Ubuntu Community Council wyjaśnia, dlaczego deweloperzy Linux Minta i innych dystrybucji muszą podpisywać umowę licencyjną

58
1990
Canonical Ubuntu
Canonical Ubuntu

Ubuntu Community Council przedstawił oficjalne wyjaśnienie, dlaczego deweloperzy Linux Minta i innych dystrybucji muszą podpisywać umowę licencyjną Canonical Individual CLA, aby móc dalej korzystać z repozytoriów Ubuntu. Według niego Canonical posiada jedyne prawa do marki Ubuntu i wszystkiego, co z nią związane. Firma stara się to chronić, w celu utrzymania dobrego wizerunku.

Ciekawe jest natomiast, że owa wypowiedź ma związek z deweloperami Canonicala krytykującymi bezpieczeństwo w Linux Mint oraz odpowiedzią Clementa Lefebvre na te zarzuty:

I personally talked to the legal dept. at Canonical (for other reasons, they’re telling us we need a license to use their binary packages) and it is clear they are confused about LMDE and Mint. They don’t know what repositories we’re using and they don’t know what we’re doing.

Jest to o tyle dziwne, że Canonical korzysta intensywnie z repozytoriów Debiana, zatem w gestii firmy powinno leżeć, aby udostępniać swoje repozytoria bez żadnych obostrzeń.

ŹRÓDŁOfridge.ubuntu.com
Poprzedni artykułKrita Foundation uruchamia sprzedaż Muses, drugiego kursu Krita na DVD
Następny artykułAMD wprowadzi procesory Opteron Serii A1100, oparte na architekturze ARM Cortex-A57
Michał Olber
Interesuję się głównie sprzętem i działaniem jego pod systemami GNU/Linux. Testuję różne dystrybucje i robię recenzje. Interesuję się działaniem sprzętu pod Linuksem, dzięki czemu wiem, jaki zestaw komputerowy wybierać :)

58 KOMENTARZE

    • Racja. Pier****ć buntu z jego durnymi wymysłami. Mint powinien się trzymać Debiana bezpośrednio, jak to robi w LMDE, albo przejść np. na Arch’a – system stabilny, pewny i bez wydziwianek co i rusz.

    • Tu chodzi myślę o transfer serwerów. Jest wiele innych dystrybucji pochodnych ubuntu które także korzystają z serwerów cannonicala. Cannonical zaś uderzył do Linux Mint, ponieważ to on teraz ma największą siłę. A dystrybucje pochodne ala „Srubudubuntu”, mogą się czuć myślę bezpiecznie, nikt nie wyśle do zenka kowalskiego maila odnośnie umowy licencyjnej, do człowieka który z grupką trzech osób robi małe distro. Cannonical moim zdaniem robi to w dobrą stronę, niech utrzymają się te dystrybucje które posiadają własne serwery z pakietami. I linux mint, gdyby to zrobił, musiał by, albo klonować te pakiety na własne serwery lub także przygotowywać własne na podstawie tych z debiana lub Ubuntu. W drógim przypadku potrzebował by rzeszę developerów którzy by te paczki przygotowywali i utrzymywali.

    • Wiesz, ale jak tyczy się to większych, to i małych również. Vide akcja ze stroną krytykującą otwarcie politykę „wielkiego C”. Nie mieli się czego czepić? Czepili się wykorzystania nazw.
      C trzęsą tak na prawdę tyłkami o zyski. Boją się, bo ludzie mają dość. Zaczynają przeglądać na oczy. Stare powiedzenie mówi, jak nie wiadomo ocb, biega o szmal, a C straciło go maaaaaasę. Przypomina mi to konia, którego ktoś z własnej głupoty utopił w bagnie. Ostatnie podrygi.
      Mint ma własne serwery. Myślisz, że buntu i bunciarze nie korzystają z nich? ;) I ja Ci powiem, że niech sobie C biorą i paczki w trampki powkładają. Nikt na tym nie zbiednieje. Linuksiarze z krwi i kości sobie poradzą. Tak samo jak developerzy oesów. Jak zawsze ;)

    • Nie mają o co trząść tyłkami bo nie mają zysków. Chyba, że sobie je wyobrażają.

    • 1. LMDE jest najgorszą edycją minta
      2. Arch nie jest stabilny, chociaż większość rzeczy jest opisana na wiki (wiem bo korzystam)
      3. Mint jak dobry by nie był to dystrybucja pasożytnicza w sensie, że nawet nie robią mirrora serwerów ubuntu, a spijają śmietankę.

    • „Mint jak dobry by nie był to dystrybucja pasożytnicza w sensie, że nawet nie robią mirrora serwerów ubuntu, a spijają śmietankę.”

      Może już niech ludzie skończą z tym oskarżaniem o pasożytnictwo. Nie pasuje komuś licencja to niech ją zmieni, na zamkniętą, a nie później narzeka, że ktoś korzysta z jego pracy. Jakoś nie słyszałem, aby RH nazywał CentOSa pasożytem.

    • Może nie nazywa, ale pasożytem jest. Nikt nie narzeka. Jak sam stwierdziłeś wybierając taką a nie inną licencje zgodzili się na istnienie pasożytów.

    • Też dlatego Cannonical ma prawo do wymagania podpisów umów licencyjnych. To co nie jest zabronione to jest dozwolnone.

    • Ale do czego Mintowi umowa licencyjna? Wystarczy, że nie będą w projekcie używać nazwy Ubuntu i powoływać się na korzystanie z niego, a resztę robić po staremu. Komitować do repozytoriów też nie muszą wystarczy, że zrobią własne repozytoria dla pakietów, które zmienili. I ciekaw jestem kto na tym więcej straci.

    • Czy najgorszą, tego nie wiem, ale na pewno najmłodszą i być może w tym jest jej słabość. Wiesz, na zasadzie błędów młodości. Ale widać, że sporo rzeczy jest poprawiane i to w szybkim tempie.
      Ja też korzystam z Archa i lepiej sobie go chwalę, niż buntu. Może to też i kwestia gustu/przyzwyczajeń?
      Nie robią mirrorów, bo na to nie pozwalają warunki wielkiego „C”. Gdzieś było o tym na forum miętowym nawet.
      A tak ogólnie, moim zdaniem „C” zamiast fisiować z licencjami i zakazami, powinno zacząć współpracować i innymi „firmami” wypuszczającymi dystrybucje. Było by to z korzyścią dla każdej ze stron, że nie wspomnę dla nas, userów.

    • Wtedy nie będzie taki jak jest teraz. Mint zyskuje na gotowych rozwiązaniach z Ubuntu. Tak jak robi dystrybucję Mint tak powinno robić Canonical.
      Po części działalność Canonical przypomina mi moralność Kalego. Korzystanie z Debiana jest OK, ale jak inni traktują Ubuntu tak jak Ubuntu Debiana to źle.
      Poza tym zastanawiam się co mogą zrobić Mintowi, skoro mając Minta to ja ciągnę paczki od Ubuntu, a jak oni mnie odróżnią od użytkownika Ubuntu. I co teraz już tworzenie remiksów innej dystrybucji jest zakazane?

    • Nie będzie tak jak teraz, tylko będzie lepiej. Niech skoncentrują się na LMDE, który IMHO zawsze był stabilniejszy od Ubuntu. Cinnamon jako główne środowisko i bye bye Ubuntu. Mint jest na tyle dojrzały, że spokojnie powinien być niezależny od Ubuntu, które coraz bardziej grymasi.

    • O stabilności LMDE są akurat różne opinie. A o tym na czym ma się opierać Mint niech najlepiej decydują jego twórcy.

  1. Z Ubuntu tak naprawdę dłużej byłem dwa razy – za Dappera (6.06) i 10.10 i to były wg mnie fajne wydania. Potem to jakoś tak nie za bardzo mi przypasowały… Cóż, może zgodnie z tym schematem wersje wydane w tym roku będą mi „leżeć” :-). Nie siedzę za bardzo w Ubuntu, ale wg mnie nie powinni szaleć, bo sami nierzadko mają 1:1 pakiety z debiana…

  2. „Canonical posiada jedyne prawa do marki Ubuntu i wszystkiego, co z nią związane”

    „Zamierzeniem Stallmana było stworzenie w pełni wolnego systemu
    operacyjnego. Chciał on zapewnić użytkownikom komputerów swobodę – taką
    jaką mieli oni w latach 60. i 70.
    XX wieku: możliwość analizowania kodu źródłowego oprogramowania,
    którego używają, swobodę dzielenia się oprogramowaniem z innymi osobami,
    możliwość zmiany zachowania oprogramowania oraz swobodę publikowania
    zmodyfikowanych wersji oprogramowania. Filozofia ta została opublikowana
    w marcu 1985 roku jako Manifest GNU i posłużyła w późniejszym czasie do stworzenia Definicji Wolnego Oprogramowania. ”
    http://pl.wikipedia.org/wiki/GNU

    – nie mam nic do nazwy to ich, ale podoba mi się

    ” i wszystkiego, co z nią związane” , czyż Ubuntu nie jest GNU ?

    czyż nie zawiera także części pakietów GNU ?

  3. Canonical powinien się zdecydować. Albo są częścią świata open source i korzystając z pracy Fundacji Debiana zamykają gęby i nie zgłaszają pretensji, że ktoś korzysta z ich pracy – albo łapy precz od Debiana i niech sobie nie pozwalają na korzystanie, ale niech odetną się od świata linuksowego i nie korzystają z niczego. Bo na razie to jest czyste cwaniactwo i, co tu dużo mówić, skurwysyństwo.

    Ubuntu zżynać pakiety z Debiana – dobrze.
    Mint zżynać pakiety z Ubuntu – źle.

    Tak naprawdę to Canonical już dawno temu zasłużył sobie na to, by świat linuksowy się wypiął na tą dystrybucję. Im już nie chodzi o żadną wolność ani otwartość, tylko chodzi im o to samo co Microsoftowi. O zniewolenie ludzi i odebranie im wolności wyboru. O zamknięcie ust konkurencji rękoma bandytów w białych kołnierzykach. O walkę z przeciwnikami nie jakością produktów, ale prawnym szantażem, zastraszaniem i ciąganiem po sądach.

    I mamy – już się zaczyna. Już się zaczynają prawnicze czary-mary. „Nazwy zastrzeżone”, „własność intelektualna” i inne debilizmy, których logika została obrócona w proch przez Richarda Stallmana już dawno temu.

    A najśmieszniejsze jest, że oszuści z Canonical do nabijania sobie kabzy prawniczymi sztuczkami śmieli wybrać dystrybucję z zasady otwartą i wrogo nastawioną wszelkim sztucznym barierom – czyli Debiana. Jak są tacy cwani to niech sobie zbudują dystrybucję od podstaw, a nie sami korzystają z Debiana praktycznie nic nie wnosząc, a innym ze swojej pracy korzystać zabraniają.

    Co to za logika udostępniać coś na GPL a jednocześnie szantażować prawnymi konsekwencjami jak ktoś śmie skorzystać? Nie pasuje, że Mint korzysta z repo Ubuntu, do czego zgodnie z licencją GPL ma prawo? To niech Canonical do choroby zacznie grać w otwarte karty i zmieni licencję na zamkniętą. A nie rżną głupa, że są otwarci i jednocześnie za pomocą trików okrawają otwartość jak tylko mogą.

    • Wkład Ubuntu w świat open-source i Linuksa jest nieoceniony. Żeby oni jeszcze czerpali z tego zyski, ale sprowadza się to do tego że udostępniają coś światu nie tyle nie czerpiąc z tego zysku, a nawet tracąc. Zniewolenie ludzi? Szantaże? Kolego, to żadna religia, w obecnym świecie system operacyjny nie jest narzędziem ucisku, w dobie tylu różnych alternatyw jest to niedorzeczne.

    • Szpiegowanie użytkowników, fud, zastraszanie prawnikami niepokornych (fixubuntu, Mint) ;)

    • Może inaczej, co tak naprawdę złego Ubuntu dało Światu Open Source? Miałem przyjemność obcowania z wieloma dystrybucjami i wierz mi lub nie, dla mnie Ubuntu jest najwygodniejsze, najbardziej dopracowane, myślące przyszłościowo – będzie wkrótce cross-device, to co potrzebuję działa out-of-box, mam dostęp do działających gier, na szybkim systemie, wsparcie dla Steama. Mogę tu wszystko, po co mi coś innego? Po co mi wchodzić w jakieś kuluary, nie czuję się szpiegowany bardziej niż używając Debiana, nie mówiąc o Windowsie etc. Reasumując – Ubuntu jest jednym z nieliczych Linuksów, które po prostu działa. System operacyjny to nie religia, nie przesadzajmy. Ubuntu jest pierwszym krokiem w świat open source. Uważam że samo to, to już dużo. Popytaj znajmoych od czego zaczynali :)

    • Z tym, że Ubuntu jest najwygodniejsze, najbardziej dopracowane i przede wszystkim szybkie można by polemizować. A to, że Ty nie czujesz się szpiegowany, to nie znaczy, że nie jesteś. Gader w poprzednim komentarzu już napisał co złego Ubuntu dało światu OpenSource. Ja jeszcze mogę dodać, że Canonical od pewnego czasu stara się rozbić i podzielić społeczność OpenSource. Ostatni przykład to kłótnie i wprowadzanie zamętu w środowisku Debiana przez Upstart z którego teraz sami zrezygnowali, gdy się okazało, że deweloperzy Debiania nie będą go za nich utrzymywać. Canonical wydaje nic nie znaczący w skali świata system, a próbuje się zachowywać jak wielka korporacja pokroju Apple. Z tym, że Apple nie prowadza zamętu i podziałów w świecie OpenSource.

    • Czemu inaczej? Ja pytam poważnie, o ważne rzeczy, które faktycznie zmieniły świat wolnych systemów operacyjnych. Np. takie niedoceniane OpenBSD dało światu OpenSSH. RH, IBM, Novell to praktycznie główni twórcy chyba 90% rzeczy, jakie można znaleźć w systemach Linux. Debian daje solidną podstawę do tworzenia innych systemów jako Ubuntu, Mint i pierdyliard innych distro na nim opartych. Chciałbym wiedzieć, bez żadnych złośliwości jaki, że zacytuję „Wkład Ubuntu w świat open-source i Linuksa jest nieoceniony.”. Konkretnie. Pojedyncze scenariusze wydarzeń w stylu „u mnie działa” nie są przekonywujące w żadnym stopniu. Wydaje mi się ważniejsze tworzenie rzeczy, które zmieniają świat i sprawiają, że jest on lepszy w jakimś sensie. A, że z Ubuntu korzystam tylko wtedy kiedy muszę, to zwyczajnie pytam, bo nie znam go tak dokładnie.

    • A ja z uporem maniaka będę odwracał kota ogonem. Posłuchaj skoro jest, jest za darmo i działa, działa dla mnie i tysięcy innych ludzi, którzy szukają alternatywy dla Windowsa, a niekoniecznie religii (choć przyznaję się, uwielbiam skakać pomiędzy dystrybucjami, mimo to Ubuntu zwyczajnie przypadło mi do gustu i intuicyjnym Unity) Co do wkładu w rozwój miałem na myśli popularyzację, liczne reklamy, uświadomienie komuś, że coś takiego jak Linux istnieje i całkiem sprawnie działa. To jest wektor rozwoju, którego większość użytkowników Linuksów wszelakiej maści nie rozumie, albo celowo pomija. Dla każdego systemu operacyjnego najważniejsza jest ilość użytkowników. Ubuntu przynosi użytkowników i wprowadza ich za rączkę do świata Open Source. Według mnie całkiem dobrze. Pozdrawiam :)

    • Znaczy, że dał reklamę, marketing. Szkoda, liczyłem na jakieś konkrety. Dla mnie system to narzędzie, i jego jakość się liczy a nie reklam :) IMHO Ubuntu to strasznie niestabilna dystrybucja. Porównuje z RHEL, który jest dla mnie wzorem jeżeli chodzi o jakość przygotowanego zestawu narzędzi i łatwość rozwiązywania problemów. No nic, jedni systemu używają, inni oglądają reklamy :)

    • Widzisz, dla Ciebie się liczy. Dla Ciebie jest niestabilny. Jeśli mówimy o produkcie dla mas, to nie liczy się zdanie jednostki, ale ogółu. A ogólnie ludzie lubią reklamy, kolorki, a bardzo nie lubią literek i terminali. Dla takich właśnie jest Ubuntu.

    • „Reasumując – Ubuntu jest jednym z nieliczych Linuksów, które po prostu działa.”

      Powiedz to tym wszystkim początkującym linuksowcom, którym się Ubuntu notorycznie wywala i przez to nabierają przekonania, że Linux to syf. A tak naprawdę syfem jest tylko Ubuntu.

      Nie policzę, ile godzin do tej pory spędziłem przekonując takich rozczarowanych Ubuntu nowicjuszy do spróbowania którejś ze stabilniejszych dystrybucji.

    • Rzeczywiście jeśli chodzi o stabilność instalacji i generalną bezproblemowość instalacji to U13.10 jest, nie czarujmy się, słabe. Wielokrotnie musiałem go instalować, liczne problemy z aktualizacjami. Miejmy nadzieję, że w 14.04 zostanie to poprawione. Ale tak między nami, miałem 13 lat kiedy samodzielnie zainstalowałem Ubuntu i rozpocząłem jego obsługę, potem tak samo łatwo zainstalowałem Minta, Debiana i openSUSE. Jeśli ktoś chce to upora się z tym bez najmniejszego problemu. A nikogo na siłę w naszej rodzinie nie chcemy, prawda? :)

    • Ach, więc tak wygląda „przyjazność dla użytkownika” z punktu widzenia Ubuntu?

      System jest przyjazny dla użytkownika, ale pod warunkiem, że ten użytkownik skłonny jest tolerować zwisy, bugi i nieustanne problemy w imię niewolniczego przywiązania do tej i tylko tej dystrybucji. A jak użytkownik wymaga czegoś więcej, to przyjazne użytkownikom Ubuntu wypina to, co na okręcie nazywają rufą i odpowiada: „nikogo nie chcemy na siłę”.

      Jasne, róbcie tak dalej. To na pewno przekona ludzi do korzystania z Ubuntu. Zwłaszcza, że przecież jest Fedora, która od lat jest klasą sama dla siebie i spójrzmy prawdzie w oczy – to nie Fedora zerżnęła cokolwiek z Ubuntu, tylko Ubuntu i Debian właśnie zżynają systemd z Fedory XD I to bynajmniej nie jest pierwszy przypadek, gdy Fedora wprowadziła jakieś nowinki i natychmiast inni zmałpowali.

    • Większość kluczowych pakietów w ubuntu jest w nowszych wersjach niż w experimental debiana, więc jak ma się to do zżynania? Nie wspominając już o tym, że reszta budowana jest z nowszym toolchainem i nawet nie jest kompatybilna z debianem.

      Teraz sytuacja minta, gdzie po instalacji w pliku repozytoriów masz adres ubuntu.com (nie wiem jak w najnowszej wersji w poprzednich tak było).

      Tyle na temat tego, że nic nie wnoszą i tylko zmieniają nazwę debiana i dodają unity.

      Dalej co ma wspólnego GPL z korzystaniem z repo? Ano nic GPL mówi, że Canonical ma udostępnić źródła to udostępnia niech koledzy z minta sobie sami budują pakiety i korzystają z wolności GPL. Powiem więcej Ubuntu będąc na GPL mogłoby zakazać lub o zgrozo pobierać legalnie opłaty za korzystanie z ich binarnych repozytoriów i byłoby to jak najbardziej w duchu idei GPL.

    • 74% pakietów w Ubuntu to kopie pakietów z Debiana.
      Daruj sobie swoje fanbojstwo.
      Ubuntu to pasożyt. Gdy ktoś potraktował ich tak samo jak oni to od robią, to nagle wielka afera.

    • 74% to bezpośrednie kopie. Kilkanaście kolejnych procent to lekko zmodyfikowane pakiety Debiana.

      Jak masz wątpliwości to zajrzyj w raporty bo było to liczone, changelogi i zastanów się skąd ta przesiadka z systemd w Ubuntu.

    • Tak czy siak prawie 14 tysięcy pakietów budują sami to wielokrotnie więcej niż po instalacji na dysku. Reasumując pewnie grubo ponad 90% tego co użytkownik używa w ubuntu jest budowane przez canonical. Przejrzenie repo nie boli, a każdy pakiet z dopiskiem ubuntu w wersji to ich własny pakiet.

    • Może zajrzyj do podręcznika matematyki dla szkoły podstawowej i poczytaj o procentach.
      A tymczasem się nie ośmiesza.

    • „Teraz sytuacja minta, gdzie po instalacji w pliku repozytoriów masz adres ubuntu.com (nie wiem jak w najnowszej wersji w poprzednich tak było).”

      Mógłby ktoś powiedzieć jaśniej jak to jest naprawdę w mincie,
      ponieważ zdawało mi się ze o ile system był oparty o ubuntu to sam w sobie mint miał własne repozytorium. Widzac nowe opisy nowych dystrybucji
      sa na repo ubuntu, na debiana … do wyboru do koloru.

      A co do opłat to może trochę sprostujesz?
      http://www.dobreprogramy.pl/GPL-platne-czy-bezplatne,News,11361.html
      Ubuntu ma prawo wprowadzać pewne opłaty, ale nie do wszystkiego,
      czytaj tam dalej „efekt wirusa” cześć kodu który został wzięty jako darmowy,
      musi być dalej rozprowadzany jako darmowy, nawet gdyby mint
      musiał sobie sam kompilować paczki, jak ty to ujołeś.

    • Ujołem/sprecyzowałem to jako przykład specjalnie ze względu na …

      ” Tak więc powyższe wolności przechodzą na kolejne osoby.
      Jeśli nawet weźmiesz pieniądze za dystrybucję, nie możesz innym
      osobom zabronić rozdania tego samego (lub zmodyfikowanego) programu
      za darmo.”
      które jest w moim linku.

    • Sam sobie przeczysz.Napisałeś, że może brać opłaty tylko za to czego nie dostał za darmo, co jest totalną bzdurą. Opłaty mogą brać za wszystko. Nawet za soft GPL. Muszą jednak udostępniać źródła.

      Chyba nie ma bardziej czytelnego przykładu niż RH – CentOS.
      RH sprzedaje GPL i nikt mu tego nie zabrania, ale nie ma problemu z używaniem CentoOS, który jest jego bezpłatnym klonem.

    • Mogą pobierać opłaty za dostęp do binarnych repozytoriów. Mandriva tak zrobiła po czym szybko upadała ;)

      Problem w tym, że chcąc kontrolować aby userzy Minta, nie używali ich repozytoriów musieliby kontrolować wszystkich użytkowników sprawdzając czy oby nie używają jakiegoś forka. Więc próbują drogą prawną zablokować Minta. Nie rozumiem tylko czy sądy na prawdę mogłyby zabronić Mintowi dodawać repozytorium ubuntu do sources.list.

    • Nawet jeśli zabronią tego Mintowi, to oznaczać tylko będzie że nie będzie to DOMYŚLNE. Ale nadal Minto może to REKOMENDOWAĆ użytkownikom I Ubuntu może mu skoczyć na pędzel.

      Canonical może co prawda wprowadzić opłaty za dostęp do repo, ale w praktyce będzie to oznaczać śmierć Ubuntu. Bo Canonical to nie jest RedHat i nikt nie jest aż tak głupi by im jeszcze PŁACIĆ.

      Przyznaję się bez bicia – NIENAWIDZĘ Canonicala i Ubuntu. A nienawidzę ich za te wszystkie godziny, jakie musiałem spędzić na tłumaczeniu nowicjuszom rozczarowanym syfiastym i zawieszającym się Ubuntu, że Ubuntu to tylko jedna z dystrybucji i że zanim postawią kreskę na Linuksie, powinni zainstalować np. Fedorę.

    • „Ubuntu, że Ubuntu to tylko jedna z dystrybucji i że zanim postawią kreskę na Linuksie, powinni zainstalować np. Fedorę.”

      Gdybyś nie podał jako przykładu Fedory to mógłbym jeszcze zastanawiać się czy nie masz racji. Dla mnie to wieczny poligon doświadczalny. Nie poleciłbym jej początkującemu, ani komuś kto chce spokojnie używać systemu bez obawy, że coś mu nie zadziała i będzie musiał spędzić pół dnia na walce. Nie mówiąc już o tym, że niektóre wersje instalatorów nie miały wbudowanego WiFi i użytkownicy musieli sami wgrywać inne jądro, a nikt z dewloperów nie poprawił bo liczyły się już tylko nowe wersje.

    • „Dla mnie to wieczny poligon doświadczalny. Nie poleciłbym jej
      początkującemu, ani komuś kto chce spokojnie używać systemu bez obawy,
      że coś mu nie zadziała i będzie musiał spędzić pół dnia na walce.”

      Używam Fedory już od jakiegoś czasu i jeszcze ani razu nie musiałem z systemem walczyć, wyjąwszy problemy z AMD Catalyst ale to przecież nie wina Fedory, że AMD sterowników do własnego sprzętu porządnie napisać nie umie.

      Gdy używałem Ubuntu, regularnie co parę aktualizacji PADAŁ MI SYSTEM i to tak skutecznie, ze jedynym sposobem na jego podniesienie była ponowna instalacja.

    • Idąc tym tropem myślenia, najlepszą dystrybucją jest openSUSE, bo oprocz tego o czym mowisz ma graficzny instalator, wsparcie dla KDE i GNOME (Fedora tylko GNOME) latwy w obsludze, ma oficjalne wsparcie Amd, co ulatwia zabawe ze sterownikam bogate software.opensuse.xxx i rzeczywisicie siedzialbym przy nim, gdyby nie oficjalne wsparcie steama dla Ubuntu. I tyle, taka retoryke bym zrozumial, ale nieuzasadniona nienawisc do Cannonicala i Ubuntu, plus podawanie za przyklad Fedory za wzorca systemu dla nowych uzytkownikow srednio do mnie trafia. Niemniej jednak na mnogosci opinii opiera sie swiat Linksow, wiec dobrze ze jestes, mowisz, a ja mam co prostowac :)

    • Fedora obsługuje tylko GNOME? Dobrze że nie widziałem boby mi KDE na laptopie ani MATE na netbooku nie chciało działać ;)

      Używam F20 od bety i nie dzieje się nic co by uniemożliwiało „normalnemu użytkownikowi” pracę, zakładając że wystarcza mu to co jest w standardowych repozytoriach + RPMFUSION. Gdyby tylko jeszcze była edycja rolling release…

    • Piękna tyrada, połączona z nutką ironii, którą nam zaprezentowałeś powoduje, że nie wiem jak mam skomentować to, że pomyliłeś słowo 'obsługiwać’ z 'wspierać’. Na przyszłość podpowiem, że to nie są synonimy. :)

    • „Idąc tym tropem myślenia, najlepszą dystrybucją jest openSUSE”

      SUSE było całkiem niezłe dla początkującego użytkownika gdy opiekował się nim Novell. OpenSUSE to niestety już kompletnie inna historia. YaST obecnie dość często gryzie się z GNOME, a na ostatniej wersji OpenSUSE którą używałem za żadne skarby nie chciało mi działać połączenie z Netem za pomocą modemu Huawei, z czym Fedora nie ma problemów nawet w wersji Live.

      „Fedora tylko GNOME”

      Poprawka. Fedora ma domyślnie GNOME, ale nic nie stoi na przeszkodzie by używać KDE. Zainstalować metapakiet KDE spod graficznego managera pakietów to naprawdę żadna czarna magia.

      „nieuzasadniona nienawisc do Cannonicala i Ubuntu, plus podawanie za
      przyklad Fedory za wzorca systemu dla nowych uzytkownikow srednio do
      mnie trafia”

      Wydaje ci się, że odpadłem od Ubuntu z gwizdem bo miałem taki kaprys, czy co? Ubuntu po prostu źle działał. A Fedora działa mi dobrze. Jak mam być szczery to nawet stare wersje SUSE chodziły mi kiedyś lepiej niż ostatnie Ubuntu z jakim miałem kontakt. Bo SUSE przynajmniej nie zmuszało mnie do nurkowania w konsolę co aktualizację by system w ogóle raczył się podnieść – tak jak to miałem z Ubuntu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj