User Liberation – film o wolnym oprogramowaniu od FSF

22
1505
Free Software Foundation
Free Software Foundation

Free Software Foundation przygotowała wspólnie ze studiem Urchin Studios animowany film o Wolnym Oprogramowaniu. Cała produkcja została wykonana w zgodzie z duchem GNU, czyli na oprogramowaniu open source. Film wyjaśnia pojęcie Wolnego Oprogramowania, także opowiada historię powstania Projektu GNU oraz licencji GPL. Aktualnie FSF zbiera fundusza na dalsze działałnie, a potrzebuje aż 525 000 dolarów na cały następny rok. Uzbieranie tej kwoty pozwoli tworzyć jeszcze lepszy świat.

ŹRÓDŁOfsf.org
Poprzedni artykułESA używa systemu Ubuntu przy analizie danych z Misji Rosetta
Następny artykułParlament – aplikacja do kontroli polskich polityków
Michał Olber
Interesuję się głównie sprzętem i działaniem jego pod systemami GNU/Linux. Testuję różne dystrybucje i robię recenzje. Interesuję się działaniem sprzętu pod Linuksem, dzięki czemu wiem, jaki zestaw komputerowy wybierać :)

22 KOMENTARZE

  1. Dobry projekt opensource nie potrzebuje pieniędzy. Przykładowo Linux. Torvalds nie musi nikomu płacić. Jest wręcz przeciwnie. To programiści sami się do niego pchają z łatkami.

    • W jakim ty świecie żyjesz człowieku? Bez pieniędzy nic się nie da zrobić. A te serwery, z których można pobrać jądro opłacane są z powietrza, tak? Co za debil…

    • Tyle tylko, że ci programiści co się „sami pchają” w znacznej części są opłacani przez swoich pracodawców (Red Hat, Intel, IBM, nawet MS i wielu innych) i łatają Linuksa w ramach swojej pracy.

    • Bez tych programistów linux i tak by przetrwał. Zebrać i wydać kasę na projekt opensource to każdy potrafi, a trzeba dać też coś od siebie :-)

    • Zauważ, że za istnieniem OSWorld stoi komercyjna firma IT, a same OSWorld jest bardziej dodatkiem, a nie trzonem działalności.

      Mogę się oczywiście mylić, jednak tak odbieram ogólny model funkcjonowania.

      Każdy ma własny światopogląd, jednak tym tokiem musiałbyś się zrzekać swojej comiesięcznej wypłaty – przecież pomagasz swojemu pracodawcy w szczytnej misji rozwoju jego firmy. Czy jest jak piszę, czy jednak wolisz zobaczyć tę parę złotówek każdego miesiąca na koncie, w okolicy 10 dnia miesiąca? ;-)

    • „Dajcie nam pieniądze bo bez nich przestaniemy działać” jest dla mnie równoznaczne z „Zapłacie nam to otrzymacie nasz produkt” czyli zachowaniem komercyjnym. Według mnie kupowanie opensource mija się z celem.
      Jeszcze dodam, że nie każdy kto rozwija darmowy produkt musi być bezrobotnym bo niektórym się chyba tak wydaję…
      Sam kiedyś tłumaczyłem za darmo bardzo fajny program i jakoś nie umarłem z głodu :-)

    • Open Source to tylko licencja i kod.

      Nawet Stallman nie ma nic przeciwko sprzedazy softu, bo on nie jest przeciwko temu. On chce tylko otwartosci ale rozumie, że powietrze go nie wykarmi. To, że Ty masz soft za darmo nie znaczy, że za kulisami ich nie trzeba – przykład to Mozilla i Firefox.

      Każdy programista, który ma już głowę na karku i zna życie wie, że wolontariat nie prowadzi daleko. To przykre, ale tak jest.

      Można rozwijać kod czegoś tam po godzinach i znam programistów, którzy udzielają się w projektach Open Source. Jednak żaden nie zrobi komuś refaktoringu kodu, ani nie dopisze do aplikacji funkcji za darmo, która normalnie byłaby wyceniona na parę tysięcy złotych.

      Życie…

    • Pomyliłem się z opensource. Chodziło mi o oprogramowanie którego kod jest dostępny dla wszystkich. Jeszcze raz wyjaśnię o co mi chodziło.
      Jeśli projekt jest dobry to firmy komercyjne albo zwykli użytkownicy sami będą go rozwijać. W takim przypadku fundacja jest niepotrzebna.
      Jeśli projekt jest słaby i nie rozwijany to fundacja może go utrzymać. Jednak po co? Lepiej fundacja zrobiłaby gdyby wydała produkt komercyjny. Wtedy miałaby większe i bardziej stabilne zyski, a więc i produkt byłby jeszcze lepiej rozwijany. Publiczny kod ma tylko sens jeśli dużo ludzi i firm go rozwija, a więc tego typu fundację są według mnie niepotrzebne.

    • „Chodziło mi o oprogramowanie którego kod jest dostępny dla wszystkich.”
      I tam zazwyczaj kręci się sporo firm wokół projektu, który im jest do czegoś potrzebny. Dzięki temu ma kto pisać kod. Fundacja za to przydaje się gdy projekt jest tak skomplikowany jak jądro Linuksa. Ktoś musi to nadzorować. Torvalds jest opłacany przez fundację, nie żyje tylko dzięki Słońcu Kalifornii ;)

    • Jednak to jest nadal praca, którą należy uszanować.
      Fajnie jest gdy ktoś docenia to że się napracowałeś.

    • Bez „tych programistów” Linux by powstał, ale byłby pewnie na poziomie dzisiejszego Haiku ;)

    • Niestety jest zupełnie inaczej – dobry projekt tym bardziej potrzebuje pieniędzy.

      Trzeba spojrzeć realnie na sprawę – życie nie napędza się powietrzem, a prądu nie wytwarzamy sobie na korbkę, przy czym nikt nie przysyła rachunków dla żartu, a dziecko nie wyśle się samo do szkoły z kompletem podręczników… Programista potrzebuje pieniędzy, a pieniądze zarabia kodem.

      Ideologia to piękna rzecz, lecz rzeczywistość za oknem jest zgoła inna.

  2. Taki sobie, nie porywa. Nie za bardzo też do mnie przemawia, więc tym trudniej dotrze do nieświadomego użytkownika.

    Przydałby się porządny film w stylu Revolution OS czy Code Linux zrealizowany we współczesnych realiach. Takie małe promocyjne filmiki to strata pieniędzy.

    • Niestety się zgadzam (a nie lubię się zgadzać z o_O). FIlmik słaby.

      Zabrakło choćby podania przykładów tego jak „zwykły ludź” może skorzystać z wolności, którą daje OpenSource.

    • @o_O

      [[[Skoro nie lubisz się ze mną zgadzać, to wolisz być w błędzie?]]]

      Nie, zawsze obieram drogę logiki, co zrobiłem i tym razem.

      PS.
      Przestań w końcu samoplusować swoje komentarze, bo takie natrętne lizanie własnych jajek jest naprawdę obrzydliwe. M.in. dlatego nie lubię się z Tobą zgadzać.

    • Wtedy wydałoby się, że niewiele może. Wolne oprogramowanie jest doskonałe dla programisty, i tutaj przykładem jest dowolna biblioteka albo Octave. Ale gdy przychodzi zwykły użytkownik, okazuje się, że niewiele można zrobić. Nawet jeżeli chce się uczyć, nie dostaje porządnej dokumentacji.

      Weźmy sobie tego Octave. To jest język, który ma możliwości Matlaba, a dodatki zapewniają mu podobne zaplecze jeżeli chodzi o niektóre dziedziny.

      Tyle, że dokumentacją do tych dodatków jest ich własny kod, który z literate programming ma niewiele wspólnego. Zamiast użyć silnika modelowania z dodatku, gdzie 20kB kodu posiadało aż cztery 1-linijkowe komentarze w języku, którego nie potrafił rozpoznać Google Translate, wolałem poświęcić 2 tygodnie i napisać to jeszcze raz z kilkunastu publikacji.

      Aha, a gdzie GUI, bo w tym vimie na konsoli to tak niedzisiejsze trochę jest? Rozwija się.
      GUIde? Nie przewiduje się. Naucz się użytkowniku jeszcze jednego języka programowania. I tutaj otwarte oprogramowanie przestaje być atrakcyjne dla nie-informatyka.
      Podobnie jest z programami z GUI – tutaj w niektórych dziedzinach doszliśmy do absurdu konieczności pisania muzyki w vi’u (mam na myśli sample). Wiele programów niezmienianych od kilku lat jest naprawdę dobre i nie trzeba ich na siłę modernizować – o to chodzi, tylko te programy potem jakoś dziwnie znikają z repozytoriów. Inne znów programy to piękne przykłady vaporware, zmuszające użytkownika do siedzenia np. w Wine w oczekiwaniu na tą wersję, co ją zaraz wydadzą (czyt. jutro nie będzie FTBFS) od 10 lat. Do pewnego podprojekciku OpenOffice piję ;).
      Podsumowując, inicjatywa wolnego oprogramowania nie będzie w głównej mierze dla zwykłego użytkownika, będzie dla programisty.

    • „Podsumowując, inicjatywa wolnego oprogramowania nie będzie w głównej mierze dla zwykłego użytkownika, będzie dla programisty.”

      Tak, o to chodzi w całym ruchu FLOSS, tylko wiele osób tego nie rozumie. To wyższy poziom współpracy przy pisaniu oprogramowania, a w szczególności bibliotek i narzędzi programistycznych. Soft użytkowy powstaje niejako przy okazji. Jednak mimo wszystko użytkownik końcowy zyskuje na tym. Chociażby dzięki temu, że tworzenie programów dla końcowego użytkownika nie wymaga pisania wszystkiego od podstaw dzięki Open Source. A do tego użytkownik, który nie ma wygórowanych wymagań co do niektórych typów oprogramowania może mieć je za darmo.

    • Zwykły ludź niestety nie ma żadnych korzyści z Open Source – chyba, że to przy okazji program darmowy ;-)

      Ja wiem – wgląd do kodu, liberalna licencja, możliwość modyfikacji itd. Tyle, że dla zwykłego ludzia to nadal bez znaczenia ;-) Open Source doceni dopiero ktoś nieco bardziej techniczny, bądź osoba kumająca temat.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj