Nie dalej, jak rok temu miałbym nie wiele do napisania na ten temat, ale ostatni 2011 był przełomowy. Niezadowolenie z Unity i GNOME, stało się powodem małego zamieszania w świecie Linuksowym. Wcześniej dominowało GNOME i KDE ze swoimi aplikacjami, swoim małym ekosystemem, nie wiele różniącym się od Windows i Mac OS X, zarówno w celach jak i przeznaczeniu. Xfce było jeszcze bardziej odległe, a inne środowiska były praktycznie niszowe.

Teraz, na początku 2012 roku, stan ten uległ radykalnej zmianie. GNOME i KDE pozostały popularne, ale GNOME został podzielony przez spopularyzowanie się powłoki Unity obecnej w Ubuntu. Ponadto, z powodu niezadowolenia użytkowników z GNOME i Unity, Xfce i inne alternatywy zyskują na popularności – choć jak wiele użytkowników migruje, ciężko jest znaleźć jakiekolwiek dane na ten temat.

Czy długoterminowy wpływ tych zmian, będzie możliwy do przewidzenia, czy użytkownicy wciąż będą niezadowoleni, a które środowisko graficzne zyska na popularności, możemy tylko zgadywać. Na dzień dzisiejszy, mogę tylko powiedzieć, że coraz częściej słychać ideę, jakoby użytkownicy wolnego i otwartego oprogramowania uważali, że jedno środowisko graficzne może sprostać wymogom i potrzebom każdego przeciętnego użytkownika.

Zamiast tego, większość użytkowników wybierając środowisko z jakiego mają zamiar korzystać, kieruje się czterema kategoriami. Jeśli chodzi o odwołanie, środowiska graficzne są albo tradycyjne, minimalistyczne, eksperymentalne, bądź – klasa sama w sobie – Unity.

Mimo, że niektóre środowiska graficzne mogą być wciśnięte w więcej niż jedną kategorię, odwołanie każdego z tych typów jest zazwyczaj dość wyraźne. Na przykład ktoś, kto preferuje minimalistyczne środowisko jest mało prawdopodobne, aby rozważył eksperymentalne, nie bardziej niż zwolennicy tradycyjnego pulpitu uznają Unity. Generalnie, odwołania z tych kategorii rzadko się pokrywają.

Tradycyjne Środowiska Graficzne

Tradycyjne pulpity są koncepcyjnie potomkami Mac i Windows – albo, w sprawie otwartych pulpitów serii KDE 3 i GNOME 2. Są one wyposażone w konfigurowalny panel, menu główne i ogólny obszar roboczy, czasem uzupełniony przez wirtualne przestrzenie robocze. Niektórzy tradycyjni użytkownicy pulpitu mogą być konserwatywni, ale podobnie jak wielu, wydaje im się, że interfejs służy jako swoista wyrzutnia do aplikacji i nie chcą niczego więcej poza podstawowymi opcjami dostosowywania motywów i tapet.

Zdecydowanie najbardziej popularnym tradycyjnym środowiskiem jest Xfce. Często można zobaczyć je opisane na listach dyskusyjnych dystrybucji jako okrojone GNOME. Ponieważ zespół programistów stara się kontrolować niepotrzebne powiększanie się kodu, większość dystrybucji z Xfce na pokładzie jest szybsze niż ich wersje z GNOME lub KDE. Jednak ze względu na użyteczność, która była priorytetem w ostatnich wydaniach, zrobienie Xfce minimalistycznym nie wydaje się właściwe. Coraz częściej staje się on alternatywą dla tych, którzy długo pracowali na GNOME 2, w tym Linusa Torvaldsa, o czym on sam pisał. Główną słabością Xfce jest to, że ma on tylko niewielki ekosystem aplikacji, choć jego zdolność do uruchomienia aplikacji KDE i GNOME jest starannie utrzymana.

W GNOME 3, można także wybrać tryb klasyczny, który wygląda jak GNOME 2, ale brakuje apletów panelu oraz możliwości dodawania ikon aplikacji na pulpicie. W Linux Mint (i, jak podejrzewam, w innych dystrybucjach bardzo krótko), masz możliwość włączenia Mint GNOME Shell Extensions (MGSE), którego łącznym efektem jest odwzorowanie GNOME 2 w ramach GNOME 3. Powstał także projekt MATE, który jest niczym innym jak forkiem GNOME 2 zdolnym do uruchomienia na systemach opartych na GNOME 3. Co więcej, twórcy Linux Mint stworzyli projekt Cinnamon który odcina się od GNOME Shell i również przypomina tradycyjny pulpit jaki znamy chociażby z dawnych Mintów.

Nowoczesne KDE samo może być skonfigurowane jako tradycyjny pulpit jeśli ustawisz Widok Folderów na pulpicie i ustawisz go w celu wyświetlania folderu pulpitu w katalogu domowym. Jednak, korzystając z KDE w taki sposób zignorujemy wiele jego funkcji, a wielu użytkowników GNOME niezadowolonych z GNOME 3 i Unity jest mało prawdopodobne, aby rozważyli KDE jako alternatywę.

Ponadto, dla tych, którzy woleli KDE 3, lepszym wyborem jest chyba Trinity Desktop Environment (TDE). TDE jest aktualizowanym forkiem KDE 3. W rzeczywistości, jego numery wersji są kontynuacją serii KDE 3.x. Ponieważ utrzymanie i aktualizacja kodu jest ogromnym wysiłkiem, a zespół programistów jest mały, TDE jest narażone na więcej błędów niż może być wykorzystywane. Ale ogólnie, TDE jest przykładem, jak w wolnym oprogramowaniu, nic nigdy nie znika tak długo, jak ktoś jest zainteresowany w utrzymaniu go.

Minimalistyczne Środowiska Graficzne

Minimalistyczne interfejsy mają długą historię w wolnym oprogramowaniu. Do dziś można jeszcze znaleźć długoletnich użytkowników, którzy ograniczają się do menedżera okien, jak IceWM, albo – nieco bardziej bogato – wyłożoną kafelkami menedżera okien, jak Ratpoison.

Jednak dla wielu użytkowników, te wybory są zbyt ekstremalne. Zwykle korzystne dla minimalistycznego środowiska jest reakcja na wielkość lub brak szybkości GNOME lub KDE (użytkownicy uważają, że są zbyt rozbudowane), ale to nie znaczy, że ich użytkownicy zamierzają rezygnować z wszystkich wygód interfejsu graficznego. Niektórzy mogą szukać środowiska dla starszych urządzeń, jednak większości zwolenników minimalistycznych środowisk po prostu wydaje się, że wolą prostotę i sprawność nad wszelkimi innymi względami.

Jednym od dawna tworzonym minimalistycznym środowiskiem, które przeszło niewielkie ożywienie w ostatnich miesiącach jest Enlightenment. Chociaż pierwotnie opisany jako menedżer okien, Enlightenment bardziej przypomina lekki pulpit. Jest wysoce konfigurowalny i ogólnie stabilny, ale użytkownicy rozglądający się za alternatywą mogą go porzucić ze względu na powolność w jego tworzeniu, zanim osiągnie główne wydanie.

Zamiast tego, minimalistyczni użytkownicy wolą bardziej nowoczesne opcje, takie jak LXDE, które promuje się jako „szybko działające i energooszczędne środowisko graficzne“. Jedną z oznak popularności LXDE jest fakt, że w ubiegłym roku Lubuntu stało się oficjalnym wariantem Ubuntu. Innym minimalistycznym wyborem jest Sugar, interfejs dla One Laptop Per Child. Jednak Sugar miał ograniczoną akceptację jako ogólne środowisko graficzne. Skupia się na edukacji dzieci i nie jest dla wszystkich, a interfejs, choć prosty do nauki, może być zbyt dziwny dla wielu użytkowników, aby go poważnie rozważyć.

W zeszłym roku ukazał się również Razor-qt, którego strona internetowa podsumowuje go jako „dostosowany dla użytkowników, którzy cenią prostotę, szybkość i intuicyjny interfejs“. Jeśli żadna z tych propozycji nie przypadła ci do gustu, poszukaj w Distrowatch dystrybucji opartych na różnych środowiskach graficznych. Większość opcji w dziedzinie wyboru środowiska pulpitu zawiera minimalistyczne opcje – jest to dowód na to, jak popularne jest to kryterium i jak ono jest potrzebne.

Eksperymentalne Środowiska Graficzne

Eksperymentalne środowiska próbują wyjść poza tradycyjne oczekiwania i próbują przewidzieć sposób, w jaki użytkownicy mogą pracować bardziej wydajnie. Chociaż można znaleźć wiele ciekawych eksperymentalnych drobnych środowisk, do tej pory, jedynymi głównymi eksperymentalnymi środowiskami są GNOME i KDE.

Nie zawsze tak było. W pierwszym dziesięcioleciu swego istnienia, zarówno GNOME i KDE miały ten sam cel: dogonić istniejące firmowe środowiska graficzne, takie jak Windows. Po osiągnięciu tego celu kilka lat temu, oba projekty postanowiły postarać się o przewagę we wprowadzaniu innowacji nad swoimi własnymi rywalami.

Do tego czasu wszystkie znane wojny się rozpaliły, mimo że GNOME i KDE są funkcjonalnie podobne. Jeśli jedni dodali nową funkcję, drudzy szybko postępowali podobnie, a ich wysiłki w stronę takich projektów jak freedesktop.org istniały głównie w celu zapewnienia wzajemnej kompatybilności i współpracy.

Ale KDE 4 i GNOME 3, dwa najpopularniejsze środowiska, przedstawiły radykalnie odmienne wizje przyszłości interfejsów graficznych. Zarówno oderwanie interfejsu z funkcjonalnego rdzenia, co pozwoliło Unity do zaadoptowania GNOME dla swoich potrzeb, także rozwój środowiska KDE dla różnych platform sprzętowych był wynikiem celowych działań ich twórców.

GNOME postanowił wyeliminować bałagan – przez który rozumie funkcje, takie jak aplety panelu oraz ikony na pulpicie. W ich miejsce, GNOME dodał podgląd i funkcję automatycznego tworzenia wirtualnych pulpitów. Zamiast pomieścić wiele różnych elementów, to egzekwuje w szczególności jeden element w nadziei osiągnięcia wszystkiego prostszym i bardziej efektywnym.

Natomiast KDE koncentruje się, na zwiększaniu wyboru na pulpicie. Zamiast pojedynczego pulpitu, zachęciło do tworzenia wielu z nich, każdy z własną konfiguracją. Zamiast pojedynczego zestawu widżetów i ikon, KDE oferuje kilka z nich. W przypadku, gdy GNOME wyeliminowało aplety, KDE pozwala widżetom, na przenoszenie się z panelu na pulpit.

To były radykalne zmiany i stały się bezpośrednią przyczyną obecnej fragmentacji środowisk graficznych. Oba były zbytnio nastawione na tradycyjną konfigurację pulpitu, nie było zbytnich ruchów w kierunku minimalizmu, zwłaszcza KDE, którego czwarta seria uważana była za wydawaną znacznie wolniej niż jego trzecia odsłona.

Niemniej jednak, oba te eksperymenty mają swoich zwolenników. Czy cenisz sobie jeden z nich, zależy od tego, czy zgadzamy się z ich założeniami, jak środowiska graficzne powinny się prezentować. Z obydwu, KDE jest bardziej tolerancyjne na różne sposoby pracy, chociaż często jest potępiany przez tradycjonalistów i minimalistów jako bardziej skomplikowany niż powinien być.

Unity – czyli jedność

Pośród innych środowisk graficznych dostępnych dzisiaj, Unity jest anomalią. Nie jest ani tradycyjnym środowiskiem, ani za bardzo minimalistycznym, a bynajmniej eksperymentalnym nastawionym na uproszczenie codziennych czynności – niektórzy twierdzą, że zbytnie uproszczenie. Równie ważne, Unity nie jest reakcją na potrzeby użytkownika, ani próbą ewoluowania pulpitu, jakim on jest. O ile ktoś spoza Canonical i Ubuntu może ocenić ich kręgi, Unity wydaje się być w dużej mierze wizją jednego człowieka: Marka Shuttlewortha, który ustąpił ze stanowiska CEO Canonical, żeby mógł skupić się na projektowaniu interfejsów.

Motywacje dla tworzenia Unity wydają się być pragmatyczne, takie jak: opracowanie interfejsu, odpowiedniego dla różnych platform sprzętowych i zapożyczenie pewnych cech z Mac OS X, aby pasowały dla konkretnej koncepcji użyteczności. Jak opracowanie designu, koloru z jakiego korzysta Ubuntu, jego własnej czcionki, zjednoczenia wszystkich marek Ubuntu, stworzenia czegoś, co będzie się wyróżniało spośród innych jako dystrybucji innej od wszystkich.

Wiele z niechęci użytkowników do Unity wydaje się być nacechowanych bardziej politycznie niż funkcjonalnie. Nowe środowisko było priorytetem dla Canonical i Ubuntu, a wiele pretensji i niechęci użytkowników tłumaczono, jako powód projektów konstrukcyjnych i postrzeganego braku wkładu społeczności.

Poza pracownikami Canonical i długoletnimi wielbicielami Ubuntu, pochwała za Unity wydaje się być wyciszona. Niektórzy wydają się czekać, aby zobaczyć jak będzie się rozwijać i w jakim kierunku potoczą się losy Unity przed wyrobieniem sobie zdania o nim. Inni się wydają obojętni na to dopóty, dopóki mogą uruchomić swoje aplikacje przy minimum wysiłku.

Gdy użytkownicy chwalą Unity, zwykle wspominają jego prostotę. Niektórzy, jako fakt, że narzędzia konfiguracyjne są na tyle oczywiste, ponieważ większość użytkowników potrafi z nich korzystać natychmiast po zalogowaniu. Pod wieloma względami, Unity udało się zmniejszyć bałagan, jaki występował po wydaniu GNOME 3, choć daleko jeszcze jest od ideału, to widać postęp.

Nowy status Quo

Skierowanie się w stronę, kiedy to jeden pulpit odpowiadał wszystkim potrzebom na raz, wydaje się być coraz mniej prawdopodobne. Byłby to powrót do starych czasów, dla jednych dobrych, dla innych niekoniecznie, tę kwestię należy rozważyć samemu. Te dni prawdopodobnie odeszły na zawsze, kiedy to jedno środowisko było tylko drobnym wariantem z innymi.

W pewnym sensie ten stan rzeczy wydaje się być marnotrawstwem. Z różnych priorytetów, komputery stacjonarne nie mogą współpracować z taką samą łatwością jak kiedyś, więc robienie wysiłków i powielanie rozwiązań wydaje się być nieuniknione. Niektórzy mogą twierdzić też, że wzrost środowisk do wyboru jaki mamy, może tylko zdezorientować nowych użytkowników.

Mimo to, fragmentacja ma też swoje zalety. Projekty z jasno określonymi celami mogą być w stanie zaspokoić użytkowników, którzy potrzebują środowiska relatywnie łatwo dostępnego dla wszystkich ludzi. Ponadto dla użytkowników wieloletnich, wzrost uznania dla drobnych projektów wydaje się, że już dawno nastąpił.

Co ważniejsze, bunty użytkowników, którzy uważają fragmentację środowisk za coś złego, może się przyczynić do wzrostu korzystania i nauki wolnego oprogramowania, przez co zwróci to na uwagę użytkowników. Z wyjątkiem przypadku Unity, deweloperzy patrząc na ostatni rok, może docenią, że nie mają uprawnień do wprowadzania zmian spoglądając na liczbę użytkowników. Jeśli będą próbować, ktoś inny może spróbować zaistnieć wraz z innowacjami podobnie jak Mint ze swoim MATE i Cinnamonem i dać użytkownikom to, czego chcą.

Na koniec, obserwując fragmentację środowisk nie powinniśmy spodziewać się , że będzie idealnie. Jednak jeśli wziąć pod uwagę indywidualizm, który jest swoistą podstawową wartością w społeczeństwie, to trudno wyobrazić sobie wydarzenia dziejące się w jakikolwiek inny sposób. W każdym bądź razie, bez względu na zalety i wady, fragmentacja stała się normą na pulpicie. Czy to się wam podoba czy też nie, na początku 2012 roku, to nowa rzeczywistość i nic nie wskazuje na to, żeby ten stan rzeczy miał się wkrótce zmienić.

Poprzedni artykułUnigine Heaven 3
Następny artykułRaspberry Pi zaleca system Fedora Remix

27 KOMENTARZE

    • To jest felieton, autor pisał w miarę przystępnym językiem. Nie widzę tutaj żadnej skazy, ni błędów składniowych. Jeżeli kolega wyżej ma problemy z czytaniem tego typu tekstów, odsyłamy do brukowców pokroju gw.pl, onetowiec itp.

    • Chodzi przede wszystkim mi o błędy stylistyczne. W niektórych miejscach tekst czyta się bardzo trudno i trzeba się zastanowić aby zrozumieć co autor miał na myśli.
      W przeciwieństwie do autora tego tekstu, większość autorów, nawet w brukowcach, używa poprawnej polszczyzny.

    • Nie będę dalej wchodził w bezsensowną dyskusję, ale poprawna polszczyzna w wielu brukowcach, to kwestia sporna, jak i czasem poziom techniczny i merytoryczny wielu artykułów.

    • Dlatego też napisałem, że większość autorów (chociaż z tą większością to przesadziłem i powinienem był napisać "niektórzy autorzy").
      Zgadzam się, że taka dyskusja byłaby bezsensowna. A także w ogóle nie dotyczyłaby problemu.

    • Nie lubię jak ktoś zaczyna dyskusję od jakości języka, bo dość często jest to bardziej czepialstwo. Owszem ktoś z reguły zwraca uwagę na konkretne błędy, ale niejednokrotnie błędy te są coraz bardziej bagatelizowane np. przez Radę Języka Polskiego. Po prostu jest to coś pomiędzy trollowaniem, a „hejtowaniem”.

      Wbrew komentarzowi Marcina zaczynam czytać (zacząłem od komentarzy, bo nie zawsze warto czytać długi tekst, a często w komentarzach ktoś skupia się na wątkach z tekstu i pozwala to zorientować się o czym ktoś pisał). I co? Czytając prawie każde zdanie po dwa razy, żeby je zrozumieć, dałem sobie spokój po wstępie. Treść może i jest ciekawa, ale jest pewna granica przyzwoitości, która tutaj została przekroczona. Na prawdę trudno o równie rozbudowany tekst na ciekawy temat, w którym jest więcej pokracznych i błędnie skonstruowanych zdań niż tutaj. Tego się po prostu czytać nie da. A uwaga z polecaniem Onetu jest fatalna.

      Mam trochę czasu i oferuję się do choćby najprostszej korekty jeśli ktoś ciekawy temat w taki sposób opisuje, PRZED umieszczaniem tekstu tutaj na głównej. Lubię tę stronę, czasem się tutaj udzielam i mam pewien szacunek do innych osób wchodzących tutaj. Tak więc następnym razem postarajcie się o kogoś (jeśli moja oferta was nie interesuje), kto choćby raz przeleci na szybko tekstu i poprawi te najbardziej rażące błędy.

      Pozdrawiam…

    • 日本はさらにそれを思い出させる。が、私の日本語は、低レベルであるが、私は他の言語からそれを区別することができます。日本語を話す、私が行ったすべての過ちのために申し訳ありません。

  1. Artykuł faktycznie napisany trudnym językiem jak dla mnie :) Merytorycznie jednak jest całkiem ciekawy.
    Mnogość rozwiązań występujący w Linuksie jest jago największą zaletą, choć i czasem może być zmorą. Chociaż użytkownicy nie lubią jak się na nich eksperymentuje, to z drugiej strony te eksperymenty powodują postęp. Osobiście podobają mi się zmiany zarówno w KDE4 jak i w Gnome3, aż ciężko się zdecydować co wybierać.
    Samo unity choć dużo użytkowników psioczy na to rozwiązanie wydaje mi się na prawdę świetnym pomysłem. Kwestia przyzwyczajenia się do nowego sposobu pracy, choć tradycjonaliści nie lubią zmian. Unity ma jednak trafić do szerszej publiczności niż dotychczasowi użytkownicy. Ci ostatni mają właśnie do dyspozycji masę innych dystrybucji i środowisk.

    • Czy tylko ja mam opory przed GNOME 3 i KDE 4? W sumie to do wczoraj miałem klawiaturę na PS/2, gdzie wszyscy wkoło śmigali na USB ;-)

      PS. Moja myszka do dziś nie ma scrolla :P

    • No mój ojciec, do niedawna jeszcze liczył złotówki w milionach jak przed przewalutowaniem. Moim zdaniem dzień, w którym zamykamy się na zmiany to pierwszy dzień naszej starości.

    • „Artykuł faktycznie napisany trudnym językiem jak dla mnie :) Merytorycznie jednak jest całkiem ciekawy.”
      No właśnie, też chętnie przeczytałem i… jakoś przeżyłem nie czując urazy. A trollom mówię WON, nikt was nie zmuszał do czytania!! – Możecie napisać coś lepszego, to chętnie przeczytam. Szlag mnie trafia gdy widzę takie zasrane uwagi, zamiast konstruktywnych wypowiedzi na temat.

  2. Felieton wygląda jak draft tłumaczenia na polski jakiegoś artykułu zapewne z j. angielskiego. Twierdze tak bo widziałem i poprawiałem masę podobnych tłumaczeń i często należało większość tekstu tłumaczyć jeszcze raz by odzyskać sens. Podobnie jest tak z powyższym felietonem. Prosiłbym o zapewnienie p. Oskara, że tak nie jest.

    Odnośnie całościowej oceny "merytoryki" artykułu – najpierw musiałbym odszyfrować co poniektóre zdania. Piszę to jako osoba, która ma za sobą trochę artykułów.

    • Rzeczywiście, tekst „nieprzyjemny w czytaniu”. W zasadzie byłem w stanie go jedynie przejrzeć, nie przeczytać. Może link do angielskiego pierwowzoru?

    • Potwierdzam. Na komentarze trafiłem szukając linku do artykułu źródłowego myśląc, że „może po angielsku więcej zrozumiem” ;)

  3. Chciałbym zauważyć, że spokojnie gnome fallback może "udawać" gnome 2. Na dodatek w Ubuntu 12.04 (jeszcze przecież beta) działa lepiej niż w 11.10, t.zn. panele wyglądają bez zarzutu, aplety można dodawać też bez problemów. Co do ikon na pulpicie to działa. Można pokusić się nawet o używanie unity (dock z autouktywaniem) wraz z panelami. Tyle że wówczas górny jest zakrywany przez panel unity. Samo unity można wyłączyć w compizie. Samo środowisko jeszcze nie jest bardzo stabilne, choć nie ma tragedii. I to na ati. Jak ktoś lubi(ł) compiza, to jest to lepsze rozwiązanie niż gnome-shell czy cinnamon, które nie współpracuje z compizem.

  4. Nie no wszystko ładnie piknie, tylko że wpisywać frazę w wyszukiwarkę to ja i bez artykułu potrafię, a jak pojawiają się jakieś odnośniki w tekście, to liczę raczej na jakieś konkretne informacje dot. linkowanego hasła a nie wyniki wyszukiwania.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj