Poznajcie The Swapper – grę, w której przyjdzie nam rozwiązać zagadkę stacji badawczej Theseus, położonej daleko od zamieszkałych przez ludzi obszarów kosmosu.
Jest to połączenie gry Portal z filmami sci-fi pokroju Moon (2009) albo Sunshine (2007). Czy to się może udać? Okazuje się, iż faktycznie bazując na takim materiale można stworzyć udaną platformówkę logiczną.
Nasz bohater rozpoczyna swoją przygodę od dość „mocnej” pobudki (jeśli tak można nazwać pobudkę w kapsule, która chwilę później została wystrzelona w kosmos) i standardowo nie pamięta co się z nim działo (twórcy mogliby w końcu odpuścić sobie ten motyw z amnezją bohatera, bo to robi się już naprawdę sztampowe). Na szczęście bardzo szybko udaję mu się powrócić na stację kosmiczną, z której został wystrzelony, ale… nikogo nie ma. Stacja sprawia wrażenie jakby nagle cała załoga wyparowała. I nie mam na myśli tutaj faktu, iż wszędzie są jakieś krwawe ślady w stylu Dead Space; po prostu nikogo nie ma i ktoś zapomniał zgasić światło ;-) .
Podczas naszej wędrówki w poszukiwaniu odpowiedzi „Co tu się stało?” na podstawie zebranych dzienników pokładowych dowiadujemy się, iż na stacji badano artefakty pozostawione przez pradawną cywilizacje zwaną Obserwatorami, a fragmenty transmisji radiowych odbieranych przez nasz kombinezon sugerują, iż nie jesteśmy jednak do końca sami na pokładzie.
W skrócie właśnie tak przedstawia się początek fabuły The Swapper. Co niektórych uspokoję: ta gra nie jest żadnym horroro-akcyjniakiem w stylu Dead Space. Tytuł jest typowo logiczną grą, którą możecie postawić na swojej wirtualnej półce tuż obok Portala. Tutaj jednak zamiast Portal Gun’a mamy przez całą przygodę do dyspozycji tytułowego Swapper’a, który pozwala tworzyć nasze klony (maksymalnie 4) i przenosić naszą świadomość między nimi. Pewną wadą klonów jest to, iż poruszają się wiernie tak jak nasz „oryginał”, w którym akurat trzymamy świadomość, czyli jeśli my zrobimy dwa kroki do przodu, klony zrobią dokładnie to samo. Gra daję nam więc stosunkowo prosty w swoim założeniu mechanizm przy pomocy, którego będziemy musieli rozwiązać poszczególne zagadki.
Tutaj dochodzimy do momentu jak zbudowany jest otaczający nas świat. Otóż stacja kosmiczna jest dość otwarta i nic nie stoi na przeszkodzie, aby wrócić do jakieś wcześniej ominiętej zagadki, co jednak będziemy musieli w końcu zrobić, aby popchnąć fabułę. Otóż aby grę ruszyć do przodu musimy np. otworzyć jakieś wielkie przejście albo aktywować wielki mechanizm do czego potrzebne nam będą świecące kule (orbs), które dostajemy w nagrodę za rozwiązanie łamigłówki w danym pomieszczeniu. Niestety, ale w The Swapper zostało, to zorganizowane w taki sposób, iż fabuła sprawia trochę wrażenie zapychacza, który został dodany, aby gra nie stanowiła tylko zlepka pomieszczeń z zagadkami. Przypominało mi to trochę latanie za kolorowymi kartami/kluczami w starych strzelankach, gdzie aby dojść do końca poziomu trzeba było otworzyć wszystkie zamknięte przy ich pomocy przejścia.
Fabuła w The Swapper zabiega o bycie ambitną opowieścią poruszającą tematy pokroju „czym jest życie” itp, ale moim zdaniem wyszło to średnio. Nie mówię, iż jest ona całkowicie do bani, ale jednak po pierwszych 2-3 godzinach gry spodziewałem się czegoś lepszego. Całość opowieści poznajemy głównie poprzez pozostawione przez załogę dzienniki i pocztę elektroniczną, choć oczywiście kilka ważnych informacji poznamy również poprzez rozmowę (a raczej monologi, bo wygląda, to w praktyce tak, iż grzecznie słuchamy i nie mamy żadnego wpływu na jej przebieg).
Od strony audio-wizualnej The Swapper nie jest benchmarkiem, ale obecny poziom oprawy dobrze wprowadza w klimat, więc mogę uznać, iż spełnia ona swoją rolę. Moją uwagę przykuła tutaj gra świateł, które w bardzo fajny sposób wypełniają otoczenie, a zwłaszcza latarka w naszym kombinezonie, gdy przemieszczamy się po jakimś niemal całkowicie zaciemnionym korytarzu. Podczas zabawy do uszu dociera spokojna muzyka (chyba po, to żeby człowiek za bardzo się nie denerwował podczas rozpracowywania zagadki :P)
Przejście całości zajęło mi około 8 godzin. Czy to mało? Moim zdaniem jest, to w sam raz, aby dobrze się przy tym tytule pobawić, ale jednocześnie nie zaczął was już nudzić. Niestety, ale twórcy nie udostępnili żadnego edytora pozwalającego na tworzenie własnych zagadek więc The Swapper należy potraktować jako grę „na jeden raz”, do której można ewentualnie wrócić po jakieś dłuższej przerwie. Komu tą grę polecić? Każdemu, kto lubi interaktywne puzzle pokroju Portal, a szuka jakiegoś oderwania od zagadek bazujących na teleportach. Jeżeli już jednak w przeszłości grałeś w tego typu gry i nie przyciągnęły one twojej uwagi, to omijaj The Swapper szerokim łukiem, gdyż nie znajdziesz tutaj niczego, co zmieniłoby twoje zdanie o takich grach.
Gra wylądowała też na Linuksa? Nie wiedziałem – planowałem zakupić ją na PS Vita, a tu taka niespodzianka :-)
Była nawet w którymś humblu, nawet na steamie musiałem kiedyś zainstalować, bo mam aż 1 minutę naliczoną (chyba na starym piecu albo laptopie przy 2 fpsach)
Aż sam chyba kupię zaraz :D
Łukasz Wòjcik liked this on Facebook.