W ostatnim czasie nie brakuje w internecie wpisów, które poświęcone są Linuksowi – przede wszystkim dzięki Valve i Steam. Cieszy mnie to niezmiernie, jednak w każdej beczce miodu znajdziemy łyżkę dziegciu – wszystko musi się równoważyć, toteż były również wpisy poświęcone chęci przetestowania Pingwina, jednak zawsze coś stało na drodze i uniemożliwiało użytkowanie.

Prawdę mówiąc, nic w tym dziwnego – siłą rzeczy jest, że nie każdy będzie mógł swobodnie bądź w ogóle przenieść się na Linuksa, a powodów może być wiele (potencjalne problemy ze sprzętem, braki w oprogramowaniu lub przyzwyczajenie do Windows).

Migracja na Linuksa

Wpisy takie pokazują, na jakie problemy mogą natknąć się nieobeznani użytkownicy. Przykładowe przeszkody to konieczność używania konsoli, że środowiska graficzne to tylko nakładki na konsolę (jak dawniej Windows na DOS), odmienność obsługi, Linux to nie Windows, Windows rządzi światem i to Linux powinien się dostosować, inna struktura katalogów, pliki exe nie działają itd. Tradycyjna wiązanka.

Często negatywne komentarze i wpisy są naciągane, gdyż problemy wynikają zazwyczaj z niewiedzy lub protestu: „znam Windows, orientuję się w Windows, więc Linux ma działać jak Windows – inaczej nie umiem go obsługiwać i nie będę go używał, bo nie będę się uczył”. Coś w ten deseń, każdy słyszał to wielokrotnie.

Migracja na Linuksa - konsola Ubuntu

Jeden z rzekomych archaizmów – konsola. Jednak czy Windows nie ma CMD ani PowerShell?

Myśląc globalnie – zarzutów pod adresem Linuksa jest znacznie, znacznie więcej i mogą mieć faktyczny wpływ na problemy z migracją Windows –> Linux. Często problemy nie leżą po stronie systemu, lecz użytkownika – jego wymogu, aby wszystko wyglądało i działało jak Windows, w przeciwnym razie Tux wyleci z dysku szybciej, niż się na nim znalazł. Wystarczy detal jak włączenie konsoli, instalacja programu czy odmienność obsługi i pojawia się pretensja: „to nie jest Windows!”.

Zarzuca się też, że Linux to konsola, a przecież normalne systemy desktopowe – pozbyły się tego archaizmu dawno temu. Cóż – może pozbył się Windows, jednak Microsoft pozostawił jakoś CMD i dokooptował PowerShell (przypadek?). Nawet w tak intuicyjnym systemie jak OS X, konsola jest do dziś. Zatem czy to naprawdę archaizm? Wydaje mi się, że nie – zazwyczaj użytkownicy Windows nie zaglądają do CMD ani PowerShella (a nawet o nich nie wiedzą), więc dla nich takie narzędzia wydają się nieistotne, wyrzucone poza tok typowego użytkowania.

Zgadzam się w pewnym sensie z pechowymi użytkownikami, którym nie udała się migracja na Pingwina. Linux nie jest w każdym miejscu tradycyjnie desktopowym systemem, ponieważ czasem warto zajrzeć do konsoli, edytować pewne pliki, aplikacje instaluje się poprzez manadżer paczek i tylko z rzadka typowym instalatorem. Nie oznacza to jednak, że system nie nadaje się do użytku, ponieważ  nadaje się doskonale – po prostu niektóre rzeczy są inne (co samo w sobie, potrafi dla niektórych być minusem).

Migracja na Linuksa - Pulpit Linux Mint

Może i wygląda nieco inaczej niż Windows, obsługuje się troszkę odmiennie – ale czy przez to naprawdę jest nie do użytku?

We wszystkich pretensjach użytkowych trzeba zrozumieć, że Linux to NIE JEST  Windows. Kernel i distra to cała skala różnych zastosowań, w tym takie, gdzie nie zobaczymy środowiska graficznego (kwestia zarzutu, że GUI nie jest przyspawane do systemu). Kiedy Windows i OS X to przede wszystkim systemy desktopowe i reszta zastosowań jest obok, tak w przypadku Linuksa jest odwrotnie – jest tworzony do różnych celów, lecz można go używać również na desktopie. Nie jest możliwe zatem, aby pozbyć się konsoli.

Dodatkowo to system Unix-like i kompletnie nie rozumiem roszczeniowego podejścia, kiedy użytkownik Windows przechodzi na ZUPEŁNIE INNE rozwiązania i ma pretensje, że obsługa jest inna, no bo przecież on zna Windows, to ma działać jak Windows, nie będzie się uczył czegoś innego i koniec. Cóż… myślenie błędne jednak rozumiem, że Zwykły Użytkownik tego wymaga.

Powyższe sytuacje zdarzają się dość często, szczególnie gdy ktoś poznaje Linuksa, a wcześniej miał styczność wyłącznie z Windows. GNU/Linux nie jest idealny, czasem sprawia problemy i nie zaprzeczę tego, gdyż kolorowałbym rzeczywistość. Jednak nie tutaj jest przyczyna – realnym problemem w zdobywaniu udziałów jest roszczeniowa postawa użytkowników: „ma działać jak Okna i koniec”.

Migracja na Linuksa - kod

Kolejny z częstych zarzutów – podobno trzeba operować schematem myślowym jak powyżej, aby używać systemu spod znaku fruwającego nielota.

Rozumiem, że jesteśmy zabiegani i „walka” z komputerem jest ostatnią rzeczą, której pragniemy po przyjściu z pracy (nie dla każdego wymarzonej). Trzeba jednak zrozumieć, że Windows i Linux to dwa osobne systemy operacyjne – wiele rzeczy jest wspólnych, lecz nie wszystko. Jeśli komuś podoba się bardziej Windows, preferuje jego używanie, lepiej czuje się w tym środowisku – rewolucje nie mają sensu, po co „katować” się Linuksem i skazać na porażkę tym, że nie jest systemem z Redmond. Poznanie Linuksa może kolidować z pewnymi przyzwyczajeniami i rozumiem to – jednak nie da się przenieść obsługi Windows w skali 1:1, przykro mi.

W skali globalnej, takich roszczeniowych migracji na Linuksa może być wiele i obawiam się, że to nie Linux blokuje często taką migrację, lecz użytkownik sam sobie. Może gdyby migrujący byli bardziej otwarci – udziały GNU/Linux na komputerach domowych, byłyby większe?

Użyte grafiki w tekście:

  1. Afansite: afansite.blogspot.com/2012/05/perintah-perintah-di-terminal-cli.html
  2. Instacod: instacod.es/57890
  3. Webupd8: www.webupd8.org/2014/11/linux-mint-171-rebecca-available-for.html
Poprzedni artykułWarsztaty PyCode Carrots już niedługo w Koszalinie. Uruchomiono rejestrację dla uczestników
Następny artykułSimple Image Resizer 3.0 z łatwiejszą konfiguracją RAW

60 KOMENTARZE

    • Niestety w XXI wieku, nadal pokutuje wiele mitów o Linuksie. Niedawno rozmawiałem ze znajomym, który ciągle miał wizję, że Linux to terminal, na którym niewiele można. Mało tego – miałem okazję rozmawiać z osobami w branży IT, które wiedzę o Linuksie mają przeterminowaną o jakieś 15 lat…

      Wyszedłem z założenia, że warto rozprawić się z paroma mitami. Być może ktoś początkujący przeczyta kiedyś ten tekst, dzięki czemu rozjaśni się parę kwestii :-)

    • K. ale Linux to tylko i wyłącznie konsola. Nie można w jednym porównaniu zestawiać produktów (MSWindows, OSX, Suse, RedHat, Ubuntu itd.) z „technologiami” (linux, mach, bsd, NT). Wrażenia użytkowników, o których piszesz, powstały w kontakcie z „biznesowymi” pomysłami konkretnych firm (ReaHat, Novel, Canonical itp.) a nie linuksem jako takim.

    • Zgodzę się, lecz to skrót myślowy. Podobnie jest z GNU/Linux – niewielu używa stricte tej nazwy, po prostu mówiąc skrótowo… Linux :-)

    • Rozumiem Twoje uproszczenie, ale za nim kryje się znaczna część problemu. Czy tak samo należałby podchodzić do przekonywania użytkowników do przesiadki na OSX? A u Appla to przecież działa … ;)
      Dopóki wielcy producenci nie stworzą rozwiązań biznesowych dla użytkownika końcowego (i nie chodzi o RH Desktop czy Suse Desktop), to nie należy oczekiwać większych zmian na tym rynku. Najlepsze osiągnięcia ma w tej dziedzinie bez watpienia Canonical, ale i oni nie wiedzą, jak stworzyć podstawy finansowe takiego przedsięwzięcia.

      Zaproponowałbym inne spojrzenie: jak długo PC-ty z uniwersalnym systemem komputerowym będą nam jeszcze potrzebne? Świat zapełnia się systemami wbudowanymi (tv, konsole, telefony, tablety itd.), na tym rynku niepodzielnie rządzi już linux i bsd, czy warto więc zabiegać o tereny, które niedługo mogą się okazać zupełnie nieistotne? Nawet Microsft to dotrzegł i … zaangażował się w rozwój linuksa. ;)

    • Mam szczerą nadzieję, że tradycyjny desktop – nie zniknie. Aktualnie tylko PC zapewnia wygodną pracę, dając ogrom możliwości. Mało tego – jestem dinozaurem, który nadal wierzy w sens desktopowych aplikacji :-)

      Podzielam Twoją opinię, ponieważ to słuszne spostrzeżenie. Jednak póki co – warto jeszcze walczyć o desktopy. Choćby dlatego, aby móc wykonać całą pracę na Linuksie. Kiedy tradycyjne systemy odejdą w niepamięć, wtedy można odpuścić z czystym sumieniem.

    • Konsola to potężne narzędzie ułatwiające i przyśpieszające pracę dla tych którzy ją poznają. Przykład: konfiguracja Windowsa po instalacji zajmuje ze 2 godziny, GNU/Linuxa 15 minut (wystarczy skopiować kilka linijek do terminala).

    • Kohmirze, moje stwierdzenie na temat konsoli nie jest wartościujące. Każdy kernel ma jakiś interfejs do użytkownika. Tak więc nie w tym jest problem, że dystrybucje linuksowe udostępniają konsole (lub wymagają korzystania z nich), ale w tym, że twórcy dystrybucji linuksowych/bsd nie oferują rozwiązań dla użytkownika „domowego” (czytaj: laika). Nie ma sensu porównywanie linuksa jako takiego do np. którejś wersji MSWindows, które jest tylko realizacją polityki biznesowej firmy MS. Można za to pokusić się o porównanie, np. firmowych stacji roboczych Dell dostarczonych z Ubuntu, Windowsem oraz równoważnego produktu Appla. I bynajmniej nie będzie to porównanie linuksa, Windowsa i bsd, ale porównanie produktów trzech konkurencyjnych firm. Jakie byłby wrażenia staytystycznego usera w takim teście? ;)

    • masz racje. u mnie linuz instaluje się 8 minut a upgrade do najnowszej 15 minut. no i konfiguracja bardzo szybka. a jak ma się home na innej partycji to odpada nawet konfiguracja systemu / programów. wystarczy je zainstalować.
      i zrobiłem sobie script który robi to za mnie w niecałe 15 minut z instalacją programów i jądra :D a windows? na instalacje 15 minut i cały dzień na instalacje aktualizacji i dotego niezliczona ilosć razy restartów systemu i potem defragmentacja dysków. bo win nierazi sobie z fragmentacją tak jak linux! wole reinstalować linuxa w 30 minut niz windowsa w cały dzień reinstalować. a uzywam go juz 2 lata linuxa i zanic go niezamienie! no zeby jeszcze flagowe gry działały. to mógłbym wtedy przestac nawet piracic gry..
      w sumie to piracił bym tylko demóki gierek by sprawdzić czy gra mi sie podoba :D

    • Mnie konfiguracja Windows zajmuje 15minut, uruchamiam skrypt z repo Chocolatey i instaluje się samo. Mniej więcej tyle co na Linux ze skryptu.

  1. Wyczuwam w autorze takiego „ewangelistę Linuksa”. Też kiedyś takim byłem, ale z czasem stwierdziłem, że przecież jest wolność wyboru i każdy może używać dowolnego systemu.
    Dlatego, moim zdaniem, nie warto wywierać nacisków na zatwardziałych użytkowników M$, ponieważ robi to więcej złego niż dobrego. Całego świata nie da się zbawić. Kto będzie chciał się przesiąść na Linucha, ten się przesiądzie.

    • Nie jestem ewangelistą. Ostatnią osobę na Linuksa, namawiałem jakieś 9 lat temu :-) Preferuję dobór systemu do zastosowań, więc nie uciekam od Windows, jeśli ten pozwoli wykonać dane zadanie.

      Siłowe namawianie – nigdy nie było dobrą metodą. Dlatego zgadzam się z Tobą, a kto chce, ten użyje. Niedawno znajoma poprosiła mnie, abym zainstalował jej Linuksa, ponieważ jej bezpieczniejszy :-)

  2. Ten artykuł to tak sobie chyba ale aby dodać jeden plus za pingwinem to tak nie dawno w stresie troszkę ( bo wiadomo sterowniki itd. w linuksie ciężko itd. ) postarałem się o fajne słuchaweczki na bloutooha do lapka w który na płycie nie działllał bloutoouch dodałem USB BT 400 ( taka przelotka z USB na bloutoocha) podpiołem SB Jam i śmiagają bez żadnych stresów nawet na mincie cinnamonie bo na KDE to działają tak jakby na przewodzie były „pyk-pyk” ostatnio chciałem sprawdzić na windzie xp i co kiszka można się było pos… i nie dygły nawet.Także tylko taki drobiażdżek na windę to jak muszę coś popatrzeć to z bulem.

  3. Powtarzam to od wielu lat, powtarzał będę, powtórzę i teraz.
    Każdy użytkownik, idiotycznej maszyny jakim jest komputer/laptop, powinien dobierać system operacyjny pod indywidualne preferencje, potrzeby oraz doświadczenie. Jeśli czegoś, ktoś nie potrafi pojąć, jest wiele różnych metod (live, vm, etc), aby móc spróbować danego systemu, bez konieczności usuwania aktualnie używanego. Wszelkiego rodzaju malkontenci i dyskutanci, którzy od wieków bojkotują windows, to relikt lat ’90. Potrzeba jeszcze trochę czasu, aby świadomość się zmieniła. Obserwując świat, jeśli ktoś jest w miarę spostrzegawczy, można zauważyć, że już od kilku lat, świadomość i przekonanie linuxowe jest dużo lepsze, niż to było w lata temu.

  4. Wyjaśniając przeciętnemu użytkownikowi czym jest linux i dlaczego nie jest on taki straszny/zły (bez nacisku i namawiania..) trzeba zacząć od tego że prawdopodobnie już go używa.
    Masz androida na telefonie? Tak? To właśnie linux..

    Fajnie się instaluje aplikacje ze sklepu niż szukać ich po całym internecie (w przypadku starszych wersji windows)? Linux miał tą możliwość przed windowsem..
    Lubisz instalować nakładki na system aby zmienić jego wygląd? Podoba Ci się że każdy producent może mieć swoją nakładkę? To właśnie zaleta że konsola jest podstawą systemu a nakładka graficzna oddzielnym programem który tylko wpisuje za nas komendy gdy klikamy myszką.
    Masz telewizor smart z programami takimi jak Youtube? To na 90% linux.
    Masz router z „łatwą” konfiguracją przez WWW? To prawdopodobnie też linux.
    Itd…

    • Prawdę mówiąc – zgodzę się. Przy okazji pisania powyższego arta, rozmawiałem ze znajomym o Linuksie. Osoba spoza IT, która jakoś tam używa komputera.

      Oczywiście słyszał zawsze, że Linux to trudny system. Dlatego zdziwił się słysząc, że jego komórka na Androidzie to Linux :-) Trzeba przyznać, że Google odrobiło swoją lekcję.

  5. Witam
    Jako użytkownik Linuksa od kilku lat dodam, że warto rozwinąć sprawę pokazaną na ostatnim obrazku, bowiem to właśnie jest dużym utrudnieniem dla początkujących, szczególnie tych, którzy nie znają przynajmniej trzech języków programowania/opisu (na start polecam Bash/Perl/Python, HTML/TeX i C/C++, to jest minimum do twórczej pracy w Linuksie).
    W dawnych czasach robotnicy w fabrykach, widząc jak maszyny parowe odbierają im pracę niszczyli je i nie dopuszczali do budowy nowych. Dzisiaj to samo dzieje się w środowiskach informatycznych i niestety Linux jest tu jednym z przypadków koronnych.
    W Linuksie brak jest wielu narzędzi WYSIWYG. Nawet schemat elektroniczny w KiCADzie robi się tak, że wygląda to jak nakładka na edytor tekstu (np. dziwne reguły projektowe wymagające alokacji KAŻDEGO pinu). Pisząc dokumentację zapomnij o pisaniu w trybie WYSIWYG, jak oferował np. przedpotopowy FrontPage Express. Oczywiście każdy szanujący się Linuksiarz powie, że te edytory produkują nieoptymalny kod. To, że otwartoźródłowe CMSy działające tylko na hostingach sponsorów robią jeszcze gorszą kaszanę, i to jeszcze w JSie już do nich nie przemawia. Możesz pisać w czystym HTMLu w edytorze, i skupiać się na zamykaniu tagów zamiast łatwym przekazaniu wiedzy, albo… wynająć geeka, który przepisze z maszynopisu na zlecenie. I o to w oprogramowaniu pod Linuksa chodzi. Gdyby nie Qt, to Linuksiarze nadal tworzyliby cały interfejs graficzny „z palca” (stąd takie potworki jak np. emelfm, który jest świetnym menedżerem plików na platformy o ograniczonych zasobach, ale do porządnej pracy wymaga bardzo wysokiej rozdzielczości z racji rozmiarów UI), a Creator pod względem utrzymywania zgodności projektu z plikiem i tak wypada gorzej niż Delphi 2.0 (choć lepiej niż MSVS).

    • Nie jestem inżynierem, wcześniej używałem Diptrace. U mnie KiCad działa normalnie. Umiem narysować w nim schemat i zrobić płytkę. Ostatnio nawet narysowałem maskę elementu. Może chciałbyś, żeby wszystko było jak Eagle? Mnie Eagle odrzuca.

    • Orzełek, podobnie jak Protel, to programy stworzone pierwotnie w latach 90-tych, kiedy to żeby zrobić schemat należało go najpierw narysować na kalce, a potem wprowadzić do komputera. To się w nich powoli zmienia. Problem jest ten, że KiCAD nadal uskutecznia tą filozofię, gdy np. Proteus umożliwia już pełne projektowanie. Weźmy sobie przykład z życia: Ja nie chcę mieć tej diody tu, tylko po drugiej stronie schematu, gdzie jest źródło sygnału.
      ISIS: Przeciągam diodę wzdłuż linii połączenia, linie automatycznie się korygują.
      Eagle/Protel: Linie przecinają się w najmniej spodziewanym miejscu
      KiCAD: Linia wystrzeliwuje cholera wie gdzie rujnując połowę schematu, dioda ulega przesunięciu, ale bez połączeń a całości dopełnia mało znaczący błąd o wolnym miejscu (sprawdzałem swój dysk i RAM, jest dużo).

    • Tu masz rację. Zgadzam się :-)
      Ja ratuję się tym, że wszystko dzielę na segmenty i łączę labelami.

    • Roman, każdy serwisant takie coś odradza.
      Naprawiałem kilka lat temu system mikrokomputerowy prod. brytyjskiej lub zachodnioniemieckiej. Ogólnie jakieś 90 TTLek, Z80 i jego oprzyrządowanie. Schemat mieścił się na ok. 40 stronach z czego większość chipów to były właśnie luźne układy z etykietami. To samo złącza. W całym schemacie było może 10 połączeń. Złącze równoległe np. poetykietowane tak, że zamiast po prostu co jest czym (który bit, czy coś podobnego), to twórczość własna. Szukanie po kilkudziesięciu stronach dokumentacji skąd się bierze np. sygnał /PAPBST jest wyjątkowo denerwujące.

    • To ja mam raczej normalne nazwy ;-)
      Z resztą moje schematy mieszczą się na jednej stronie.

    • To bardzo dobrze, choć jeżeli układ jest duży, to nie zawsze tak ładnie wejdzie. Szczególnie rzeczy z mnóstwem wejść, wyjść, plus jakieś przetworniki A/D D/A, po czym całość przestaje się mieścić i jest dobrze, jak się uda podzielić na arkusze logicznie (np. wejścia analogowe, system uC, interfejs użytkownika). Jak naprawiałem ten sterownik, to miałem wtedy ochotę wywalić sprzęt przez okno wraz z dokumentacją ;).

    • wystarczy dobrze znać basha i pythona ( niewiele się różnią od siebie ) i to wystarczy. wystarczy znac podstawy.

  6. Używam Lubuntu. Jestem przeciętnym użytkownikiem komputerów bez przygotowania informatycznego. I co? Daję radę. Grzebiąc w Internecie znalazłem rozwiązania niemal wszystkich swoich problemów. Jedyne z czym się „kopię” to sterownik do drukarki HP (HPLIP), który działa tak sobie – raz drukuje bez problemów, innym razem się biesi i nie pomogła mu nawet aktualizacja (planuję przesiadkę na nową drukarkę – może ktoś poleci jakąś pod Linuxa?). Do pisania jest Libre Office (i Open Office). Do obróbki zdjęć (i galeryjek Google zwanych Picasą) można użyć gThumb oraz znanego mi doskonale spod Windowsa GIMP-a i XnView. Do składu przyda się niedoskonały (główna bolączka to brak obsługi przypisów) ale darmowy Scribus. Do pisania nutek jest znakomity Muse Score. Do oglądania filmów – VLC. Jest nawet linuxowy Skype i działa (sprawdzone kilka razy, wersja 4.3). Podłączyłem Pocket Booka (czytnik e-booków) – otworzył dyski, skopiował e-booki. Wkładam płytkę – odczytuje. To samo Pendrive, karta SD (jak pod Windows otwiera się okienko z pytaniem czy otworzyć itp.). Ludzie – to po prostu działa. Nie oczekujcie cudów, fajerwerków – to jest po prostu zwyczajny system dla przeciętnego użytkownika. Oczywiście – czasem brakuje spolszczeń, albo program jest spolszczony częściowo, ale poza tym nie mam żadnych kardynalnych zarzutów (no może poza tą nieszczęsną drukarką HP 5150). Po prostu mam wrażenie, że wiele osób nie ma nawet pojęcia, że istnieje jakaś alternatywa dla Win, a jak słyszą słowo Linux to włącza im się lampka „a to ten dziwny system dla informatyków”. To jest bzdura, może mająca coś wspólnego z rzeczywistością lat temu 10 lub 15. Ale teraz już nie.

    • Jak sam widzisz – nie odprawiasz czarów i magii, a systemu normalnie używasz :-) Kłopot właśnie w tym, że Linux nadal kojarzy się z „tym dziwnym systemem dla informatyków”. Łatka z przeszłości, którą ciężko zmienić.

      Na szczęście nie mam problemów z HP, lecz używam leciwego HP PSC 1315. Miewa swoje humory, ale działa :-)

    • A masz do polecenia jakiś kombajn drukarka/kopiarka/skaner, który chodzi dobrze i pod Lubuntu (Ubuntu) i pod okienkami Microsoftu najlepiej z wbudowaną obsługą Wi-Fi? Z góry dziękuję ;-)

    • Nie wiem, który model HP masz, ale jeśli się mieści na wspieranej liście, to HPLIP/CUPS musi Twoje urządzenie obsługiwać prawidłowo. Problem zatem może leżeć gdzieś indziej i należałoby się jemu przyglądnąć na jakimś forum.
      Jeśli koniecznie chcesz zmienić, to „procedura” jest prosta – najpierw sprawdź, czy są sterowniki, a potem kupuj. Oprócz sterowników „społecznościowych”, są też i dostarczane bezpośrednio przez producentów. Jeśli zatem nie chcesz HP (choć jak piszę to jedne z lepiej funkcjonujących urządzeń pod CUPSem), to także Epson, Brother czy Samsung, które często dostarczają własne sterowniki (za każdym razem sprawdź przed zakupem). Jeśli masz system który obsługuje paczki deb (ja obecnie u Ciebie), czy rpm, to nie powinieneś mieć problemu z instalacją sterowników pochodzących od producentów.
      Ja mam stareńkiego Brothera DCP-115C i nie narzekam. Urządzenie działa od chwili podłączenia go do linuksa (nie mam innego systemu operacyjnego) bez problemowo. Nowe (czyli serie DCP-Jxxx) również tak działają. Niemal każda firma oferuje obecnie urządzenia, które podłączysz przez wifi (w przypadku Brothera powinieneś zwrócić uwagę na literę W po numerze).

    • Ostatnio pomagałem znajomemu kupić taki kombajn z tańszej półki (czyli bez duplexa niestety). Wybraliśmy HP LASERJET PRO M125nw, drukowanie oraz skanowanie (przez xsane) działa bez problemów, sprawdzone na KUbuntu 14.04LTS. Sieciowej łączności nie testowałem.

    • Ta drukarka musi działać (i to od wersji 0.9.5). Albo masz coś źle skonfigurowane, albo akurat z wersją hplip, którą masz masz jakieś problemy. Bez logów nic Ci nikt nie poradzi, a to już temat na jakieś fora. Bez forum możesz zrobić jedynie 3 rzeczy:
      – zainstalować inną wersję (jeśli w Lubuntu jest),
      – zainstalować hplip w wersji instalatora bezpośrednio ze strony http://hplipopensource.com/
      – spróbować zainstalować z oferowanego na powyższej stronie tarballa (jak to zrobić, jakie nakładki itp. warto stosować – zerknij tu: https://projects.archlinux.org/svntogit/packages.git/tree/trunk/PKGBUILD?h=packages/hplip); ta wersja oczywiście o ile dasz sobie z tym radę; podobną znajdziesz na stronach ebuildów Gentoo jeśli taka forma skryptu jest Ci bliższa.
      W każdym razie – masz wspieraną drukarkę przez hplip i któraś wersja jego na pewno będzie z nią pracować.

    • Z brotherem radzę uważać – ich support linuksowy sprowadza się do „pobierz sobie binarny sterownik”. Jak kupować, to tylko sprawdzony model, np. wg tej strony: http://www.openprinting.org/printers
      A czemu to ma znaczenie w przypadku wifi? Niektóre drukarki tej firmy mają sterownik, który obrabia komendy wysyłane do urządzenia. Dostajemy bloba, który działa… na x86. O innych można zapomnieć, chyba że ktoś ma ochotę na trwający tygodniami reverse engineering.

  7. Krystianie jak uważasz, co jest killer feature linuksa, co jest przewagą, dzięki której Rysiek z miejsca zrobi format dysku i zainstaluje Linuxa? Czego niema w Windowsie, a co mógłby zrobić 1000 razy lepiej i łatwiej na Linuxie? Dlaczego na niektórych konfiguracjach sprzętowych nie działa Linux? Dlaczego niema jego ulubionych programów na Linuxie? Jak to wytłumaczysz Ryśkowi? Nie zrozum mnie źle, _JA_ kocham linusa, ale przykładowy Rysiek ma w nosie linuksa. On jest szczęśliwy z Windowsem. Ja uważam, że po prostu Linux jest nieatrakcyjny jako całość i tyle w temacie.

    • Uważam, że jeśli ktoś ma oryginalny Windows i lubi go – nie ma sensu, aby zmieniał system. Rewolucje na siłę, przynoszą zazwyczaj odwrotny skutek.

      Doceniam Linuksa za stabilność, bezpieczeństwo, łatwe zmiany. Nie jestem jednak przekonany, aby te cechy były krytyczne dla wspomnianego Ryśka.Trzeba zrozumieć, że to inny system operacyjny. Powtarzam zawsze, że w świecie IT – tylko Windows jest Windowsem.

      Jestem jednak elastyczny. Uważam, że skoro ktoś ma licencję na Windows – czemu miałaby się zmarnować? Można postawić Okna jako dual-boot, zamiennie wewnątrz maszyny wirtualnej :-) Nie ukryję, że doceniam system Microsoftu za bazę oprogramowania. Jest to rzecz, którą warto się czasem wspomóc.

  8. Znam prostszy sposób na taką migrację. Zostawia się użytkownika przyzwyczajonego do takiego Windows sam na sam, na przykład z Ubuntu i nie pomaga w żaden sposób. Najlepszym sposobem, by kogoś nauczyć nie jest wyjaśnianie po kolei „kliknij tu, by zrobić tamto”, tylko pozwolenie komuś na dojście do własnych wniosków.

    • Sprawdziłem to kiedyś – okazało się mieczem obosiecznym.

      Parę lat temu miałem zlecenie, aby ponownie zainstalować klientowi Windows. Owy klient zapytał mnie zirytowany, czy nie znam jakiegoś sposobu na wirusy, w tym bezawaryjny i stabilny system. Odpowiedziałem, że znam rozwiązanie: Linux :-)

      Kiedy opowiadałem o tym systemie, był praktycznie zachwycony. Stabilność, brak typowych wirusów, samowolka dopiero na roocie. Obsługi pulpitu (wtedy GNOME 2) nauczył się z miejsca. Powiedziałem, że gdyby miał pytania – niech dzwoni.

      Parę dni później dowiedziałem się, że ponownie używa Windows :-)

    • Też mi się wydaje, że propozycja Pana Łukasza nie zadziała w przypadku przysłowiowej Pani Krysi (kobieta w średnim wieku, pracująca w biurze, bez podstaw informatycznych i chęci zgłębiania komputera). Po prostu zażąda kategorycznie od informatyka (lub jakiejkolwiek obeznanej z komputerami osoby), żeby zainstalowała z powrotem jej dobrze znanego Worda, Excela lub Outlooka itp. (nazwa „system operacyjny” to dla niej kompletna czarna magia).

    • Co do takiej Pani Krysi, to nie ma sensu z nią walczyć „bo ona wie lepiej” i „by włączyć pasjansa kliknij w lewy dolny róg, najedź kursorem na Wszystkie Programy”, jedź kursorem do góry i znajdź Gry, najedź na nie i znajdź w nich Pasjans. Kliknij na pasjans.”

    • I można się zdziwić. Wprawdzie nie Krysia, a moja żona, która resztę kryteriów spełnia. Jedyny system z jakim miała do czynienia to Windows (bodaj XP, potem 7, a teraz chyba 8.1). Robiąc jej prezent kupiłem notebooka z Windows 8.1. Na drugi dzień miałem prośbę – zainstaluj mi linuksa, bo nie mam cierpliwości do Windowsa. Ma Archa z Cinnamonem. Rozwiązanie działa bez problemu. Z pozostawionego tam Windowsa, zgrzytając zębami, kiedy już potrzebuję korzystam wyłącznie ja.

    • Wymaga to rozwiązanie dobrej woli ze strony „osoby przekonywanej” i sporej elastyczności, bo jak jest zabetonowana w Excelu, Wordzie lub innym programie dostępnym tylko pod Windows, to nie ma jej co przekonywać na siłę.

  9. Dla mnie Linux to świetny system dla programistów i do systemów wbudowanych. Trzeba znać podstawy działania systemu, bo nie jest idiotoodporny.
    Oczywiście do przeglądania internetu i pisania dokumentów też się nadaje. Ale do tego nadaje się nawet Android-x86.

  10. To że Linux jest inny w obsłudze od Windows jest tylko klasycznym objawem głupoty i ignorancji. OS X też jest inny od Windows i jakoś ludzie sobie z nim radzą. Opór ludzi jest zawsze na coś co jest inne. Dojdzie do tego że nie wsiądę do autobusu bo są nowe kasowniki i nie chce mi się zgłębić jak działają. Jest taka komedia – Idiocracy – to jest realna nasza przyszłość :)

    Problem z migracja na Linux jest moim zdaniem jeden: Wiele specjalistycznego komercyjnego softwaru nie jest dostępne (ale to tez się zmienia) oraz sporadyczne problemy ze strownikami do niektórych urządzeń.

    Przeciętny kowalski w każdej klasycznej distro ma wszytsko co jest mu potrzebne do życia. Windows notabene tego nie ma zaraz po instalacji i trzeba wiele doinstalować. Obsługa i instalowanie softu przez respozytoria jest o niebo wygodniejsze o recznego instalowania w win.

    • Problem z repozytoriami jest jak dla mnie w zasadzie jeden – niestety często nie udostępniają najnowszych wersji szukanego przez nas oprogramowania (nota bene np. Skype jako oprogramowanie własnościowe Microsoftu jest tam zupełnie niedostępne). Te można zwykle ściągnąć ze strony domowej producenta (dostawcy) i wtedy zaczyna się jazda dla niedoświadczonego użytkownika (jak niżej podpisany) bo trzeba ściągnięte paczki zainstalować, używając zwykle konsoli, a to nie jest już tak proste jak kliknięcie pliku exe pod Windowsem i postępowanie zgodnie ze wskazówkami na kolejnych okienkach.

    • Problem, o którym piszesz, dostępny jest tylko w części dystrybucji. Na *buntu i Debianie linuksowy świat się nie kończy. Problem ze Skype natomiast jest taki, że praktycznie przestał być rozwijany w dotychczas znanej wersji. Jeśli chodzi o używanie konsoli – sorry, ale są rozwiązania w niektórych systemach, które powodują, że po rozpoznaniu, że pobrana paczka jest obsługiwana przez menedżer pakietów zostaniesz poproszony o hasło, a następnie zainstalowany zostanie program. W czym to się różni od Windows oprócz tego, że nie trzeba nadto postępować „zgodnie ze wskazówkami”, albowiem sam system zapewni odpowiednie zainstalowanie programu w odpowiednich miejscach i jego dostępność w systemie.
      Nadto… jasny gwint… czego się tej biednej konsoli tak uczepiliście. Rozumiem, że każdy człowiek jest analfabetą, przynajmniej wtórnym i generalnie mu się „nie chce”, bo uważa, że to nie on powinien poznać podstawy SO, ale SO powinien poznać jego. Jeśli już jednak coś takiego się znajdzie, to potem jest płacz, że SO szpieguje itp.

  11. Z racji że jestem leniwy, używam… linuksa, dokładniej dystrybucji linux mint. Na komputerze oczywiście mam też win7, lecz rzadko ją włączam. Niebawem będzie 9 lat, jak zacząłem przygodę z dystrybucjami innymi niż windows. W sumie po dostaniu w prezencie laptopa (acer prosto z Włoch), pierwsze co zrobiłem to sformatowałem dysk i zainstalowałem dystrybucję ubuntu (wtedy to była wersja 7.10). Nikt mnie nie namawiał. Sam u znajomego zobaczyłem to distro i bardzo chciałem zobaczyć „z czym to się je”.
    Po co to piszę? Na potwierdzenie tego, że o przejściu z windowsa na linuxa czy unixa w dużej mierze decyduje otwartość.

    Pozdrawiam wszystkich otwartych. :)

  12. przepraszam! ale to linux rządzi światem! androidy! serwery przerózne na linuxie. a tylko uzytkownicy domowi (niektórzy) urzywają przestarzałego juz systemu windows.

  13. posiedzisz z rok na linuxie to zmienisz zdanie ze linux to gniot :D po roku urzytkowania moge ci zagwarantować ze niezamienił byś tego systemu na zaden inny. no oprucz gierek ( ale to sie nieliczy)

    • Korzystałem z Linuksa przez rok, wróciłem do Windowsa i jestem szczęśliwym człowiekiem.

    • Linuksa używam ~9 lat, choć interesuję się nim od dystrybucji Corel Linux, czyli jakoś 2000 roku.

      Po tym czasie mogę śmiało powiedzieć, że GNU/Linux wystarczy mi do 98% czynności, choć nie zawsze mogę uciec od softu dla Windows. Dlatego domyślnie, kiedyś tam – planuję migrację na OS X :-)

  14. problem ze sprzętem niejest winą linuxa ale winą deweloperów i producentów bo nie dają sterowników na linuxa , ani wsparcia, a tym bardziej nie dają społeczności linuxa kodu sterownika lub pochode do produktu

  15. Osobiście nie widzę
    sensu migracji z Windows do Linux zarówno w moim przypadku, jak i
    wielu znajomych. Ani Windows nie jest drogi, występuje na niego masa
    dobrego oprogramowania, którego nie ma na Linuksie, producenci piszą
    na niego dobre sterowniki. Korzystając z konta bez uprawnień
    administratora wirusa nie widziałem od 10 lat. Reasumując jest
    wszystko co potrzeba na desktopie. Przy wykorzystaniu repo z
    programami niewiele odbiega od Linuksa, narzędzia znane z Linuksa
    też można sobie zainstalować. Zastanawiam się nawet po co komu
    znajomość języków skryptowych w domu, jedynym skryptem jaki
    używam jest instalacja programów. Serwer na Centos-ie postawię, co
    potrzebuję to oskryptuję w Bash/Python. Tylko te kombinowanie z
    Wine i sterownikami. Jak korzystam z Linuksa to na maszynie
    wirtualnej w konsoli. Rzeczywiście przewaga Linuksa na desktopie
    wychodzi na komputerach, które za niebawem trafią na śmietnik.
    Wtedy można śmiało instalować Mint-a Mate – fajny gotowiec.

  16. Oj panie Krystianie… Zupełnie nie rozumie pan myślenia przeciętnego użytkownika, który chciał by się przesiąść na Windowsa. Wystarczy, że któraś dystrybucja spełni 3 warunki normalnego użytkowania, by znaleźć rzeszę chętnych.
    1. Prosta instalacja wraz z automatycznym doborem sterowników. Użytkownik zupełnie nie wie czego się spodziewać, więc nie można od niego wymagać, by wybrał cokolwiek bez stosownego opisu. Ma doświadczenie w Windowsie, wie jaki system plików tam wybrać, ale w Linuxa zajrzał pierwszy raz. ex4? partycja na /home? ocb, co się dzieje, to ważne? Użytkownik nie wie, jest zagubiony i wycofuje się. Potrzeba tutaj odpowiednich instrukcji w instalatorze, przygotowanych pod standardowego użytkownika Windowsa, by ten zrozumiał co robi i po przeczytaniu potrafił to zrobić.
    2. Instalacja oprogramowania bez użycia konsoli. Tak niestety, wiem, że użytkownicy Linuxa to kochają, ale użytkownik, który właśnie się przesiadł z Windowsa nie zna żadnej komendy. Nie ma o tym pojęcia. Chciał by wszystko załatwić za pomocą uniwersalnego narzędzia, które nigdy go nie zawiodło –> myszki. Może to być tradycyjny instalator, może to być jakiś wbudowany menadżer, cokolwiek. Użytkownik ma to gdzieś. Chce to uruchomić, przeczytać „tutaj umieść plik z rozszerzeniem .ubu (czy jaki tam jest akurat potrzebny), wskazać gdzie ma być zainstalowany program, zaznaczyć uprawnienia i sposób instalacji (żadne -ect -ujwieco tylko lista z opisami) oczywiście zalecane zaznaczone automatycznie i po odczekaniu chwili mieć zainstalowany program. To może wyglądać całkowicie dowolnie, byle nie zostać postawionym przed „wyszukaj sobie listy komend które musisz wpisać w google, a spróbuj coś źle wpisać to format. Och, przy okazji, wyszukiwanie komend to coś, co teraz będziesz robić codziennie, wydrukuj sobie 10 stronicową listę.”
    3. to samo z aktualizacjami. Użytkownik nie chce informacji „jest nowa aktualizacja, poszukaj ją sobie” tylko „jest nowa aktualizacja, zainstalować? Kliknij tutaj, by wybrać dodatkowe opcje” i nie musieć przejmować się tym dalej. Dla maniaków nie do pomyślenia, dla kowalskiego gest, który zapewni mu spokój.

    Kowalski z chęcią się nauczy, tylko potrzebuje nauczyciela i o ile dla Windowsa nauczycielem jest szkoła, o tyle Linux sam musi uczyć swoich użytkowników samego siebie.
    Nie ma więc co, drodzy fanowscy twórcy, toczyć piany na bogu ducha winnych użytkowników, że oni źli niedobrzy, że ciemnogród, zacofanie, że leniwi i wszo by chcieli identyczne, tylko się trzeba wziąć do roboty i zrobić to tak, by użytkownika nie odstraszyć, zamiast powielać stare schematy i dziwić się, że nie przyciąga „klienta”.

  17. Nie chodzi tylko o detale a i tych jest sporo. Wyszukiwarka Dash nie znajduje mi darmowej gierki „Beret”, którą mogę zobaczyć w „Pobrane”. Dopiero na drugi dzień ją znalazła. Nie da się, bądź ja nie potrafię po przeczytaniu poradnika i porad w internecie usuwać plików z menu kontekstowego a za pomocą komend z terminala też nie dało się usunąć tego „Beretu” (system stwierdził, że takiego programu nie ma, chociaż miał go pod nosem). Nie mam pojęcia gdzie są systemowe gierki – gram w pasjansa wyszukując go za każdym razem w Dash. Przeglądarka zdjęć na ma pokazu slajdów. Po doinstalowaniu „większego” spolszczenia w Pasjansie nadal nie ma polskich znaków. Zresztą sam Pasjans to bardziej prymitywny program niż jego okienkowy odpowiednik, podobnie jak pozostałe gry systemowe. Mikrozacięcia w odtwarzaniu filmów na You Tube i dziwny internet – czasem szybko, czasem wolno a WP nie za każdym razem wyświetla grafiki. Wracając do gierki „Beret”, to oczywiście nie dało się jej zainstalować nawet pomimo użycia opcji „otwórz za pomocą Wine”, chociaż i tak była napisana m.in. pod Linux. Podczas oglądania internetu jedne okna zamyka się w menu głównym na samej górze po lewej stronie a inne w jego obwodzie. Trzeba ręcznie zablokować wyszukiwarkę Dash, żeby ci z tej firmy nie widzieli co wyszukujesz. Linux wygrywa ceną i tylko ceną, jest idealny dla tych, którzy gdzieś zapodziali płytkę systemową Windows a w innych kategoriach przegrywa. Ta kontekstowa rozwijalna poprawiaczka ortografii sugeruje jakieś dziwne nieistniejące wyrazy i nie utrafia za każdym razem w ten, który chciałem napisać, co mnie trochę śmieszy. Szczerze mówiąc, to myślałem, że Linux po tylu latach istnienia jest prawie tak dopracowany jak Windows czy chociażby Android a tu niestety.

  18. Tak naprawdę chcą aby był to system lepszy w użyłkowaniu i obsłudze :) a jak w obsłudze jest trudniejszy niema co się dziwić że w domach mało popularny bo jak babci wytłumaczysz otwórz konsole wpisz kill -9 pid aby ubić zawieszony proces albo użyj htop. potem usłyszysz wnusiu jednak wyłączyłam z gniastka i teraz wyświetla się czarny ekran i napis grub rescure …
    linux przypomina szopę z różnymi wymieszanymi narzędziami których z trzeba wiedzieć jak korzystać i co do czego aby niczego nie popsuć :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj