SourceForge to znane wszystkim miejsce, gdzie za darmo możemy przechowywać pliki instalacyjne swojego projektu oraz udostępniać je szerokiemu gronu odbiorców. Jest to także darmowy system zarządzania i kontroli projektów: SVN, Git i Mercurial. Wydawać by się mogło, że wręczy wymarzone miejsce dla każdego projektu open source, a także bezpieczne miejsce, skąd możemy pobierać oprogramowanie. Od kilku lat nasiliły się jednak reklamy na stronie, co może wydawać się rozsądne, ponieważ tak duży hosting plików wymaga sporo nakładów finansowych na utrzymanie serwerów.

Jednakże to, co nas najbardziej zaskoczyło i zniesmaczyło jest fakt, że w niektórych instalatorach dla systemu Windows dodawane jest niechciane oprogramowanie. Pobraliśmy program: FileZilla. Tylko w Zaawansowanych opcjach można było zobaczyć, że instalowane są dwa programy: WinZip oraz JustCloud.com.

Sourceforge - adware w PeaZip

Sourceforge - adware w FileZilla

O ile informatycy sobie bez problemu radzą z tym, o tyle zwykły użytkownik nie ma za grosz pojęcia, co mu się instaluje. Jak dla nas jest to poważne naruszenie pewnych zasad moralnych, które powinny obowiązywać na tego typu portalu.

Poprzedni artykułJądra Linux 3.4.72, 3.10.22, 3.12.3
Następny artykułParole 0.5.4
Michał Olber
Interesuję się głównie sprzętem i działaniem jego pod systemami GNU/Linux. Testuję różne dystrybucje i robię recenzje. Interesuję się działaniem sprzętu pod Linuksem, dzięki czemu wiem, jaki zestaw komputerowy wybierać :)

29 KOMENTARZE

  1. Zwykłemu lemingowi nie jest potrzebny klient ftp. Głupi leming nie potrzebuje pakera. Nie ma sensu przejmować się głupotą. Wystarczy otworzyć biznes do usuwania wiri, adware, spyware. Po co hejtować? Lepiej zarabiać na pacanach.
    Lemingom wystarczy fejs, pejs, gg, pudelek i inny podobny syf.

    • racja, dla reszty powstały repozytoria. Widzisz co instalujesz, widzisz pakiety powiązane.

    • Właścicielem jest Dice Holdings, Inc.
      Nie wiem, niby po co Microsoft miałby kupić SourceForge, nie mówiąc już o dodawaniu reklam do instalatorów. Można o MS powiedzieć wiele złego, ale do swoich instalatorów śmieci nie dodają.

    • Śmieci dołączane do windows:
      IE, Windows Media Player, demo Microsoft Office Suite utrudniające instalację Open/Libre Office

    • Jeśli np. Microsoft Office utrudnia instaluję LibreOffice (którego używam) to oznacza, że dystrybucję z miliardem zainstalowanych domyślnie pakietów też utrudniają mi instalację tego co chcę… Zresztą jest w tym pewna prawda bo w niejednej dystrybucji istnieją tak zabójcze powiązania, że odinstalowanie odtwarzacza muzyki może skończyć wysypaniem się całego środowiska graficznego…
      Traktowanie IE czy WMP jako śmieci jest śmieszne – te programy nie są zbyt agresywne i nikt, ale to totalnie nikt nie każe ich używać, nie mówiąc o tym, że przynajmniej spełniają swoją funkcję nie dodając pierdół które większości ludzi i tak są nie przydatne.
      Zresztą można odbić takie debilne stwierdzenia i stwierdzić, że największym śmieciem jest np. Firefox na siłę dodawany i instalowany jako domyślna przeglądarka na większości dystrybucji "dla normalnego użytkownika". Ba nie mogę usunąć w normalny sposób tylko kwrite z KDE na Debianie bo muszę usunąć od razu cały pakiet z innymi aplikacjami – i co to nie jest zmuszanie do instalowania śmieci? Bo jak dla mnie to nie ma żadnej różnicy.

    • DEMO Microsoft Office Suite utrudnia instalację LibreOffice, a samo nie daje prawie żadnej funkcjonalności sprowadzając się do wyświetlania okienek jak kupić pełną wersję.
      Ale mimo to system operacyjny Windows Vista/7 firmy Microsoft skutecznie blokuje przywiązanie plików doc, docx, xls, xlsx, itd. do instalowanego właśnie Libre Office. Nadpisuje zmiany instalatora Libre Office, olewa wybór użytkownika w okienku "Otwórz w". Musisz całkowicie odinstalować to demo Microsoft Office Suite i kilka razy zrestartować komputer, żeby windows wreszcie pozwolił przypisać obsługę plików do Libre Office przez jego instalator. Polecam przetestować to na "czystej" instalacji windows.

    • IE to przede wszystkim furtka dla wirusów wykorzystujących jego niezliczone błędy, a w drugiej kolejności bardzo marna przeglądarka słabo obsługująca standardy i będąca bardzo wolna w najbardziej krytycznych miejscach (rendering, JavaScript). To jest śmieć.

      Windows Media Player to także furtka dla wirusów, trzecia najczęściej wykorzystywana po IE i Microsoft Office Suite do zawirusowania Windowsa za pomocą spreparowanego pliku. Do tego jak na player to także tragedia, strasznie wolno się włącza, ma mało opcji, tragiczne skróty klawiszowe, idiotyczne kolorowe menu zajmujące połowę okna. Nie dorasta do pięt VLC czy MPlayerowi. To także śmieć dodany z łaski, żeby bieda-użytkownik miał czym obejrzeć film.

    • Przyznaj się, że ostatni Windows który widziałeś to był Windows 95, a IE to Internet Explorer 6.

      Zdarzało się instalować znajomym Windows z śmieciami od producenta i demo Offica i nigdy, ale to nigdy nie było problemu z instalowaniem LibreOffice. Zawsze usuwałem Office i bez restartu instalowałem LO i nie trzeba było totalnie nic kombinować. Jeszcze jedno – na "czystej" instalacji nie ma Office – ten jest dodawany tylko przez producentów, sam MS nigdy nie dodaje tego do wersji Box czy nawet czystego OEM.

      IE 6 był śmieciem, ale już np. IE9 / IE10 to już normalne przeglądarki – posiadają normalną konfiguracje (w przeciwieństwie do Chrome), nie zawalają pamięci i po prostu działają bez instalacji miliarda pluginów.
      Ba, używałem bardzo długo Opery, ale jak zaczęli ją kastrować, postanowiłem przetestować różne przeglądarki i IE okazał się jedyną normalną która nie mówiąc o tym, że bez problemu działa z internetem mobilnym (nie pożera limitu ściągając na chama bóg jeden wie co jak to robi Chrome/Firefox) to jeszcze to tego na starszym netbooku działa naprawdę szybko.
      Tak samo silnik renderujący – może i Chrome ma większe wyniki w benchmarkach, ale IE11 w moim subiektywnym odczuciu działa o wiele lepiej i płynniej, ba, nawet na starym zintegrowanym Intelu działa dość normalnie WebGL :)
      WMP – nie używam, bo wolę MPlayer, ale to co ma robić, czyli odtwarzać muzykę i filmy robi i to bez problemu… I nie wiem od kiedy WMP wolno się włącza, bo to takie twory jak VLC potrafią nieźle "przymulić".
      Co do wirusów – szczerze IE10 działa standardowo z "trybem chronionym" i na domyślnej konfiguracji blokuję prawie każdy śmieć, nie mówiąc o tym, że większość syfu wchodzi przez takie pluginy jak Jave i Flash, a głównie przez głupotę użytkowników.

      Używam Linuksa i Windows i mogę śmiało powiedzieć, że różni "pseudo eksperci" opowiadają takie głupoty jakby zatrzymali się parę lat do tyłu…

    • Co nie zmienia faktu, że nie spełnia standardów i jest dziurawa jak sito. Piękne UI to nie wszystko.

  2. Dodawanie "adware" do właściwego w instalatorze to jeszcze nic. Najgorsze to jest to na większości "softowych" portalach tysiące przycisków Pobierz, Download itp. A ten właściwy jest najmniejszy na dodatek tekstowy tak by go nie można było poznać. A po kliknięciu tamtych nagle na komputerze pojawia się setek śmiecia które zamula komputer a darmowe Avasty, AVG czy płatne NODy nicczego nie pokazują. Bo użytkownik kliknął.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj