Bossa Studios wydało Surgeon Simulator 2013, sadystyczny symulator chirurga. W którym wcielamy się postać Nigela Burke, chcącego zostać chirurgiem i będącego totalnym nieudacznikiem. Operację przeprowadzamy za pomocą typowych chirurgicznych narzędzi, ale i również tych, które znajdziemy w każdym kąciku domorosłego majsterkowicza. Gra dostępna jest za pomocą platformy Steam.
"będącego totalnym nieudacznikiem"
Przy takim sterowaniu jakie gra posiada to trudno nie być :)
Michał Olber liked this on Facebook.
Masakra ta gra. Minusik :)
Łukasz Wòjcik liked this on Facebook.
Nie jestem pewien czy ta gra zasługuje na newsa…
Nie jestem pewien czy zasługuje na Twój durny komentarz Żydzie.
Pewnie masz rację, że na mój komentarz też nie zasłużyła.
Nazwanie Żydem miało mnie obrazić? To raczej nie trafiłeś, bo Żydzi to bardzo mądry i zaradny naród. W przeciwieństwie do Polaków dających się dymać z każdej strony – sąsiadom, zdrajcom u władzy, korporacjom i, tak, również Żydom.
Tak czy inaczej Żydem nie jestem.
Szkoda, bo wtedy byłbyś mądry i zaradny, a tak… ;-)
A tak też nie narzekam.
Masz do przekazania jakieś merytoryczne mądrości, czy tylko tak wpadłeś reprezentować dno i bezmyślnie spamować komentarze osobistymi wycieczkami?
To źle, że nie narzekasz, bo to przecież nie jest powód do chluby, by być "dającym się dymać z każdej strony – sąsiadom, zdrajcom u władzy, korporacjom".
Widzę, że bardzo zależy ci na opinii internetowego idioty, więc proszę, pisz sobie dalej.
Mogę ci nawet odpisać.
Z osobistego punktu widzenia nie jest źle, radzę sobie nieźle, pomiatać sobą nie daję.
Choć oczywiście jako podatnik i obywatel tego państwa jestem robiony w balona podobnie jak cała reszta społeczeństwa. I co mam z tym zrobić, skoro w postkomunistycznej kolonii o ustroju mediokratycznym stado lemingów bez pojęcia o polityce i administracji idzie do urn głosować tak a nie inaczej? Rewolucję?
Pech Polski polega na tym, że najlepsi najpierw zostali wymordowani przez czerwonego okupanta, a potem sukcesywnie niszczeni przez marionetkowy rząd kolonialny. Zostały masy bezmózgów, którym telewizja wmawia, że mają rację gdy powtarzają usłyszane z odbiornika słowa. No i mamy to co mamy. A wszystkim kieruje banda zdrajców i agentów, którym ta sytuacja odpowiada.
Dawno nie spotkałem, przynajmniej w innym miejscu niż jaskinie jakichś oenerówców, takiej pięknej rasistowskiej teorii o "najlepszych" i "masach bezmózgów". Ta pogarda dla ludzi gnębionych przez tę "bandę agentów i zdrajców", otumanianych telewizją, którym powodzi się gorzej, niż "nieźle" budzi moje nie mniejsze obrzydzenie. Nie każdy przecież ma ten zaszczyt, by być na tyle użytecznym dla systemu, aby ten odpłacał mu się nieźle. Byłoby to wszystko całkiem ponure, gdyby nie te humorystyczne akcenty "antykomunizmu", w Twoim wydaniu jako klon lewicowej krytyki imperializmu, choć każdy chyba już wie, że od 24 lat doświadczamy życia w ustroju zapewniającym wolność gospodarczą.
"Czerwonego okupanta" bardzo Ci współczuję, bo gdyby nie on, to ten "brunatny okupant" wykończyłby nie tylko "najlepszych", ale przede wszystkim te "masy bezmózgów", które Ci tak stoją ością w gardle…
""Czerwonego okupanta" bardzo Ci współczuję, bo gdyby nie on, to ten "brunatny okupant" wykończyłby nie tylko "najlepszych", ale przede wszystkim te "masy bezmózgów", które Ci tak stoją ością w gardle… "
Nieco przesadzasz. Jak ktoś da Ci w zęby to dziękujesz mu za to i wielbisz, że nie wsadził ci kosy w żebra? Czerwoni być może zrobili więcej złego naszemu krajowi bo działali dłużej i ich zło nie było tak oczywiste. A weszli do Polski nie po to by ją wyzwolić, mieli własne interesy, czyżbyś uwierzył w mitologię Armii Czerwonej ;)
> Nieco przesadzasz
Nie wiadomo, co by było, gdyby Hitler zdobył Moskwę. Choć można zgaidywać. Z dwojga złego, wariant "czerwony" wydawał się bardziej znośny, nawet w 1945.
Widzę, że się nie zrozumieliśmy. Oba warianty były złe, choć jeden był lepszy niż drugi. Dlaczego mielibyśmy całować po rękach jednego okupanta tylko dlatego, że drugi był gorszy?
> "Dlaczego mielibyśmy całować po rękach jednego okupanta tylko dlatego, że drugi był gorszy?"
A ktoś ich całował po rękach? (pomijając imprezy propagandowe) i co to miałoby znaczyć? Stwierdzenie, że "wariant czerwony" dawał w naszej części globu większe szanse przeżycia nie jest przyznaniem jemu jakiejś racji, tylko stwierdzeniem faktu. Jakoś komunizm przeżylismy.
Oba totalitaryzmy posługiwały sie atrakcyjną dla wielu ideologią,. Dodajmy, atrakcyjną do dziś, jak łatwo sie przekonać. Choć obecnie ich fani już tak ochoczo nie obnoszą sie publicznie ze swoimi fascynacjami.
Przewaga "czerwonych" polegała na tym, że komunistą mógł zostać teoretycznie każdy, natomiast do najlepszej rasy nordyckiej – gdyby literalnie podejść do problemu – zaliczyć dałoby się tylko część Skandynawów :)
Z pewnością ich zło nie było tak oczywiste, bo nic nie może być tak oczywistym złem jak wymordowanie blisko 6 milionów obywateli polskich przez nazistów. Jeszcze rok i byłby milion więcej. Zaznaczę, że celem inicjatyw takich jak, nomen omen, Inteligenzaktion, byli również ci "najlepsi", o czym najwidoczniej o_O nawet nie wie. Zasadnicza różnica pomiędzy działalnością nazistów a komunistów jest taka, że ci drudzy działali by wymienić kierownictwo na powolne sobie, natomiast naziści zamierzali wyeliminować elity całkowicie, bo podzielali pogląd o_O, że bez nich naród będzie tylko łatwą do zniewolenia i kontrolowania "masą bezmózgów".
I ja bynajmniej nie wątpię, że mieli własne interesy, choć niektórzy traktują to, jakby to był ich psi obowiązek, ale co to zmienia?
Ciekawe, że wielu Polaków przejawia mentalność ofiary. To chyba nasza narodowa cecha. Próbujesz wybielić jednego oprawcę bo drugi był znacznie gorszy?
Różnie to z tymi oprawcami bywa. Dzisiaj w Polsce stawia się pomniki takiemu np. Reaganowi, który był, jak to się dziś mówi, ikoną Zimnej Wojny, czyli bezpardonowej wojny ekonomicznej, której celem i ofiarą był również ten kraj.
Czy to też objaw "mentalności ofiary"? Ja wątpię, w przyrodzie po prostu nie występuje "czyste" zero, ani jeden, bardziej liczą się proporcje, a nawet niuanse.
> "Reaganowi, który był, jak to się dziś mówi, ikoną Zimnej Wojny, czyli bezpardonowej wojny ekonomicznej, której celem i ofiarą był również ten kraj."
E…, nie opowiadajmy bajek. "Zimna Wojna" to okres dawno miniony (zaczęła się ca 1948). Sankcje Reagan & Co. wprowadzili po Afganistanie i stanie wojennym, ale nie polegały one na jakichś wrogich dzałniach, tylko raczej odmowie pomocy. Coś takiego jakby Pn. Korei odmówić darmowego wsparcia żywnościowego.
Czyli problemem była zapaść wywołana przez komunizm w gospodarce. Pomoc z Zachodu tylko łagodziła jej skutki, ale zapobiec nie miała szans. Natomiast sankcje faktycznie utrudniały produkcję zaawansowanej broni. O tym można przeczytać w podręcznikach historii (przypuszczam, przynajmniej powinno to być w nich zapisane).
@MikołajS: "Próbujesz wybielić jednego oprawcę bo drugi był znacznie gorszy?" – jak się porównuje dwa różne zjawiska, to nieuchronnie – jeśli metoda jest poprawna – musi dojść do stwierdzenia różnic. Natomiast kwalifikacje moralne do tych różnic, to już Kolega sam dodaje, obawiam się.
Skoro ma być bez bajek, to nie piszmy o jakiejś "odmowie pomocy", tylko o roznieconym ponownie przez Reagana wyścigu zbrojeń. Doprecyzujmy również, że sankcje dotyczyły wszystkich technologii "podwójnego zastosowania", a więc cywilnego i wojskowego, co w praktyce oznaczało praktycznie każdą w miarę nowoczesną. Taki przykład, Gierek w swoich wspomnieniach pisze, że popularne układy scalone TTL zakupiono nielegalnie na czarnym rynku od jakichś Azjatów. Łatwo się domyślić, że cena dalece odbiegała od rynkowej, na niekorzyść kupującego ma się rozumieć. W takich warunkach nie trudno o zapaść w jakiejkolwiek słabszej gospodarce, nie tylko "komunistycznej".
Ale nie o tym tu przecież mowa. Chodziło mi o to, jeśli tutaj stawia się pomniki komuś kto nakładał embarga szkodzące tutejszej gospodarce, to zgodnie z logiką MikołajS-a, mamy i w tym wypadku do czynienia z "mentalnością ofiary". Dziwnym trafem na to akurat nikt się nie oburza, co daje do zrozumienia, że jednak istnieją jakieś inne niewyartykułowane reguły oceny, a ktoś tylko udaje, że jest inaczej. Zgaduję, że to ten spóźniony o 24 lata "antykomunizm", na którym wychowuje się kolejne pokolenia tych całych "lemingów"…
> o roznieconym ponownie przez Reagana wyścigu zbrojeń.
Kolega jest jakąś sierotą po upadłym imperium? Reagan nie musiał niczego rozniecać, bo wyścig toczył się przecież od 1945 r. a tym czasie Soviet Union już powaznie w nim odstawał, ogólnie z powodu procesów gnilnych.
> Ale nie o tym tu przecież mowa.
No własnie. BTW, lepiej sobie poczytać także inne książki albo w ogóle jakieś książki, żeby nie opowiadać różnych żałosnych dyrdymałów.
A kolega jeszcze się nie nauczył, że w pluralistycznym świecie nie istnieje jedna jedynie słuszna interpretacja wydarzeń? Nie muszę być "jakąś sierotą po upadłym imperium", aby nie padać plackiem przed jakimś la Prezidanto de Usono. I wyobraź sobie, że im więcej na ten temat czytam, tym bardziej mój pogląd na te sprawy rozmija się z aktualnie obowiązującą "urzędową wykładnią". W takim razie lepiej chyba nie czytać, lepiej dalej wierzyć :-)
Jasne, że Reagan nie rozpoczął Zimnej Wojny, lecz równie oczywiste jest to, że prowadził bardzo intensywne działania na tym "froncie". Za to przecież mu te pomniki stawiają. Zresztą to był jedynie przykład stosowania podwójnych standardów.
Oczywiście, z bolszewickiego (maoistowskiego) punktu widzenia masz zupełną rację.
No proszę, a starożytni uważali, że "historia est magistra vitae". Naiwniacy. Pewnie dlatego już nieżyją.
Wyjaśnij, proszę :-)
Regan powiedział tylko, że koniec zgody na wykradanie ich technologii przez sowietów. A że Polska była pod sowietami to i nam się dostało. Pomnik Reganowi jak najbardziej się należy, bo gdyby nie jego polityka komunizm w Polsce trwałby dłużej. Jak już mowa o gospodarce to równie dobrze można powiedzieć, że strajki robotników działały na szkodę Polski. I pewnie częściowo jest to prawda, bo to nie była nasza Polska.
"No i brawo Jasiu", komunizm trwałby dłużej, a gdyby nie ofensywa ZSRR, to okupacja Polski przez nazistów też trwałaby dłużej.
Tylko drobna różnica jest taka, że ten cały "komunizm" nie mordował średnio miliona obywateli Polski rocznie, a nazizm jak najbardziej.
Coś jeszcze trzeba dodawać?
> Tylko drobna różnica jest taka, że ten cały "komunizm" nie mordował średnio miliona obywateli Polski rocznie
No! uważaj. Jak byś zestawił czaszki ofiar nazizmu w jedną górę a czaszki ofiar komunizmu sowieckiego w osobną, to ta druga byłaby zapewne dużo większa. Po dołączeniu wszystkich padłych na drodze ku szczęściu ludzkości Chińczyków, Koreańczyków i innych Azjatów, którzy z jakichś powodów stanęli na drodze postępu, to już zrobiłyby się prawdziwe Himalaje.
Co nie zmienia faktu, że akurat u nas komuniści ograniczyli sie do likwidacji tylko wąskiej grupy bezpośrednich przeciwników (w tym niektórych tylko potencjalnych) i nie przejawiali takiego zapału w budowaniu nowego społeczeństwa jak np. Azjaci, a nawet słowiańscy bracia ze wschodu. To był plus dla tych wszystkich, którzy tu mieszkali. Dzięki temu powstał przecież najweselszy barak w obozie (to była powszecha opinia w obozie).
Wniosek: nie należy generalizować zjawisk spolecznych na siłe.
Co do różnic między tymi totalitaryzmami, to były one rozliczne, co ma swoje konsekwencje w ich społecznym odbiorze i obecnym, już pośmiertnym (miejmy nadzieję) bytowaniu. Ale w wielu punktach były bardzo do siebie podobne. Bolszewicka doktryna władzy chyba mocno wpłynęła na faszystów (i nazistów w szczególności). Hitler w końcu nawet czystki wśród swoich przeprowadził w iście stalinowskim stylu (tylko na rozsądną skalę).
Oba totalitaryzmy chciały unicestwić swoich wrogów. Tylko, że wrogiem Hitlera okazał się niezbyt wielki, choć bardzo starożytny i dla cywilizacji zasłużony naród. Z tej przyczyny w konkurencji z komunistami był na straconej pozycji.
Nie wiadomo oczywiście, co byłoby dalej, w hierarchii ras także inne mogły okazać się zbędne dla szczęścia ludzkości (Słowianie np. ocenieni zostali jako zdecydowanie gorszy materaiał biologiczny).
Tak więc, jeżeli chodzi o budowanie nowych społeczeństw, nowego, postępowego człowieka, to ci wszyscy apostołowie nowego człowieka i postępu mogli przewyższyć wszystko co przyniosły wcześniejszewojnami, zarazy i innye plagi.
Teraz to ja się obawiam napisać cokolwiek, co nie byłoby jednoznacznym potępieniem straszliwych komuchów z Ziemi i Kosmosu, bo zaraz zostanę okrzyknięty Enverem Hoxhą.
A wypadałoby przecież w ramach akcji "nie należy generalizować zjawisk społecznych na siłę" wspomnieć choćby o tym, że:
– skoro już mamy się zajmować takimi upiornymi statystykami, to uczciwiej byłoby krwiożerczość obliczać w "czaszkach na mordercę", uwzględniając również czas. Chińczyków i Rosjan było jednak nieco więcej od Niemców, a i rządy Stalina różniły się znacząco od takiego choćby Chruszczowa, a nawet Lenina;
– w Rosji po rewolucji wybuchła regularna wojna domowa, która trwała do 1920, a na wschodzie nawet do 1922 roku. "Biali", tacy jak Wrangel, czy Kołczak, barankami też bynajmniej nie byli. Bilans to kilka milionów ofiar. Dla porównania przypomnijmy sobie wojnę domową w USA między Północą a Południem. Efekt to od 620 nawet do 850 tysięcy ofiar śmiertelnych. A to wszystko przypada na raptem 31,5 miliona obywateli. Gdyby zestawić to proporcjonalnie do współczesnej liczby ludności USA byłoby to 10 razy więcej, a więc 6,2-8,5 milionów ofiar!
– Adolf Hitler nie nadleciał nagle z Nibiru na wezwanie Anubisa, lecz zdobył władzę dzięki wsparciu bardzo konkretnych ludzi. W ten sposób przecież np. Thyssen i Krupp zażegnywali widmo komunizmu krążące nad Niemcami. Faktycznie jedynymi, którzy otwarcie przeciwstawili się nazistom byli właśnie ci wstętni komuniści. Pamiętajmy też, że amerykańskie firmy takie, jak Ford, czy Standard Oil też chętnie podejmowały owocną współpracę z III Rzeszą. Ich oświecone poglądy były już wtedy całkiem dobrze znane. A z innej beczki, Czerwoni Khmerowie, gdy zostali podbici przez kooomunistyczny Wietnam, czyli już mający na swoim koncie ludobójcze dokonania, byli wspierani jako partyzantka nie przez kogo innego, ale naszego pomnikowego bohatera Ronalda Reagana. W kto wspierał mudżahedinów i innych islamskich bojowników, w tym niejakiego Osamę ibn Ladina, w Afganistanie? Ależ owszem, Ronald Reagan. To było wtedy, gdy ZSRR walczył z tymi, których obecnie nazywa się fundamentalistami islamskimi i co dzisiaj zdaje się nie jest powodem do potępienia. To się bez wątpienia odbijało na gospodarce całego bloku, na nasze szczęście tylko, bo akurat Moskwie miłości udowadniać bezpośrednią obecnością polskiego wojska w Afganistanie nie musieliśmy;
– nie tylko naziści, czy komuniści zwalczali brutalnie swoich wrogów. Dość przypomnieć, że USA użyło dwukrotnie broni atomowej przeciw Japonii, ale choć były to spektakularne akcje, to przecież więcej ofiar pochłonęły prowadzone wcześniej regularne klasyczne naloty dywanowe na japońskie miasta. Bombardowania Drezna, jakkolwiek by ich nie usprawiedliwiać, nie miały wiele wspólnego z humanitarnym traktowaniem cywili. Lanie napalmu z nieba na Wietnamczyków, czy Koreańczyków również. Tak więc mniejsza liczba ofiar to bynajmniej nie skutek jakiejś wyjątkowej dbałości o życie wroga, lecz bardziej przewagi militarnej, w tym, co chyba najistotniejsze, technologicznej.
– nie jestem pewien czy można do jednego worka ideologicznego wkładać i Lenina i np. zwolenników Juche i Songun z Korei Północnej, czy Khmer Rouge. Już przy Stalinie pojawiają się wątpliwości, ale tendencja jest dziś odwrotna, nawet z Hitlera robi się dziś bolszewika, co już zakrawa na farsę.
I w ten magiczny sposób można dojść do wniosku, że lepiej jednak za dużo nie czytać, bo nam się bohaterowie odbrązowią. A tak, łyknąwszy wcześniej własną propagandę, mamy piękny czarno-biały obraz i możemy z czyściutkim sumieniem nazwać bolszewikiem jakiegoś typa, który nie chce z nami pokrzykiwać "ten jest dobry, a tamten zły".
I oczywiście minusika postawić przy jego komentarzach :-)
@Wintel Outside: poczatek był całkiem dobry, ale potem znowu propaganda.
> "A z innej beczki, Czerwoni Khmerowie, gdy zostali podbici przez kooomunistyczny Wietnam, … byli wspierani jako partyzantka nie przez kogo innego, ale naszego pomnikowego bohatera Ronalda Reagana. "
Rozumiem, ze masz uraz na tle tego zasłużonego jednak polityka, jednakowoż obciążać go winami należy z umiarem i trzymać sie faktów, bo łatwo popaść w śmieszność. Czerwonych Khmerów to on mógł popierać tylko z własnych zaskórniaków.
Natomast ci, z którymi walczyli owieci w Afganistanie nie byli (n ogół) fundamentalistami, kwestie religijne nie grały wtedy roli. Poza zupełnymi wyjatkami, nie byli to ci sami, którzy teraz walczą. Ci dawni mudżahedinu zostali po części zabici przez fundamentalistów.
Itd. Szkoda czasu na dalsze dyskusje, zwłaszcza o tym "co byłoby gdyby …"
> "I oczywiście minusika postawić przy jego komentarzach"
jak najbardziej – za uprawianie jakiejś propagandy i naciaganie faktów do własnych konceptów.
Każdy ma do nich prawo, ale publicznie, z szacunku dla czytelników należałoby jednak trzymać sie faktów.
Jeśli jeszcze nie wiesz, to się dowiedz, że po inwazji Wietnamu na Ludobójczą Kampuczę w 1979, Czerwoni Khmerowie sformowali partyzantkę, która była wspierana najpierw przez Cartera, a potem przez Reagana. I ja właśnie tego rodzaju "zasługi" odpowiednio doceniam. Nie sądź jednak, że tego"czerstwego kowboja" jakoś bardziej, niż jego poprzednika, czy następcy.
Ci, którzy walczą z agresją USA też w znacznej mierze nie są takimi fundamentalistami, dziś jednak nikomu te fakty w propagandzie nie przeszkadzają. Sprawy się mają tak, że Reagan _wspierał_ islam polityczny (to nie jest fundamentalizm islamski) wszędzie tam, gdzie mógł to wykorzystać przeciw tym tzw. komunistom. Kiedy jednak dziś obraca się to przeciw USA et consortes, ci ludzie zostają ochrzczeni mianem religijnych fanatyków, którym tylko dżihad przeciw niewiernym w głowie, budowanie wszechświatowego kalifatu i wprowadzanie szariatu…
Rozumiem, że miałeś tylko te dwa zarzuty?
> "…to się dowiedz, że po inwazji Wietnamu na Ludobójczą Kampuczę w 1979, Czerwoni Khmerowie sformowali partyzantkę, która była wspierana najpierw przez Cartera, a potem przez Reagana…."
To rzeczywiście rewelacyjna wieść, ale jakby z alternatywnej rzeczywistości. W tej, której doświadczamy Czerwoni Khmerzy byli maoistami i wspierał ich głównie Mao, co zresztą zrozumiałe, bo w końcu pomocy od i,perialistów zdecydowanie nie wypadało im przyjmować.
Było też niezbędne, bo ci ambitni rewolucjoniści zrezygnowali w wszystkiego co było miejskie, czyli też z przemysłu, a "kałasze" przecież skądeś brać trzeba było, i amunicję do nich. Metodą upraw polowych uzyskać ich się nie dało.
Jak napisałeś problem ludobójstwa w Kambodży rozwiązali w końcu Wietnamczycy w 1979 r., natomiast Reagan objął urząd dopiero w 1981 i gdyby spróbował wspierać Khmerów, to byłaby sensacja na skalę światową – za jego czasów powstał np. film "Pola śmierci" (OIDP), dość wstrząsający (to tak łopatologicznie, żeby niee było wątpliwości).
> "dziś jednak nikomu te fakty w propagandzie nie przeszkadzają"
To racja. Te np. dlatego, że nie są raczej faktami. A tak w ogóle fakty dla propagandzistów nigdy nie były nadmiernie istotną przeszkodą.
Dalej komentować nie będę, bo to znowu teksty z alternatywnej rzeczywistości.
> "Rozumiem, że miałeś tylko te dwa zarzuty?"
Nie, patrz powyżej.
Mam wrażenie, że Ty w ogóle nie rozumiesz co do Ciebie piszę. W momencie, gdy Wietnamczycy zajęli Kampuczę, Czerwoni Khmerowie sformowali partyzantkę przeciw nim. W tym momencie komunistami do bicia stali się właśnie Wietnamczycy, a wsparcie USA już jako antykumunistyczni bojownicy, otrzymywali między innymi właśnie członkowie Khmer Rouge. Co z punktu widzenia realpolitik jest całkiem zresztą zrozumiałe, bo to oni posiadali najsilniejsze struktury.
Oczywiście nie Reagan rozpoczął ten proceder, jego raczej nie podejrzewałbym o taką przewrotność, dla niego szczytem finezji było wspieranie najgorszych siepaczy w Ameryce Południowej, a sprytu sprzedaż broni Iranowi, który aktualnie walczył ze wspieranym przez niego samego Irakiem :-) Na czym go zresztą przyłapano (do poczytania: afera Iran-Contras).
Jeśli czegoś jeszcze nie zrozumiałeś, to pytaj, postaram się wyjaśnić :-)
" komunizm trwałby dłużej, a gdyby nie ofensywa ZSRR, to okupacja Polski przez nazistów też trwałaby dłużej."
Pewnie tak, ale nie wybiela to postępowania komunistów. Tak jak udawadnianie, że naziści byli gorsi, może byli, ale czy to znaczy, że komuniści byli OK?
Co Ci się znowu wybiela, kolego? Z punktu widzenia Polaków, pokonanie i wypędzenie z tych terenów nazistów przez Armię Czerwoną jest _białe jak śnieg_.
Niszczenie tutejszej gospodarki (m. in.) sankcjami gospodarczymi, najdelikatniej mówiąc, niekoniecznie. Jedyne z czym się można zgodzić, że wtedy mogło się wydawać inaczej. Teraz jednak, po 24(!) latach budowania nowej, lepszej, która jakoś nie zdeklasowała skromnych osiągnięć tej poprzedniej, złudzeń już się mieć nie powinno.
Niestety, zamiast spojrzeć prawdzie w oczy, lepiej dalej "walczyć z komunOM" :-)
> " Niszczenie tutejszej gospodarki (m. in.) sankcjami gospodarczymi, najdelikatniej mówiąc, niekoniecznie"
Kolega niby rewolucjonista, ale najwyraźniej nie zna podstaw ideowych swojej religii. Socjalizm realny miał być z założenia samowystarczalny w obrębie RWPG iświata komunistycznego, jako postępowa, oparta na naukowych podstawach gospodarka miał prześcignąć wredny kapitalizm-imperializm i już w latach 60-tych Soviet Union miał wejść w erę komunizmu. Jak to często bywa z teoriami, okazało się, że nie była do końca dopracowana, a w latach 70-tych zaczęto nawet podejrzewać, że ta teoria ma jakieś wady.
Upoważniały do takich wniosków co prawda zjawiska raczej marginalne – np. ciągłe niedobory w zakresie dóbr konsumpcyjnych dla ludu pracującego. Kiedy jednak okazało sie , że czołgi i rakiety też są jakieś zacofane, problem stał się poważny na tyle, że zaczęto szukać chocby prowizorycznych rozwiązań – i tak zaczęto brać na Zachodzie kredyty.
Po ataku na Afganistan tzw. Zachód (czyli imperialiści) poczuł, że dopłacanie do sowieckich czołgów i rakiet to jednak przesada i zabronił eksportu takich technologii na Wschód. I to były jedyne realne sankcje.
Kredyty zaś skończyły się (dokładnie zaś: zmniejszyły się), jak przestano spłacać te dawniej zaciągnięte (tacy są ci wredni kapitaliści – podnoszą procenty), bo jednak wady teorii ekonomii politycznej socjalizmu okazały się większe niż początkowo przypuszczano i wszystko zaczęło się sypać. Wcale nie z powodu sankcji, bo tych gospodarka socjalistyczna w ogóle nie brała pod uwagę. Z założenia były bez znaczenia, nie tylko w teorii ale i w realu. W praktyce teoria okazała się do bani (co komuniści zrozumieli dopiero po upadku "realnego socjalizmu"). 10 potęga przemysłowa świata i Druga Polska, budowana za Gierka, okazały się mirażami. Zostały huty i kopalnie, komputery RIAD, małe Fiaty i Syreny, telewizory czarno białe i kolorowe Rubin z ZsRR i fabryki domów (ale tylko fabryki, dmów też brakło). I ciągłe braki żywności.
> "Teraz jednak, po 24(!) latach budowania nowej, lepszej, która jakoś nie zdeklasowała skromnych osiągnięć tej poprzedniej, złudzeń już się mieć nie powinno."
A kolega *Wintel Outside*, to w ogóle widział "tę poprzednią"? Może ma na myśli to, że jak wtedy ktoś miał małego Fiata (o dużym, albo Polonezie nie wspominając), to był panisko i zwykle przechowywał go w garażu, a teraz, to kur…a bieda taka, że wszyscy trzymają te swoje ubogie limuzyny pod gołym niebem i normalnie przejść ulicą się nie da, bo stoją czasem nawet w 2 rzędach. Co za czasy!
"Kolega niby rewolucjonista, ale najwyraźniej nie zna podstaw ideowych swojej religii. Socjalizm realny miał być z założenia samowystarczalny w obrębie RWPG iświata komunistycznego, jako postępowa, oparta na naukowych podstawach gospodarka miał prześcignąć wredny kapitalizm-imperializm"
Jednak warto czytać. Gwoli ścisłości, założenie, że można budować komunizm w jednym kraju, czy też bloku państw, to idea nie tyle komunistyczna, co stalinowska.
Przy okazji, nie jestem "rewolucjonistą". W Twoim wzorcowym świecie, czyli na Zachodzie, podobne poglądy do tych, które tu przedstawiam podzielają już całkiem umiarkowani socjaldemokraci, czy centrowcy. Nie wspominając nawet o tym, że takie opinie nt. Reagana znajdziesz u amerykańskich Liberałów, a oni stoją jeszcze bliżej prawej od wyżej wymienionych. To tylko tutaj popiera się każdą ideologię, której tam nie potępiają, ale koniecznie w najbardziej ultraskiej wersji, żeby być bardziej papieskim od papieża. Taki już los neofitów.
"Kiedy jednak okazało sie , że czołgi i rakiety też są jakieś zacofane"
Może, ale radzieckie samoloty były akurat całkiem udane. Niestety nie zdarzyło się spotkać w boju równorzędnym maszynom Wschodu i Zachodu.
"Po ataku na Afganistan tzw. Zachód (czyli imperialiści) poczuł, że dopłacanie do sowieckich czołgów i rakiet to jednak przesada i zabronił eksportu takich technologii na Wschód. I to były jedyne realne sankcje."
"Takich technologii", to znaczy m. in. elektroniki, a skoro piszesz na takim, a nie innym portalu, to powinieneś rozumieć, że te same wynalazki stosowane są tak w budowie awioniki samolotu, jak choćby magnetowidu, czy komputera. Te rzeczy były oczywiście dostępne na czarnym rynku, ale pojmujesz chyba, że zarówno ich cena, dostępne ilości, jak i sam fakt pochodzenia sprawiały, że wyprodukowane w KDL-u na ich bazie produkty nie mogły by być konkurencyjne na Zachodzie.
Embargo to jest taka szykana, która pozbawia kraje zacofane pełnego dostępu do nowoczesnych technologii, ograniczając je co najwyżej do roli klientów wymieniających na niekorzystnych warunkach co najwyżej surowce, płody rolne, czy jakieś proste wyroby na jakieś technologiczne ochłapy. W efekcie skazuje je na jeszcze większe zacofanie, bo nie istnieje żaden kraj, który samodzielnie nadrobiłby wszystkie "zaległości" bez wymiany z innymi.
Możesz się oczywiście podniecać przechwałkami Breżniewa, ale lepiej chyba skorzystać z rozumu i trzeźwo tę sprawę oceniać…
"A kolega *Wintel Outside*, to w ogóle widział "tę poprzednią"?"
Widział, widział. Gdybym czerpał wiedzę wyłącznie ze współczesnych mediów, to już dawno przeszedłbym na "dietę PRL-u", czyli zagryzanie octu kartkami na mięso i cukier, ubierał się w Trybunę Ludu, a zamieszkał w… kolejce. Taniej przecież! ;-)
"Może ma na myśli to, że jak wtedy ktoś miał małego Fiata (o dużym, albo Polonezie nie wspominając), to był panisko i zwykle przechowywał go w garażu, a teraz, to kur…a bieda taka, że wszyscy trzymają te swoje ubogie limuzyny pod gołym niebem i normalnie przejść ulicą się nie da, bo stoją czasem nawet w 2 rzędach. Co za czasy!"
Te "limuzyny" to bez wątpienia wielki sukces, ale niestety rozwój cywilizacyjny jest u nas wciąż odrobinę za Tatarami, bo u nich _każdy_ miał swój środek lokomocji :-)
A poważnie odnośnie tego dobrobytu, nie wiem wyznacznikiem czego ma być ten w większości kilkunastoletni złom, bo z pewnością nie postępu technicznego.
Zajmijmy się może nakładami na edukację, naukę, a także liczbą polskich patentów. To dopiero robi wrażenie. Jednoznacznie złe wrażenie.
Energetyka też robi podobne, jacyś pajace bredzą o elektrowni jądrowej, a już niebawem zaczną się sypać pozostałe jeszcze po PRL-u sieci przesyłowe.
A może wolisz dostęp do służby zdrowia, czyli te półroczne kolejki, zgony z powodu odmowy przyjazdu przez pogotowie ratunkowe, czy za sprawą "łowców skór", którzy jednak się pofatygowali?
Ewentualnie możemy podyskutować o ilości bezdomnych, tudzież liczby mieszkań na obywatela, niedożywionych dzieci, bezrobotnych, wysokości najpopularniejszej płacy (1500 zł netto), reflektujesz?
Na deser zostawmy sobie może infrastrukturę drogową, bo po czymś trzeba tymi cudownymi samochodami jeździć. Dla lepszego wrażenia uwzględnimy transport zbiorowy, zgodnie z najlepszymi wzorcami zachodnimi. Tylko o kolejowym lepiej ani słowa, bo nie wypada kopać leżącego.
To – co już samo w sobie jest kompromitacją – będzie tylko w ramach porównania z PRL, potem dopiero będziemy mogli podyskutować o całkiem nowych, współczesnych osiągnięciach.
Jeśli nie zrozumiałeś, ja nie napisałem, że w PRL było wspaniale, lecz że teraz nie ma żadnych powodów do dumy. A ćwierć wieku to chyba wystarczający czas na coś więcej niż tylko buszowanie po zachodnich szrotach,
@Wintel Outside: no to ładnie to kolega Rewolucjonista ujął w tym ostatnim akapicie. Co do reszty, to cóż … to już kolega sam ze sobą dyskutuje i nie będę mu w tym przeszzkadzał (zresztą, zaczyna brakować też miejsca).
Natomiast co do PRL-u, ogólnoświatowgo postępu, powszechnej komunistycznej szczęśliwości i udziału w tym wszystkim biednych Azjatów, to pelacam bardzo fajny artykulik w zeszłotygodniowym historycznym dodatku do "Wyborczej" (ale Historia) pt.: "Truman, Truman, spuść ta bania!". Sporo tam faktów i jak sobie czlowiek pragmatycznie je połączy, to może wiele zrozumieć.
Oczywiście, że sam ze sobą, bo to przecież ja podałem, jako dowód wyższości obecnego ustroju nad poprzednim, ilość obecnie tarasujących chodniki automobilów. Co już samo w sobie jest dowodem zacofania. Przypomniało mi to nawet wysiłki Chińczyków, by dzięki archaicznym dymarkom poprawić statystykę produkcji stali :-)
I ma się rozumieć to ja upieram się, że technologie wojskowe i cywilne to dwie całkowicie odrębnie rozwijające się gałęzie techniki, a embargo dotyczyło tylko tej pierwszej, bez wpływu na drugą.
Co do artykuliku, to nie wiem co w nim takiego interesującego. To przecież jest właśnie przykład typowego dla tego nurtu miękkiego, w odróżnieniu do nachalności znanej z poprzedniego ustroju, tzw. agit-propu, jakim pierze się dzisiaj mózgi. Zastanawiam się tylko po co z takim zapałem wciąż się tym zajmować, skoro ten dzisiejszy kapitalizm o charakterze peryferyjnym jest podobno bez porównania lepszy?
> tzw. agit-propu, jakim pierze się dzisiaj mózgi.
wg mojej nieśmiałej oceny, Kolega dotyka tu istioty problemu uniemożliwiającego dalszą dyskusję (poza tym, że brak miejsca staje też na przeszkodzie).
A tak na marginesie, dobrze rozumiem, że Reagan przyspieszył upadek komunizmu tym, że "powiedział tylko"? ;-)
> "Pech Polski polega na tym, że najlepsi najpierw zostali wymordowani przez czerwonego okupanta, a potem sukcesywnie niszczeni przez marionetkowy rząd kolonialny."
Nie ma jak mitologia (choc faktem jest, że ci co walczyli w czasie wojny, zostali za to ukarani podwójnie)
> "Choć oczywiście jako podatnik i obywatel tego państwa jestem robiony w balona podobnie jak cała reszta społeczeństwa."
To może i prawda – moje np. wrażenia są podobne – jednak wcale nie wynika to z jakiejś zdrady itp. Tak tu po prostu zawsze było. Prawdziwi Polacy zawsze tu rządzili. Za późnej komuny też.
> "stado lemingów bez pojęcia o polityce i administracji idzie do urn głosować tak a nie inaczej?"
Jeżeli "lemingi" to meli by być ci, co głosowali na PO (często wbrew sobie, jak ja np.). to możesz być pewien, że akurat to zrobili zupełnie świadomie.
Lemingi, to ponoć zwierzątka pędzące bezrefleksyjnie do przepaści (to wiemy z kreskówek), zatem w odniesieniu do obecnych podziałów politycznych, to określenie, wymyślone przez fanów Prezesa, stosowane jest raczej zupełnie niewłaściwie. To się dopiero okaże, kto jest lemingiem.
Dlatego ja stawiałbym na Europę (nawet jeśli sama Europa nie uznaje tego kawałka świata za uprawnioną Europę). Prawdziwa Polskość, Prezes i jego dziwna partia, i Ojciec Dyrektor, za bardzio pachną mi Targowicą.
Wersja dająca się czytać:
Bossa Studios wydało Surgeon Simulator 2013, sadystyczny symulator chirurga, w którym wcielamy się postać Nigela Burke chcącego zostać chirurgiem lecz będącego totalnym nieudacznikiem. Operację przeprowadzamy za pomocą typowych chirurgicznych narzędzi, ale i również tych, które znajdziemy w każdym kąciku domorosłego majsterkowicza. Gra dostępna jest za pomocą platformy Steam.