Projekt Haiku otrzymał 5 000 dolarów w ramach pierwszej darowizny od firmy Google. Pieniądze te pozwolą na zapewnienie finansowania dodatkowych godzin pracy dla programistów, którzy są na kontraktach. Nie jest to pierwsze wsparcie ze strony Google, ponieważ w przeszłości firma opłaciła koszta podróży dwóm mentorom na Google Summer of Code Mentor Summit. Dodatkowo Projekt Haiku od kilku lat uczestniczy w programie Google Summer of Code i Google Code In.
Kondycja finansowana projektu na przestrzeni lat wykazuje tendencję wzrostową i cały czas się poprawia. W poniższej tabeli zostały przedstawione proste dane na temat liczby osób wspierających finansowo Projekt Haiku i liczby wszystkich dotacji.
Rok | Liczb darczyńców | Liczba wszystkich dotacji |
2005 | 115 | 142 |
2006 | 57 | 74 |
2007 | 43 | 76 |
2008 | 140 | 248 |
2009 | 66 | 174 |
2010 | 194 | 412 |
2011 | 351 | 654 |
2012 | 506 | 885 |
Jak widzimy powyżej pierwsze dotacje były akceptowane od 2005 roku, jednakże zbieranie pieniędzy na opłacanie deweloperów zaczęło się w 2008 roku – Haiku Code Drive. Poproszono wtedy społeczność o wpłacanie pieniędzy, aby sfinansować studentów którzy nie zostali zaakceptowani w ramach Google Summer of Code. Dzięki temu udało się zebrać kilka tysięcy dolarów w ciągu miesiąca, ale rezultaty prac były mniejsze, niż oczekiwano. Postanowiono, że kontrakty deweloperskie będą podpisywane tylko z programistami, którzy mają już pewną reputację wśród społeczności.
Od 2010 roku na kontrakty deweloperskie wydano 29.000 dolarów, co pozwoliło opłacić 2010 godzin, średnio 14 dolarów za godzinę. Obecnie finanse prezentują się w następujący sposób:
- 44 000 dolarów dostępnych środków.
- Minus 11 000 dolarów na poczet nadchodzących kontraktów (menedżer pakietów).
- Daje nam to 33 000 dolarów na pensje dla deweloperów.
Pojawiają się propozycje, aby skorzystać z crowdfundingu, co pozwoli zaoferować bardziej konkurencyjne stawki za dłuższy kontrakt, jednakże obecnie bardzo trudno jest znaleźć wykwalifikowaną osobę, która miałaby czas na krótkoterminowy kontrakt w swoim harmonogramie.
całe nic, biorąc pod uwagę że tyle samo dostają studenci za projekty w GSoC, nierzadko mocno naciągane
Gdyby Google faktycznie widziało w tym przyszłość to nie inwestowałoby tak śmiesznie niskich (jak na taką korporację) kwot
ale fajnie że widać jakieś postępy :)
Lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu :)
Jakby zapłacili im milion to by coś zmieniło?
Za taką kasę można by opłacić kilkunastu deweloperów na parę lat. Zmieniłoby się wszystko. A wiem to stąd, bo regularnie przeglądam kod źródłowy Haiku, commity na githubach, etc. I wiem jak skacze aktywność podczas Code Sprint po imprezie BeGeistert, jak ktoś bierze kontrakt, albo ma wolne. Można by też kupować sprzęt by pisać do nich otwarte sterowniki.
Czyli paru koderów by miało kilka lat darmowego życia. Nie brzmi to zbyt wymagająco jeśli chodzi o osiągnięcia.
Deweloperzy Haiku kiedy są na kontrakcie są rozliczani z tego co zrobili. Czyli najpierw pokazuje się efekty, a potem wysyła się im pieniądze. Opowiem Ci anegdotę. Nie chce mi się szukać starych linków, ale z dwa lata temu było bounty na coś. Znalazła się kasa, znalazł się deweloper, wszystko poszło OK. Tylko ktoś napisał (chyba w komentarzu na osnews.com), że facet złamał regulamin bounty, bo opublikował finalny raport na blogosferze na haiku-os.org, a nie na Haikuware (tam się prowadzi bounty). Facet odesłał z powrotem pieniądze. Mówiliśmy mu łącznie z adminem Haikuware by sobie nie robił jaj. Jak widać raczej nikt nie zrobi świństwa. Ci ludzie się znają, spotykają ze sobą na BeGeistert i innych imprezach open source. Za długo są zaangażowani w ten projekt. To nie są ludzie z łapanki.
I bardzo dobrze. bo widać wyniki a i projekt jest dobrze zarządzany.
Może uda wam się powtórzyć sukces FreeBSD.
Trzymam za was kciuki !
Po co to to rozwijać?
A o BeOS słyszał, i że był to bardzo dobry system? Jeśli nie – to Haiku nie jest w takim razie targetowany w Twoje potrzeby. W skrócie BeOS był systemem ponad swoje czasy i przeznaczonym na maszyny robocze do różnych celów – od multimediów do developerki, zahaczając nawet o desktopy. Ale że wyprzedzał swoje czasy wraz z systemem plików i nie posiadał budżetu niczym Microsoft, to ostatecznie zaginął w mroku dziejów. Nie oznacza to jednak, że był to zły system, bo był naprawdę dobry, aczkolwiek skierowany na bardziej wyspecjalizowane stacje. Wbrew pozorom Haiku jest bardziej wartościowy niż chyba nawet ReactOS.
Był tak wspaniały, że nikt go nie chciał mimo dość dużej kampanii. W odróżnieniu od takiego QNX. To tylko nieudana inwestycja. Jedna z tysięcy co roku. Na 70 fajnych projektów wypala jeden, albo dwa. Jakby ludzkość miała się tak jarać każdym niewypałem to byśmy skończyli jak kraje "PIGS". A budżet i inwestory byli. Jak widać zareagowali zdrowo, gdy projekt nie przynosił zysków.
I bardzo dobrze, że piszesz w czasie przeszłym. To doskonale obrazuje miejsce jakie ów projekt zajmuje.
To były nieco inne czasy, w których Corel wydawał swojego Linuksa i jak go wydał, tak zaprzestał, Caldera Linux podobnie – i co, Linuksa wtedy też nikt nie chciał. W tamtych czasach liczył się na serwerach Linux, na desktopach w zasadzie tylko Windows i MacOS. W Linuksie dyskietkę montowano wtedy ręcznie, BeOS był już kompletnym systemem i to bardzo wydajnym oraz wielowątkowym. Nie dziwne, że BeOS'owi się nie udało, bo to był inny target – czy Linux lub Windows były wtedy przystosowane do 64 bitów? Nie, a BeOS już wtedy był, podobnie system plików pozwalał na adresowanie dużych plików. Zauważ, że rewolucja IT ruszyła dopiero po 2000 roku – dziś mogłoby być inaczej. Linux dopiero dziś przebija się na desktopy po tylu latach, a BeOS pojawił się w szerszej postaci dopiero ok. 2000 roku, mimo że powstał w 1995. To, gdzie adresowany był BeOS, przypomina cel biznesowy dawnej firmy Jobsa – NeXT, tj. stacje robocze naukowe, akademickie, projekty obliczeniowe, a tam ciężko się przebić. Gdzieś u marketingowców zabrakło ostatecznie na to wizji, zarządowi może umiejętności rozpychania się łokciami i projekt popłynął.
ja do tej pory w najnowszym ubuntu dyskietkę montuję ręcznie, bo jakaś magia nie działa niestety…
Mała poprawka, BeOS był 32-bitowy. Miał 64-bitowy system plików z księgowaniem.
Chciało go wielu i używało go wielu. Jakiej dużej kampanii? Dlaczego BeOS padł:
– Kwestia OEM Microsoftu, producenci komputerów chcieli instalować BeOSa, ale M$ zagroził sankcjami. To był ważny argument przeciw Secure Boot. Na przykład Hitachi, sprzedawało komputer z dwoma systemami, Win98 i BeOS. Microsoft pogroził, Hitachi nie mogło zainstalować bootloadera, użytkownik musiał to zrobić samemu, często był nieświadomy, że ma jakiś drugi system który zajmuje większość dysku – http://en.wikipedia.org/wiki/Hitachi_Flora_Prius
– Kiedy Be Inc wchodziło na giełdę, oczekiwano podczas debiutu od 8 do 10 dolarów za akcję. Microsoft sztucznie obniżył cenę do 6$. http://www.theregister.co.uk/2002/02/20/be_inc_su…
– Wcześniej gdy BeOS był głównie na PPC, to Steve Jobs po powrocie do Apple uwalił klony Maca i nie chciał udostępniać stosownych dokumentacji, dlatego BeOS nie pojawił się na G3.
Przypadkiem też nie było to, że jak się zainstalowało Win NT obok OS2, to Windows uszkadzał tego drugiego.
Powodów jest więcej. Także własnych, jak np. ulokowanie europejskiej siedziby w Paryżu a nie w Berlinie (duży rynek platform alternatywnych, niemiecki rząd poszukiwał alternatywy dla M$).
BeOS miał dużo softu audio, miał własny pakiet biurowy który czytał formaty Microsoftu, programy graficzne, portowano na niego gry (wiem kto portował SimCity 3000, mam betę Worms: Armageddon) a ostatnia wersja była za darmo dla użytkownika domowego. BeOSa wykorzystywano także w rozwiązaniach sprzętowych jak np. Tascam SX-1.
Dzisiaj użytkownicy BeOSa to główne klienci TuneTracker – http://tunetrackersystems.com/ . Firma migruje na Haiku.
Mógłbym pisać dalej, bo przeczytałem wszystko na ten temat co znalazłem w internecie, ale mi się już nie chce :P.
Psy szczekają, karawana idzie dalej.
[…] przywitaliśmy bardzo cieple, informacją o zasileniu konta Haiku, Inc. kwotą 5 tys. dolarów przez firmę Google. W serwisie Ars Technica ukazała się recenzja Haiku Alpha 4. Deweloperzy racowali głównie nad […]