" Otóż świat na licencji GPL nie będzie się niczym różnił od dzisiejszego świata zamkniętego oprogramowania i ich licencji."
Jak widać licencje są koniecznością, a jak nie rozumiesz różnicy to spróbuj poużywać Linuksa. Z resztą skąd pomysł, że GPL miałby być jedynym dostępnym oprogramowaniem, czyżbyś wierzył w skuteczność tej licencji?
Osobiście nie widzę nic złego w tym, że istnieje zamknięte oprogramowanie. Odkąd używam komputerów zawsze używałem takiego softu. Mało tego, end user zawsze miał dużą ofertę softu freeware. Jedyne wady to takie, że jak zamknięty kod zostanie porzucony to nie jest rozwijany, np. stare gry.
Jeżeli system licencjonowania oprogramowania nie zapewnia z cała stanowczością prawa egzekwowania każdego punktu licencji, to jest farsą i powinien zostać zniesiony.
Komercyjne oprogramowanie ma wysoką jakość, pożądane ficzery, nie zmusza do czytania długich dokumentacji. Dlatego, że ktoś nad nim siedzi w pełnym wymiarze godzin, a nie np. godzinę dziennie, czy parę godzin w miesiącu (bo praca, bo żona, bo dzieci, bo inne zajęcia). Ja sam widzę jak się rozwijają projekty z pieniędzmi, a jak bez nich.
" Jeżeli system licencjonowania oprogramowania nie zapewnia z cała stanowczością prawa egzekwowania każdego punktu licencji, to jest farsą i powinien zostać zniesiony."
To musiano by znieść prawo w ogólności. :-)
Też nie mam nic przeciwko komercyjnemu oprogramowaniu. Tylko niech sobie firma pisze sama, a nie za darmo korzysta z mojej pracy. GPL jest alternatywnym sposobem tworzenia oprogramowania jak komuś nie odpowiada może nie korzystać, jak komuś się opłacają inne licencje to niech pisze na nich kod, ale pozwoli innym używać takiej jak chce. W Twojej wypowiedzi wygląda jakby GPL było gorsze od licencji komercyjnych.
Nikt nie broni korzystania z GPL (każdy może decydować o swoim tworze czy chce sprzedawać, opublikować za darmo dla każdego, czy też wymagać różnych dziwnych zachowań w zamian jak w wypadku GPL), ale obiektywnie to GPL JEST gorsze od komercyjnych (bo w komercyjnej zapłacisz i też dostajesz kod i możesz go modyfikować i wykorzystać zmodyfikowaną wersję w swoim programie – GPL nie).
Z punktu widzenia biznesu jest GPL jest gorsze to fakt, ale z punktu widzenia dewelopera hobbysty jest lepsze.
Z punktu widzenia niezależnego dewelopera, testera czy firm GPL jest gorsze – lepsze jest jedynie dla osób jak stallman, który chce cofnąć świat o kilkadziesiąt lat w tył i odmawia twórcom oprogramowania praw do niego, bo chciałby świata GPL-only i jako narzędzie do tego stworzył licencje wirusa.
Widzę, że wypowiadasz się już za całą ludzkość. Dla wielu osób w określonych projektach lepsze jest GPL i dlatego wybierają tę licencję, a nie dlatego, że akurat Stallman ich o to poprosił.
Pisz swoje programy na jakiej chcesz licencji nie na GPL jak Ci się nie podoba. A jak ktoś inny pisze na GPL to co Ci do tego?
Nie za całą ludzkość, a za wymienione grupy. GPL zazwyczaj wybiera się bez zastanowienia i bez świadomości problemów jakie później przysporzy samym twórcom, bo pokutuje naiwne mniemanie o ochronie.
Nic mi do tego, że ktoś chce pisać na GPL, ale tobie też nic do tego, że uważam ich za głupców i w takich projektach poza wyjątkiem blendera nie mam zamiaru pomagać.
Sam też nie mam zamiaru współpracować z osobami, którzy nie chcą aby kod pozostał zawsze otwarty, jakby z góry zakładał, że trzeba będzie go kiedyś zamknąć.
A kto powiedział, że nie ma zostać otwarty? Co jest wydane na licencji BSD zawsze zostaje otwarte, zawsze możesz zrobić forka i rozwijać go. Jedyna różnica, że nie zachowuje się ta licencja jak pies ogrodnika i pozwala czerpać z tego kodu wszystkim (nawet robić swoje zamknięte forki (podczas gdy orginalny otwarty kod dalej jest otwarty), co w praktyce oznacza max pół roku forka bo nikomu nie opłaca się mergować co chwilę i kod wraca do wspólnej póli). Co dzień korzystasz z większej ilości kodu BSD niż na innej licencji – cały ekosystem dystrybucji linuksowych jest zbudowany na licencji BSD lub BSD-like, ale jakoś nie słyszałem, aby ktoś chciał zamykać (nikomu nie przeszkadza to, że ktoś użyje OpenSSL w swoim programie, ani wykorzystanie biblioteki zlib – to, że ktoś skorzysta z kodu nic ci nie zabiera, niczego nie zamyka, a często jest przeciwnie i od siebie daje sporo kodu).
Sam nie piszę żadnych bibliotek, ani narzędzi deweloperskich. Dla moich projektów najlepszą licencją jest AGPL, ale jak zaangażuje się w projekt biblioteki czy narzędzia to być może z chęcią skorzystam z licencji Apache.
A piszesz te SWOJE projekty sam czy? Jeśli tak to nic dziwnego. Jeśli chciałbyś wspólny rozwój społecznościowy zapewne wybrałbyś inną licencję.
BTW. Nie piszesz żadnych bibliotek? Czyli programy robisz monolityczne? Niezbyt wygodne podejście – ja wolę rozłożyć wszystko na moduły i kompilować je do bibliotek (czy to statycznych czy dynamicznych) i korzystać z tych modułów core w ostatecznej warstwie (UI aplikacji). Znacznie wygodniejsze podejście od debuggowania, profilowania, po tworzenie dodatkowych aplikacji/narzędzi współdzielących kod.
Obecnie piszę projekty głównie webowe w Scali i Lift, tworzenie bibliotek jest zbędne. W jednym projekcie piszę klienta w Vali, ale to na tyle mały programik, że szkoda wysiłku z podziałem na biblioteki. Ale całkiem masz fajne rozwiązanie, może kiedyś skorzystam z pomysłu.
Projekty piszę sam, przede wszystkim z powodu małej popularności wybranych rozwiązań. Ale i tak wolę pisać sam niż miałbym zmieniać licencje projektów, celem ich jest powstanie narzędzi dla społeczności więc nie potrzebna mi komercyjna konkurencja.
To nie jest moje rozwiązanie – to jest najpopularniejsze rozwiązanie projektowania aplikacji i jest tak zarządzany każdy średni i duży projekt zarówno OS jak i zamknięty.
Kod na licencjach BSD ma pomagać współpracować wszystkim nad wspólnym społecznościowym kodem. GPL nie tyle jest niewygodne co nieinteresujące.
Linux z GPL ma tyle wspólnego, że teoretycznie jest na tej licencji, ale sam jej nie przestrzega, dzięki czemu jest fajnym systemem. Stallman Linuksa nie lubi za to i promuje Hurd, którego za GPL nikt nie lubi i nikt kijem nie dotknie.
Hurd ma przede wszystkim problemy techniczne, jak twierdzi Torvalds mikrojądro jest utopią. Zauważ, że w mikrojądrze łatwiej umieszczać zamknięty kod bo może on pracować jako osobne procesy.
Dlaczego firmy nie przerzucają swojego wsparcia na jądra z BSD skoro GPL jest taki nieinteresujący?
Hurd ma problemy, bo nikt nie chce się brać za kod GPL.
Łatwiej technicznie umieścić zamknięty kod jako moduł, ale GPL tego zabrania, więc w wypadku Hurd – oczka w głowie FSF – nie ma o tym mowy, więc system stoi w miejscu.
Firmy nie przerzucają się na jądra BSD bo:
1. Nie robią poprawek do jądra więc nie obchodzi ich to.
2. Z powodu popularności co zawdzięcza Linux temu, że w praktyce to on jest LGPL, a nie GPL.
"Hurd ma problemy, bo nikt nie chce się brać za kod GPL. "
Wybacz ale wydaje mi się bardziej prawdopodobne to co mówi Torvalds. Poza tym dlaczego firmy miałby inwestować w Hurda, który jeszcze niewiele może gdy mają gotowe i działające jądro?
Torwards nie lubi mikrojąder, ale to nie oznacza, że są utopią – tak naprawdę monolityczne jądra mają tylko Linux i BSD, a hybrydowe jądra ze znaczną przewagą mikrojądra mają najpopularniejsze systemy jak Windows czy MacOS.
Właśnie nie ma powodu inwestować w Hurd kiedy ma on nieprzyjazną licencję i jej przestrzega, kiedy alternatywy nie są tak skrajnie ideologiczne.
"Dlaczego firmy nie przerzucają swojego wsparcia na jądra z BSD skoro GPL jest taki nieinteresujący? "
A to Apple nie używa jądra BSD w MacOS X czasami? Czy tam inne Junipery?
BSD w momencie kiedy pojawił się Linux w 94 miał problemy prawne. Toczyły się procesy i nikt nie chciał ryzykować zabawy z BSD, wybierano Linuxa i GPL. Płacimy za to do dzisiaj. Porównując MacOS X i Ubuntu chyba wyraźnie wydać, jaka licencja daje lepsze możliwości rozwoju i innowacji…
A MacOS jest na BSD? Porównuj systemy o otwartych licencjach. Co mnie obchodzi poziom Maca, za to z Ubuntu mam pożytek. Jedyne co mogę tu powiedzieć, to fakt że Apple dla społeczności Open Source jest lepszy niż Microsoft.
Owszem OS X ma jądro zbudowane na bazie Mach + FreeBSD + NetBSD. Dlaczego mam porównywać systemy na podobnych licencjach? Oba bazują na "otwartych" źródłach w przeszłości. Z tą różnicą że w wypadku OS X wolno było je zamknąć z czego powstał fajny system. Niech core devs zaczną restrykcyjnie przestrzegać licencji w jądrze Linuxa, to zobaczymy jaka ta licencja dobra, póki co Linux w sensie jądro wykorzystuje licencje, której się nie trzyma, a jest to reklamowane jako dobry przykład jej wykorzystania – to jest żenujące, czysta hipokryzja.
Jądro MacOS jest otwarte i opublikowane na Apple Public Source License. Darwin (bo tak się nazywa jądro MacOS) jest otwarty i jedynie sterowniki są na własnościowej licencji.
Więcej info masz na wiki http://en.wikipedia.org/wiki/Darwin_kernel
Jeśli mówisz o ostatnim przykładzie to jesteś w błędzie – kod GPL nie może być w żaden sposób linkowany z kodem na innej licencji niekompatybilnej (z BSD może, bo możesz mu zmienić licencje na GPL i możesz użyć). Tylko licencja bardziej liberalna dająca więcej wolności jak LGPL pozwala na to, ale tylko i wyłącznie na linkowanie dynamiczne, jednak FSF stanowczo zaznacza, że LGPL jest licencją dla bibliotek, nie dla programów i tylko tam powinna być stosowana.
FSF pomagała tylko w śmiesznie prostych sprawach, i tylko w wypadku kiedy ktoś używał programu na GPL bezpośrednio i widocznie (jak Linux na routerach, czy telefonach VOIP), ale kiedy ktoś bierze kod i migruje ze swoim to już nigdy nic nie zrobili… za to gotowi są oskarżać programistów wydających na GPL programy linkujące do zamkniętych bibliotek, bo łamie to licencję (dokładnie tak, bo to autor kodu i jedyny właściciel praw autorskich łamie prawo wydając na tej licencji swój program).
Patrząc z szerszej perspektywy, ile jest tych korporacji, czy nawet mniejszych firm, które udostępniają swój najwartościowszy kod? Jaki to procent, a może promil, w stosunku do ich ogółu?
Wolne licencje powstały właśnie na pohybel, a nie na pożytek korporacji, po to, by zapewnić prawo do podziwiania, modyfikowania i rozprzestrzeniania kodu obywatelom. I właśnie z powodu tego, że prywatne firmy nie mają tego zwyczaju.
A teraz dochodzi do jakiegoś wynaturzenia tej idei, broni się praw biednych korporacji, rzekomo pokrzywdzonych straszliwie tym, że nie mogą wykorzystywać otwartego kodu w swoich zamkniętych, komercyjnych projektach. To już chyba bardziej radykalne stanowisko, niż po prostu akceptacja dla istnienia zamkniętego oprogramowania tworzonego od początku do końca przez te korporacje. A to Stallmanowi zarzuca się skrajność. zabawne.
Niektórzy robią to, bo wierzą, że te korporacje oddadzą im coś cennego za darmo, innymi słowy wierzą, że w kapitalizmie prywatny podmiot gospodarczy będzie działał pro publico bono, co jest jeszcze komiczniejsze.
W sumie cieszą się, że wolne oprogramowanie jest przepisywane na "przyjazne biznesowi" licencje, narzekając tylko na niepotrzebny, ich zdaniem, dodatkowy wysiłek, niż w przypadku, gdyby ten kod od razu oddać korporacjom bez żadnych warunków. To poczekajmy, aż ten nowy kod, dzięki wydatnemu wsparciu tych korporacji, zniszczy całkowicie swoją wolną konkurencję. Będziemy mieli wtedy okazję zobaczyć, jak się ten kod rozwinie jeszcze bardziej, ale wtedy już tylko na wyłączny, komercyjny użytek tychże korporacji, co będzie końcem "pieśni o wolnym oprogramowaniu".
Można narzekać na sztywność GPL, ale warto mieć na uwadze, że istnienie istotnej liczby wartościowego oprogramowania na tej licencji ma z naszego punktu widzenia pozytywny wpływ na politykę korporacji w kwestii upubliczniania kodu. Gdy taka konkurencja przestanie się liczyć, sporo się zmieni w ich podejściu. Z pewnością wielu wykorzystuje komercyjnie kod na GPL wbrew licencji, ale dopóki ten otwarty jest jeszcze publicznie dostępny, dopóty my wciąż mamy alternatywę. Widać niektórym taka swoboda jest nie na rękę…
Wolne licencje powstały, aby się dzielić kodem (MIT/BSD)… a później powstało wynaturzenie idei w postaci GPL, które nie polega na współpracy, a na wymuszaniu na innych swoich zasad, przez co takie programy nie rozwijają się szybko i mało kto chce przy nich pracować.
Ponad 80% nowego kodu w Linuksie to kod którego prawa autorskie należą do różnych korporacji (Intel, Oracle, IBM, Qualcomm… itp). Żaden zdrowo myślący programista nie zaneguje idei liberalnych licencji, gdy pod Linuksa są 2 dobre IDE czyli Eclipse i NetBeans – pierwsze stworzone przez IBM, drugie przez Sun, a obecnie rozwijane przez osobne fundacje i prawie cały rozwój pochodzi od firm jak Oracle, IBM, Google, RedHat, Intel, Nokia, SAP i inne – GPL zabiłoby te projekty jak i całą masę innych (od OpenOffice/LibreOffice, przez silniki renderujące strony w przeglądarkach po biblioteki GTK/QT – GPL zabiłoby to wszystko).
Co do twojego krótkowzrocznego myślenia, że korporacje nie oddają własnego kodu to jest tak wiele przykładów, jak bardzo się mylisz, że szkoda gadać… ale skoro jesteśmy przy temacie formatów plików 3D to Sony i ILM (najbardziej znana firma od efektów specjalnych) opracowały i oddały społeczności Alembic wraz z implementacją na licencji BSD (czyli konkurencja może wykorzystywać komercyjnie lata ich wspólnej pracy) i powstaje implementacja do Blendera, poza tym Sony opublikowało biblioteki OpenColorIO oraz opracowany język shaderów wraz z kompilatorami gotowymi do użycia w konkurencyjnych programach Open Shading Language – Blender korzysta zarówno z OpenColorIO jak i OSL, a co daje FSF? Niedopracowane LibreDWG którego nawet nikt nie chce implementować w otwartych programach (nawet jeśli wirusowa licencja nie jest problemem).
Obecnie korporacje chcą współpracować nad wspólnymi platformami, na zasadach wolnych, bo wirusologia GPL zabiera wolność i sens współpracy gdy firmy płacą za rozwój wspólnej platformy nie mogąc sami z niej skorzystać.
Zmyślasz. Gdyby programy GPL nie rozwijały się nie byłoby tematu :-)
" gdy firmy płacą za rozwój wspólnej platformy nie mogąc sami z niej skorzystać"
Jak to nie mogą? Nie mogą jej tylko zamykać, jak im to nie pasuje to wspierają inne projekty.
Prosiłem o kilka przykładów tych rozwijających się dużych programów GPL, ale się jakoś nie możesz zebrać, aby o nich napisać… takich dużych projektów GPL jest tylko kilka, a z nich tylko jeden jest chlubnym wyjątkiem i rozwija się dynamicznie (blender).
Nie mogą współpracować nad wspólną bazą zapewniającą kompatybilność, możliwości itp. i aby każdy mógł czerpać z tego korzyści czyli jedna podstawa, a różnicę to przykładowo UI – tak jak jest przykładowo w wypadku WebKit i Safari, Chrome i masy innych czy też gecko i firefox, netscape itp. Wspólna podstawa pozwala łączyć siły i wszyscy na tym zyskują – dlatego w prawie wszystkich projektach Open Source korzysta się z liberalnych licencji do najważniejszej części projektu (CORE) i współtworzą je różne korporację i ochotnicy, a tylko UI jest na GPL (tak jak u konkurencji która korzysta z Core tego projektu UI jest zamknięte – i ta różnica w interrakcji użytkownika z programem jest główną różnicą i tych prac się nie współdzieli).
"Prosiłem o kilka przykładów tych rozwijających się dużych programów GPL, ale się jakoś nie możesz zebrać, aby o nich napisać… takich dużych projektów GPL jest tylko kilka, a z nich tylko jeden jest chlubnym wyjątkiem i rozwija się dynamicznie (blender). "
Sam nie możesz znaleźć? Większość programów jakie używam jest na licencji GPL lub zbliżonej (chociażby GIMP) Całkiem dobrze rozwijający się projekt MongoDB jest na AGPL. Wiele CMS jest na licencji GPL, chociażby właśnie używany tutaj WordPress. Najczęściej programy służące użytkownikom, a nie będące narzędziami deweloperów wychodzą lepiej na używaniu licencji GPL/AGPL/LGPL niż BSD/MIT/APACHE. No chyba, że stoi za nimi jakiś potężny sponsor, ale taki komfort ma niewiele tego typu projektów.
"Wspólna podstawa pozwala łączyć siły i wszyscy na tym zyskują"
Ale tutaj podajesz za przykład projekty którymi zainteresowani są wielcy gracze, w wielu projektach tak nie jest powstają one dla zwykłych ludzi i tam GPL jest korzystne. Raczej widać taką tendencję że im program bardziej służy deweloperom niż użytkownikom końcowym, tym lepiej sprawdza się licencja typu BSD, ale też na odwrót.
Mowa o dobrze rozwijających się programach, a wyjeżdżasz z GIMPem? Gimp jest programem, który dawno temu utknął z rozwojem i stał w miejscu – dopiero ostatnio trochę ożył, gdy przepisuje się całe jądro aplikacji na nowo, aby pozbyć się GPL i nowe wersje GIMPa opierają się na liberalnej LGPL i tego kodu możesz użyć w zamkniętych komercyjnych aplikacjach.
MongoDB to fajna baza danych, na dość młodym (większość baz tego typu ma po max kilka lat) rynku baz NoSQL i nie jest to ani wybijająca się obecnie baza na tle konkurencji, ani też nie ma intensywniejszego rozwoju niż liberalne bazy danych.
Wiele CMS jest na GPL (sporo też na BSD-like i komercyjnych, ale teraz nie o tym), bo te ze względu na charakterystykę wykorzystywania skryptów mają otwarte źródła nawet CMS komercyjne i muszą mieć zrozumiały kod gotowy do edycji przez klienta, a nie zacieniowany, co jest przyczyną jedynego zastosowania GPL, które faktycznie może programistę chronić przed podebraniem kodu – w wypadku natywnych języków jest to tylko na papierze przez co jedynie szkodzi.
Życzyłbym sobie aby niektóre inne programy OS miały ten poziom co GIMP, nie liczę na to, że projekt prześcignie Photoshopa.
Akurat mongo to baza coraz bardziej popularna i w zasadzie bezkonkurencyjna w swoim typie baz dokumentowych. Finansowanie też mają na wysokim poziomie bo żyją głównie ze wsparcia technicznego.
GIMP jest przykładem jak nie powinno się rozwijać programów, chociaż ostatnio poszli po rozum do głowy i zmieniają licencje jądra programu (GEGL) oraz lepiej planują rozwój… jednak jest to program daleki od tego czym powinien być i nawet na małe zmiany trzeba czekać latami. Ja jak najbardziej liczę, że zmiany dzisiejsze (liberalna LGPL, GEGL jako podstawa wielu programów i wykorzystywanie mocy obliczeniowej GPU w GEGL zmienią Gimpa na lepsze) przybliżą Gimpa do konkurencji… nie rozumiem dlaczego uważasz, że OpenSource nie może konkurować z gigantami? Przykład jak powinno to wyglądać może dać Blender – w wielu aspektach jest lepszy niż 3ds max, Maya, Lightwave… – ma też wady, jednak nie przeszkadza mu wygrywać w branżowych testach w kategoriach najlepszy soft czy najdynamiczniej rozwijany (od kilku lat nowe wersje przykładowo 3ds maxa to lista nowości które były od lat w blenderze).
Mongo jest popularna, ale nie bezkonkurencyjna, bo ostatnio popularność zdobywa Apache CouchDB.
CouchDB to o ile wiem starszy projekt i miał już swoje 5 minut. MongoDB jest lepiej skonstruowane , łatwiej nim administrować i jest mniej z nim problemów, dlatego zdobywa coraz większą popularność.
Ja nie mówiłem, że jest młodszy, ale obecnie to właśnie on znowu zdobywa popularność.
Skąd takie wnioski? Rozumiem, że nie jest łatwo to ocenić, ale mongodb zyskuje ciągle nowych użytkowników, zaczyna się go używać nawet dla zwykłych portali internetowych. Prawie każdy kto używał obu baz poleci Ci MongoDB. Sprwdż chociażby google trends.
No właśnie ostatnio jakoś słyszę o samych wdrożeniach CouchDB od zwykłych portali po aplikacje na portalach jak Facebook itp, a MongoDB mimo ciekawej liczby zastosowań od jakiegoś czasu nie słyszę o nowych wdrożeniach. Pisze ciągle o CouchDB, bo to bezpośrednia konkurencja, ale dobrze wiesz jak wygląda to w rynku NoSQL – w tym różnorodnym rynku masz albo, zamknięte rozwiązania, albo BSD-like – nie masz GPLowych konkurentów dla Memcached, Apache Accumulo, Apache Cassandra… MongoDB to fajna baza i jedyny przykład konkurencyjnej bazy NoSQL na licencji GPL.
PS. Swoją drogą czekałem, aż podasz sztandarowy przykład czyli MySQL, ale rozumiem dlaczego go nie podałeś (podwójne licencjonowanie – wersja okrojona GPL i pełna komercyjna, oraz to, że konkurencyjne bazy bardziej liberalne są obiektywnie lepsze jak PostgreSQL).
Jak już to podałbym jako przykład MariaDB, ostatnio twórcy tej bazy zapewniają lepszy support zarówno do swojego forka jak i MySQL :)
zawsze myślałem, że ideą wolnego i otwartego oprogramowania będzie zachęcanie twórców do dawania od siebie czegoś w zamian do kodu który wzięli. Zachęcanie, a nie zmuszanie.
Argument o złodziejach jest dla mnie trochę z czapy. Analogicznie, czy powinno się zakazać produkcji pistoletów tylko dlatego, że znajdzie się jakiś kretyn który użyje tego pistoletu do wyrządzenia krzywdy? Tak samo z licencjami. Czy mam ograniczać twórcę tylko dlatego, że znajdzie się paru takich którzy wezmą kod, zarobią na nim kasę i nie dadzą nic w zamian?
swoje projekty wydaję na licencji BSD dlatego, że uważam, że licencja GPL ogranicza wolność innych twórców. Jeśli ktoś chce skorzystać z mojego kodu, to dla mnie wystarczającym wynagrodzeniem będzie, jak umieści w dokumentacji / about boxie info, że skorzystał z takiej a takiej biblioteki. Jak będzie chciał rozwinąć mój kod – super, jeszcze lepiej. Przykładem niech świeci chociażby nokia – kiedyś Qt było na licencji GPL. Później wydali na LGPL i wedlug mnie zaczął się masowy wysyp programów pisanych w tym frameworku.
Jak pokazuje przykład microsoftu licencja GPL wcale nie chroni przed kradzieżą kodu – jak ktoś będzie chciał sobie wziąć to go weźmie i koniec.
cieszy mnie to, że nie ma takiego przymusu co do licencji – każdy może wybrać sobie taką jaka mu się żywnie podoba.
na sam koniec jeszcze odniosę się do zdania że jądro BSD wolniej się rozwija. IMO to chyba inny target. Linux to system o szerokim spektrum zastosowania, ciągle ktoś tam coś grzebie. Wersje jądra skaczą w górę jak szalone. FreeBSD to system raczej tylko na serwery, gdzie lista urządzeń jest z reguły ograniczona. Tak więc mnie tempo rozwoju osobiście nie dziwi.
Pewnie dostanę minusa od idealistów, ale bardzo fajne i duże projekty Open Source nie wybierają GPLa. Największy wkład w wolne oprogramowanie mają firmy, które płacą za programistów i wybierają licencje od MIT do BSD.
Gdyby GPL było taką fajną licencją to nie powstały by licencje Apacha, MIT, BSD, CDDL, X11. Pan RMS to idealista bardzo skrajny i nie widzi faktu, że GPL to ograniczenie wolności.
Ja powiem jak to wyglada w wolnym kraju Ameryka, gdzie siedzę już ładnych 5-6 lat.
Ale tak jest. GPL ogranicza wolność wyboru w przeciwieństwie do licencji BSD. Pracuję w firmie gdzie zajmujemy się pisaniem systemow operacyjnych do tomografów magnetycznych. Spytaliśmy się szefostwa, czy możemy nasz kod udostępnić innym podobnym firmom, które z nami współpracują. Okazało się, że tak i że nawet powinniśmy bo to sprzęt medyczny etc.
Pytanie jaka licencja? W ameryce na jednego obywatela przypada z 10 prawników. I u nas też jest dział prawny. Mamy do wyboru BSD / X11. GPL od razu odrzucili nasi prawnicy mówiąc, że to zatrzyma rozwój oprogramowania i możliwość łączenia z innymi projektami.
A w Polsce nie ma demokracja, you know?
Podobny problem z licencjami mialo Allegro jak wydfawao Ralpha. Mwili o tym na P.I.W.O w Poznaniu ;-)
Chodzi dokładnie o: http://ralph.allegrogroup.com/doc/license.html
Wydali to na licencji Apache.
Wg mnie błędem jest poszukiwanie idealnej licencji. Inne licencje powstały dlatego, że GPL nie zaspokajała potrzeb wszystkich. Na tym polega wolność, że istnieje możliwość wyboru i to jest dobre.
Ufff. Przeczytałem wszystkie komentarze. Chyba nikt poza '@MikolajS” nie rozumie dlaczego powstała licencja GPL. A przecież to takie proste: GPL jest licencją Społeczności skupionej wokół Stallmana, czyli FSF. To przeciwwaga, jakby drugi biegun względem biznesu. W założeniach Społeczność miała mieć swoje alternatywne otwarte oprogramowanie względem zamkniętego. Siłą rzeczy programy Społeczności miały być tworzone przez pasjonatów i hobbystów i stanowić miały dobro wspólne całej FSF. Jeśli ktoś spoza Społeczności chciałby używać jej oprogramowania, to droga wolna. Ale jeżeli 'biznes’ chciałby wziąć kod Społeczności i dostosowaniu pod swoje potrzeby, zamknąć i rozprowadzać – na coś takiego Społeczność nie mogła się zgodzić. Biznes ma przecież „swój” zamknięty model oprogramowania i niech sobie sam wszystko pisze od początku do końca. Dlatego też Stallman wymyślił GPL, która bardzo dobrze zdaje egzamin w Społeczności. Biorąc to pod uwagę, ocena GPL z pozycji „biznesowej” jest kompletnym nieporozumieniem i nieznajomością tematu. Osobną sprawą jest mylenie FSF i ruchu Open Source.
Mylisz się całkowicie.
Stallman nie ma nic przeciwko biznesowi i ma gdzieś społeczność. Stallman wielokrotnie mówił co było przyczyną powstania licencji GPL – przyczyna powstania GPL była taka, że jeśli KUPI się program komercyjny to powinno się mieć prawo do zobaczenia kodu i poprawienia samodzielnie błędów zamiast prosić support o poprawki… a ze względu na to, że inni mogą mieć te same problemy to trzeba było zapewnić możliwość publikacji kodu ze swoimi zmianami (bo ma się prawo jak się coś zrobiło – olewając prawa osób które zrobiły coś wcześniej). Stallman wielokrotnie chciał zainteresować biznes swoją koncepcją i według niego GPL jest dobra dla biznesu i komercyjnemu sprzedawaniu programów (co tylko dowodzi jego alienacji i tego, że sam nie widzi że jego licencja jest błędna od samego projektu). Poczytaj Stallmana i dopiero mów o tym co on myśli i dlaczego powstała GPL.
Jednak abstrahując już od samego powodu powstania (bo to nieistotne) to liczy się skuteczność i sens. GPL nie jest skuteczna, a to co widzisz jako jej sens (przeciwwaga dla biznesu) jest bezsensu – nie ma sensu dla społeczności walczyć z biznesem, a sens jest we współpracy z nim dla wspólnego dobra.
"Na początku stycznia tego roku była szansa, aby LibreDWG było wspierane w aplikacjach takich jak: LibreCAD, FreeCAD, Open Asset Import Library i Blender. Nadzieje jednakże szybko opadły, ponieważ okazało się, że są problemy licencyjne."
Jedno z pierwszych zdań artykułu. To wyłącznie projekty społeczności. Całkowicie otwarte. I żaden z nich nie może wykorzystać kodu FSF.
O czym więc tutaj piszesz? No chyba, że przeczytałeś wszystkie komentarze, ale już o artykule zapomniałeś;)
@pijaczek
Czytałem trochę Stallmana i wyszło mi, że sprawy się mają mnie więcej tak jak napisałem. Sam stallman wydał mi się utopijnym idealistą i dlatego uważam, że moje zrozumienie jego licencji ma pewien sens. Jeśli jednak prawdą jest to co piszesz odnośnie Stallmana i biznesu, to znaczyć może, że RMS jest dodatkowo człowiekiem chorym.
A z tym kupowaniem programu to nie miałeś na myśli kupowania licencji użytkowania?
Stallman nie uważa, że oprogramowanie to usługa, więc nie ma mowy o kupowaniu licencji użytkownika – jego zdaniem kupujesz produkt jak samochód i powinieneś mieć prawo poprawić go i odsprzedać po cenie jaka Ci się odpowiednia (a jako, że nie jest to byt fizyczny to możesz sprzedawać to wielokrotnie).
@kwahoo pisze: „LibreDWG było wspierane w aplikacjach takich jak: LibreCAD, FreeCAD, Open Asset Import Library i Blender” (…) To wyłącznie projekty społeczności. Całkowicie otwarte. I żaden z nich nie może wykorzystać kodu FSF.
No właśnie. Tu nie chodzi o otwartość, a zgodność z licencją GPLv.3.
Tu jest pies pogrzebany.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby Społeczność*) była rzeczywiście tym, czym Stallman chce, aby była. Nie byłoby problemu zmienić licencję wyżej wspomnianych programów na GPLv.3.
Okazuje się jednak, że programiści wydający na GPLv2 nie wszyscy chcą identyfikować się ze Społecznością (przykładem niech będzie jądro Linuksa).
Chcąc być w zgodzie ze Stallmanem nie możesz używać kompuera z BIOSem i jego następcami, nie możesz używać routera, do którego firmware producent nie udostępnił kodu źródłowego na licencji GPL i takie tam…
Dlatego też uważam, że sens istnienia Społeczności FSF w kształcie takim jakim wymarzył sobie RMS jest czystą utopią bez domieszki.
Staram się jednak zrozumieć jego działania, ale po tym co napisał @pijaczek, to jestem zdezorientowany.
—-
*) Pisząc Społeczność z wielkiej litery mam na myśli FSF
Pominę resztę i odpowiem na to:
"Okazuje się jednak, że programiści wydający na GPLv2 nie wszyscy chcą identyfikować się ze społecznością (przykładem niech będzie jądro Linuksa)."
To nie Ci programiści nie chcą się identyfikować ze Społecznością (bo według Stallmana to programiści są tą społecznością (bo otwarta licencja gpl miała być dla nich, aby mogli poprawić program którego używają i zaprogramować brakujące funkcje, zamiast prosić programistów zajmujących się projektem) – nie użytkownicy), a po prostu większość uważa, że GPLv3 szkodzi społeczności (nawet jeśli ktoś uważa, że GPLv2 jest dobrą licencją to GPLv3 większość nie akceptuje).
@pijaczek
Nie możemy się dogadać, bo inaczej pojmujemy Społeczność. Ja rozumiem to tak: Społeczność FSF tworzą zarówno programiści (tworzący na licencji GPL jak i zwykli użytkownicy (ale tylko ci, którzy używają oprogramowania na licencji GPL i kompatybilnych). Sam RMS dał przykład „pełnoprawnego” że się tak wyrażę członka Społeczności używając laptopa bez BIOSu (OLPC XO) z dystrybucją GNU/Linux (nie pamiętam co to było) bez niewolnych pakietów.
Kto używa czegoś na licencji innej niż GPL i kompatybilne, automatycznie wyklucza się ze społeczności.
W takim przypadku owa społeczność jest strasznie mała i pewnie ogranicza się do Stallmana i może kilku użytkowników ;)
To co przedstawia FSF to ideał, do którego chciałby dążyć. Ale rzeczywistość to zupełnie co innego. Jakbym miał wybór między komputerem z 100% otwartym hardwarem i oprogramowaniem spełniający moje potrzeby, a innym to na pewno wybrałbym ten pierwszy. Jednak człowiek nie samą ideą żyje ;)
A dlaczego Stallman takiego komputera używa? Bo jako programista nie miał dostępu do kodu źródłowego BIOSa aby sobie zmodyfikować błędy w tym oprogramowaniu (w biosie własnego komputera) i tylko jako członek społeczności programistycznej się nie zgadza z zamkniętymi programami – bo właśnie zamknięta licencja robi z programisty (który może sobie sam naprawić) użytkownika (osoba która musi używać tak jak zostało napisane przez programistów).
@mikolajs
No właśnie. Stallman jest przede wszystkim idealistą. Pod te swoje idee tworzy coraz to nowe wersje GPL, które na styku Społeczność – biznes okazują się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości. Świat nie jest tylko czarny i biały. Pewnie większość ludzi popierających Stallmana i uważających, że należą do Społeczności mimo wszystko używa jakiegoś oprogramowania „niekoszernego”. :) W gruncie rzeczy z punktu widzenia idealisty czyni zło. Gdyby to było nieistotne RMS nie dawałby przykładu jak należy postępować.
On jest fanatykiem.