Z każdą nową wersją dystrybucji Linuksa słyszymy, że programistom udało się przyspieszyć start systemu. Usuwane są zbędne usługi systemowe, zmieniany jest system plików na Ext4, pojawia się nowe jądro systemu, a wszystko po to by Linux uruchomił się bardzo szybko. Fedora chwali się osiągnięciem wyniku 20 sekund. Ubuntu jest nieco wolniejsze bo startuje aż 21 sekund.
Pytanie czy te testy są miarodajne. Na jakiej maszynie optymalnie będzie sprawdzać prędkość uruchamiania systemu? Jaka powinna być jego konfiguracja? Domyślna, czy zmieniona przez użytkownika? Czy architektura 64 bitów da nam większe perspektywy na przyspieszanie procesu ładowania systemu? I czy ta walka o kilka sekund ma jakiś sens?
Jak widać dla jednych bariera 20 sekund jest nie do pokonania, a inni spokojnie schodzą do 5 sekund.
Fedora jeszcze nie osiągnęła wyniku 20 sekund. Jest to plan do wprowadzenia w Fedorze 11 – jak na razie postęp prac: 10%
I tak im się nie uda :]
Optymista :D A mi speedboot w mojej Mdv nieźle poprawił start :D
Realista ;-) Mój komputer jest restartowany średnio co 60 dni. Co mnie jakieś 20 sekund na start?
Możliwe ;) a mi też nie robi różnicy czy jest to 60 czy 20 czy może 120 sekund ;) Bo i tak jak włączam komputer to w tym momencie robię coś innego, a jak się uruchomi to do niego siadam ;P
[…] Walka o szybki start systemu nadal trwa. Programiści optymalizują algorytmy, wymieniają wielkie aplikacje na ich lekkie odpowiedniki a jeszcze inni zaginają czas by start systemu pozornie był szybszy. Programiści tworzący dystrybucję Mandriva 2009.1 wdrożyli nowy mechanizm startu systemu o nazwie speedboot. Co kryje się pod tą nazwą? […]